Trening wg Radosława Kłeczka [WYWIAD]

Przepis na sukces: 140-200 km tygodniowo, penne z kurczakiem i szpinakiem, szczypta śląskich genów i spora dawka rozciągania. O swoim treningu, diecie i sposobach na chwile słabości opowiada Radosław Kłeczek, Mistrz Polski na 5000m, członek Teamu ASA Biegiem po Zdrowie.

Radosław Kłeczek - aktualny Mistrz Polski na 5000m, Wicemistrz Polski na 10 000m z 2012 r., Wicemistrz Polski w maratonie z 2010 r. Członek Teamy ASA Biegiem po Zdrowie, któremu patronuje Artresan Active.

Magda Sołtys: Pamiętasz swoje pierwsze 5km?

Radosław Kłeczek: Pamiętam doskonale! Pierwsze 5000m na stadionie pobiegłem w wieku 18 lat w Zielonej Górze. Pamiętam nawet swój czas: 14.48. To był wtedy jeden z najlepszych wyników w Polsce uzyskanych przez juniora, bo taką kategorię wiekową wówczas reprezentowałem.

Poprzeczkę od razu zawiesiłeś sobie dość wysoko...

Jestem pracowity i konsekwentny w dążeniu do swoich celów. Więc jak mierzyć, to tylko wysoko.

Czyli pod tym względem od tamtej pory niewiele się zmieniło. Zmieniły się rezultaty. Dziś biegasz 5000 m ponad minutę szybciej - w 13'43''. Ile trzeba trenować, żeby wybiegać złoto na Mistrzostwach Polski?

Cóż, nie ma co ukrywać - trzeba robić sporo kilometrów. Ale pamiętajmy, że na sukces końcowy składa się wiele czynników. Oprócz dyspozycji sportowej, trzeba trafić w pogodę dobrą, dobrze prowadzony bieg itp. Jeśli chodzi o sam trening biegowy, tygodniowo biegam około 140km, a na obozach do 200km.

Jak się uchronić przed kontuzjami przy tak intensywnych treningach?

Przede wszystkim dużo się rozciągać po treningach. Rozciąganie mięśni po ciężkim treningu przyspiesza proces regeneracji powysiłkowej. Aby uniknąć przeciążenia, trzeba poświęcić na to 15, nawet 20 minut po każdym treningu. Ponadto uważam, że należy regularnie zmieniać obuwie, w którym robimy duży kilometraż. Ja zmieniam co 1000km, czyli po ok. 2 miesiącach. Dodatkowo podczas zgrupowań sportowych korzystam z pomocy fizjoterapeuty w kwestii masażu, a po sezonie, podczas roztrenowania, korzystam z zabiegów odnowy biologicznej m.in. krioterapii czy okładów borowinowych.

Co jest Twoim zdaniem najważniejsze w trenowaniu biegów długodystansowych? Twoje "śląskie geny" są chyba pomocne? Czy uważasz, że któryś z elementów treningu jeszcze szczególnie istotny?

Śląska pracowitość z pewnością mi nie przeszkadza! [śmiech] Najważniejsza jest systematyczność. Bez regularnych treningów, nie możemy oczekiwać udanych startów. W treningu biegowych dysponujemy wieloma środkami treningowymi. Nie możemy zaniedbać żadnej części. Ważna jest zarówno siła biegowa jak i trening wytrzymałości specjalnej. To wszystko zlewa się w jedną całość, która rzutuje na wynik ostateczny.

Biegasz różne dystanse - masz swój ulubiony?

Bardzo lubię biegać dystans 5km, jednak w Polsce nie ma zbyt wielu takich biegów. Najpopularniejszym dystansem jest bieg na 10km. Docelowo moją przyszłość na pewno chcę związać z maratonem. Mam bardzo dużo pokory przed tym dystansem, gdyż wymaga niesamowitego przygotowania. Może dlatego właśnie jest taki wyjątkowy.

Dużą wagę przywiązuje się do treningu uzupełniającego. Jak wygląda Twój trening poza bieganiem?

