DARMOWY PLAN TRENINGOWY, DOSTOSOWANY DO TWOICH POTRZEB! SPRAWDŹ, NIE CZEKAJ! [KLIKNIJ]
Tragedia na biegu "Biegnij Warszawo". Mężczyzna zmarł na mecie
Damian Bąbol: W trakcie imprezy Biegnij Warszawo doszło do tragedii. Jeden z zawodników po przekroczeniu mety stracił przytomność, a następnie zmarł w szpitalu. Dlaczego dopiero po takich doniesieniach biegacze zazwyczaj zaczynają się zastanawiać nad swoim zdrowiem i odpowiednim przygotowaniem do dłuższych dystansów?
Dariusz Straszewski: Niestety, wypadki śmiertelne w zawodach biegowych się zdarzają. Nie można ich jednak generalizować. Do wielu tego typu zdarzeń dochodzi też w innych miejscach. Zanim rozpocznie się swoją przygodę z tym sportem, zwłaszcza w zaawansowanym wieku, warto najpierw zrobić przegląd własnego stanu zdrowia. Przede wszystkim od sprawdzenia układu sercowo-naczyniowego. Może się wtedy okazać, że mamy tętniaka, albo nasze serce nie jest przystosowane do dużego wysiłku w trakcie biegu. Wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Najczęściej zaczynamy od krótszych dystansów, potem coraz bardziej podnosimy sobie poprzeczkę, aż w końcu bierzemy się za tzw. wisienkę na torcie, czyli maraton, który z całą pewnością nie jest dla wszystkich.
Jeszcze niedawno słyszałem teorię, że bieganie jest praktycznie dla każdego. To już jest mit?
- Przede wszystkim każdy powinien przystosować obciążenia treningowe do własnych możliwości. Panuje pewien stereotyp w postaci: jak chcesz schudnąć, zacznij biegać. To jakieś nieporozumienie. Dla osoby ze znaczącą nadwagą, jakakolwiek wyższa aktywność fizyczna oznacza przeciążenie układu sercowo-naczyniowego. Grozi to m.in. oderwaniem blaszki miażdżycowej z tętnicy i zatkaniem innych naczyń. Poza tym biegając z dużą nadwagą niszczymy stawy.
Zawsze mi się wydawało, że zawody np. Biegnij Warszawo na 10 km są rozgrywane na bezpiecznym dystansie.
- Biegi na "dychę" są najpopularniejsze w naszym kraju. Pokonywanie dziesiątek jest bezpieczne i zdrowe. Przede wszystkim nie obciążają naszego organizmu, jak półmaratony czy maratony. Ale nawet jeśli decydujemy się na przebiegnięcie tych 10 km, a nigdy wcześniej nie trenowaliśmy, to lepiej tego nie robić. Pomyślmy: jeżeli mam 45 lat, stresującą pracę, a może jeszcze niedawno paliłem, to przeprowadzenie badań jest po prostu koniecznością.
Kiedy - w trakcie treningu lub zawodów - należy zwrócić uwagę na to, że organizm wysyła nam sygnały ostrzegawcze, że warto zwolnić lub po prostu zejść z trasy?
- Typowymi alarmami mogą być zaburzenia widzenia, zawroty głowy, problemy z oddychaniem, bóle w okolicach klatki piersiowej, ale też żuchwy. Jeżeli mamy problem z układem sercowo naczyniowym, to serce nie boli, tylko doskwierają nas inne miejsca. Na pewno nie można lekceważyć żadnych objawów. Ból powinien być naszym największym wykrzyknikiem, że warto nieco obniżyć prędkość, bo za chwilę może być już za późno. W każdym sporcie, nie tylko w bieganiu, trzeba podchodzić z szacunkiem do własnego ciała. Jeżeli mamy dużą nadwagę, to najpierw schudnijmy, a później zacznijmy trenować. Niech sport, którego uprawianie powinno być przyjemnością, nie okazał się niszczycielski.