Staram się realizować dużo ćwiczeń stabilizacyjnych oraz ogólnorozwojowych. Na inne dyscypliny sportowe nie mam niestety zbyt wiele czasu, choć lubię grać w siatkówkę oraz tenis stołowy. Często pływam na basenie, jednak typowo rekreacyjnie. Rozluźniam w ten sposób grupy mięśniowe mocno angażowane podczas biegania.

Kolejnym tematem, który elektryzuje biegaczy-amatorów jest dieta zawodników. Co je Radek Kłeczek, żeby biegać maraton w 2h16'?

Nie chcę tu nikogo rozczarować, ale nie mam specjalnej diety. Po prostu staram się jeść zdrowo. Unikam tłustych potraw, jem dużo warzyw. Przed głównymi startami staram się jeść duże ilości makaronu, ryżu czy kaszy, dostarczając w ten sposób organizmowi niezbędnych węglowodanów. Staram się też dużo pić, by nigdy nie dopuścić do uczucia pragnienia. Gdy jesteśmy odwodnieni, drastycznie spada nasza wydolność. Unikam napojów gazowanych, słodzonych i oczywiście alkoholowych. Na śniadanie często jadam owsiankę, po której stosunkowo szybko mogę rozpocząć trening, gdyż nie obciąża mocno układu pokarmowego i jest bardzo sycąca. Jeśli chodzi o makarony to bardzo lubię razowy makaron penne z kurczakiem oraz szpinakiem.

Czy tak doświadczony zawodnik zalicza jeszcze jakieś przedstartowe lub startowe wpadki?

Bieganie jest nieobliczalne, jak większość sportów. Pomimo dobrze przepracowanego okresu przygotowawczego zdarza się czasem, że starty są poniżej oczekiwań. Jestem typem zawodnika, który nie może startować bezpośrednio po zjeździe z obozu. Potrzebuję przetarcia na zawodach. Dlatego tak układam plan startowy, by przed głównymi imprezami znalazły się starty kontrolne. Przyznam, że wpadki często leżą po stronie organizatorów. Na przykład odbywają się biegi z nie najlepiej zabezpieczoną trasą. Parę razy zdarzyło mi się, że sędziowie źle pokierowali zawodników, przez co zmieniała się kolejność na mecie albo przebiegłem znacznie dłuższy dystans od pierwotnie zamierzonego.

Czy zdarza Ci się mieć takie dni, że strasznie Ci się nie chce i masz ochotę odpuścić trening? Co wtedy robisz?

Każdy z nas chyba miewa takie dni. Jednak bieganie to sport dla twardych ludzi. Mam silną wolę, jasno sprecyzowane cele, więc żadna pogoda mnie nie zatrzyma przed treningiem. Najciężej jest zimą, ale staram się wyjeżdżać na obozy w miejsca, w których klimat jest dużo łagodniejszy. Motywuje mnie zawsze myśl, że moi rywale na pewno nie próżnują, więc aby móc z nimi walczyć, muszę przygotować jak najlepszą formę - pomimo niesprzyjających warunków atmosferycznych.

Co jest twoim zdaniem największą bolączka polskich lekkoatletów?

Wielu sportowców boryka się z problemami finansowymi. Wsparcie sponsorów często nie wystarcza na sfinansowanie optymalnych przygotowań do sezonu, a sam sport jest niepewny i w przypadku kontuzji zawodnik jest pozostawiony sam sobie, na pastwę losu. Ja mam szczęście, że wsparła mnie firma Artresan Active i trafiłem do Teamu ASA. Dzięki pomocy sponsora poczułem pewną stabilizację finansową i mogłem mocniej poświęcić się bieganiu. I naprawdę codziennie jestem im za to wdzięczny, bo bez tego wsparcia z pewnością byłoby mi o wiele ciężej. Obozy wysokogórskie są kosztowne, a bez nich ciężko biegać na wysokim poziomie. Tylko trening w warunkach hipoksji, może sprawić, że z wysokiego poziomu sportowego będziemy przesuwali granice wytrzymałości jeszcze bardziej do przodu. To po prostu niezbędne w dzisiejszym sporcie.

Rozmawiała: Magda Sołtys

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.