Kilka razy startowałem na 10 km, ukończyłem też półmaraton, ale ze wstydem muszę się przyznać, że nigdy się nie badałem. Pewnie w takiej sytuacji jest też wielu innych biegaczy. Co powinienem zrobić, gdzie się zgłosić, żeby przeprowadzić najbardziej podstawowe badania?
- Przede wszystkim umówić się na wizytę do kardiologa, wykonać kontrolę ciśnienia i rytmu serca, które już na podstawowym poziomie mogą nam dać wiele odpowiedzi. W przypadku podwyższonego cholesterolu, może się okazać, że mamy miażdżycę tętnic. Jak już wcześniej wspominałem, grozi to oderwaniem blaszki miażdżycowej, co w efekcie może doprowadzić do najgorszego, czyli zatoru lub zawału. Bardziej zaawansowanymi badaniami jest echo serca lub Holter [urządzenie rejestrujące pracę serca w ciągu doby lub dłużej].*
Moda na bieganie maratonów stale rośnie. Słyszałem, że przygotowania do pokonania tego dystansu jest zdrowe, ale sam maraton to już katorga dla organizmu. To prawda?
- Coś w tym jest. Z bieganiem 42,195 km to trochę tak jak z przygotowaniem zwykłego samochodu do rywalizacji na torze Formuły 1. Serwis jest inny, podzespoły inne i cały cykl przygotowań powinien być nakierowany bezpośrednio pod maraton. Człowiek, który nie jest odpowiednio przygotowany, ponosi duże ryzyko. I nie chodzi tylko o uszkodzenia własnego ciała, ale również o długą regenerację.
Jak bardzo eksploatujemy nasz organizm w trakcie maratonu?
- Podam przykład. Po przebiegnięciu ponad 40 km chrząstka w stawie kolanowym mniej więcej powraca do swojej normalnej funkcji i grubości przez około sześć miesięcy. W trakcie rywalizacji na tak długim dystansie dochodzi do mocnego ubicia tkanki mechanicznej, jaką jest chrząstka. To dlatego nie powinno się biegać więcej niż dwóch maratonów w roku. Innym tematem jest utrata elektrolitów. Po każdej imprezie biegowej, którą koordynujemy, trafiają do nas zawodnicy z zapaściami, którzy zasłabli po biegu. Wydaję mi się, że to jest efekt ogólnonarodowego ciśnienia na pokonywanie tego dystansu. Przypomnę tylko, że historia Filipidesa, głównego inicjatora tej biegowej gorączki, zakończyła się tragicznie. Faktem jest, że przemieszczał się w zbroi i miał cięższe warunki, ale ostatecznie zmarł z wycieńczenia. Dla wielu amatorów to też jest wysiłek ekstremalny, związany z ogromnym ryzykiem.
Są stare badania, które odnoszą się do wynalezienia joggingu w Stanach Zjednoczonych. Po wojnie w Wietnamie jeden koroner zaczął się zastanawiać, dlaczego na jego terenie zwiększyła się liczba zgonów. Zostały przeprowadzone badania, które wykazały, że te osoby w swoich kartach leczenia, miały odnotowane trenowanie biegania. Kiedy bardziej przeanalizowano te statystyki, okazało się, że w okresie pięcioletniego boomu na bieganie w Stanach, umarło więcej ludzi na niż na wojnie w Wietnamie. Aby koniec tej rozmowy nie był tak dramatyczny, powtórzę raz jeszcze. Bieganie jest bardzo dobre, tylko trzeba robić to z głową, a nie tylko nogami.
*W JAKI SPOSÓB SIĘ BADAĆ?
W ramach NFZ po skierowaniu od internisty przysługują bezpłatne badania: EKG, morfologię, mocz, glukozę.
Warto też w odpowiednich klinikach skorzystać też z płatnych usług jak: echo serca (cena około: 145 zł), próba wysiłkowa (125 zł), Holter (125 zł), kreatynina (23 zł).
Nadal masz wątpliwości? Chcesz się dowiedzieć czy sobie nie szkodzisz? Zadaj pytanie ekspertowi.