Mistrzostwa Europy w Adventure Racing - AREC 2013. Walka z mrozem, kryzysami i snem.

W środę, 23 stycznia o 10 rano wystartuje jedno z najważniejszych i najtrudniejszych wydarzeń sportowych w Polsce w 2013 roku. Zaśnieżone ścieżki i zamarznięte bezdroża staną się areną zmagań najtwardszych dziewczyn i chłopaków, którzy będą walczyć przez minimum trzy doby z zimnem, rozwalającym się sprzętem, kryzysami i snem. Wśród nich znajdzie się SALEWA Trail Team - ekipa, która zajęła 9. miejsce na Mistrzostwach Świata w AR, które miały miejsce we Francji w minionym roku. Trzymamy kciuki!

Już wkrótce na zaśnieżonych drogach, ścieżkach i bezdrożach Beskidu Niskiego rozegrane zostaną Mistrzostwa Europy w Adventure Racing (AREC). Na starcie zawodów (dystans ok. 480 km!) stanie między innymi utytułowany zespół Salewa TRAILteam, który z pewnością należy zaliczyć do grona faworytów imprezy. W zeszłorocznych Mistrzostwach Świata, które odbyły się we Francji na dystansie ponad 500 km, ekipa była na 9. miejscu.

Teraz przyjdzie im się zmierzyć z trasą o podobnej długości i choć góry w Polsce nie są tak wysokie, to do listy przeszkód trzeba będzie tym razem dopisać śnieg, zimno i dłuuugie noce. Zespół wystartuje w nieco eksperymentalnym składzie - do Justyny Frączek, Łukasza Warmuza i Maćka Dubaja dołączy Artur Kurek, który zastąpi kontuzjowanego Maćka Mierzwę. Choć Artur jest bardzo doświadczonym rajdowcem, zawodnicy zgodnie przyznają, że nieco obawiają się startu w tak długich zawodach w zmienionym składzie.

Maciek Dubaj, Justyna Frączek, Maciek Mierzwa i Łukasz Warmuz - to aktualnie najmocniejszy skład polskich rajdów przygodowychMaciek Dubaj, Justyna Frączek, Maciek Mierzwa i Łukasz Warmuz - to aktualnie najmocniejszy skład polskich rajdów przygodowych SALEWA TrailTeam SALEWA TrailTeam

Od lewej: Maciek Dubaj, Justyna Frączek, Maciek Mierzwa i Łukasz Warmuz po Mistrzostwach Świata we Francji. Trasa rajdu podzielona została na 11 etapów uzupełnionych o 7 zadań specjalnych. Głównymi dyscyplinami są: rowery górskie (ok. 260 km), bieg na orientację (ok. 110 km), narty biegowe (ok. 100 km) i jazda konna (16 km). Zawodnicy całą trasę będą pokonywali na orientację w formule non-stop, tzn. ewentualne odpoczynki i krótkie chwile snu nie będą odliczane od czasu spędzonego na trasie. Na liście zadań specjalnych przeważają zadania linowe, jednak jak przyznaje Łukasz "organizator potrafi wymyślić perfidne zadanie logiczne, które podczas zmęczenia jest prawie niemożliwe do odgadnięcia".

Choć dobry start w imprezie jest bardzo ważny dla zespołu (poza prestiżem, w nagrodę za zwycięstwo czeka wpisowe na tegoroczne Mistrzostwa Świata na Kostaryce), treningi zespołu w ostatnich 2-3 miesiącach nie były szczególnie ukierunkowane pod kątem AREC.  Cała czwórka normalnie przepracowała ostatni okres - jeżdżąc na rowerze, biegając i pływając (to zwłaszcza Artur, który przygotowuje się do kolejnego sezonu triathlonowego). Zbyt mała ilość śniegu ograniczyła treningi na biegówkach do kilku wypadów, ale jak mówią "to jest jak jazda na rowerze, tego się nie zapomina". Poza Maćkiem Mierzwą, wszystkim udaje się również unikać kontuzji (jedynie Łukasz miał w grudniu problemy z kolanem, ale wygląda na to, że już się z nim uporał), a i szalejąca grypa jedynie przelotnie się z nimi przywitała. Nastroje w zespole są zatem dobre i bojowe, na brak formy zdecydowanie nikt nie narzeka.

Największe obawy przed nadchodzącym startem wywołują niskie temperatury - poza tym, że marzną dłonie i stopy, "w zimie nie można iść spać do pierwszego lepszego rowu...". Na pewno więc pojawią się problemy związane z brakiem snu (zasypianie na zjazdach rowerowych jest specjalnością Justyny) oraz spadki koncentracji i morale spowodowane zmęczeniem i wychłodzeniem. Łukasz i Artur cierpią zawsze z niedostatku picia na trasie, ale w warunkach chłodniczych może nie będzie to aż taki problem...

Nowością "na polskim podwórku" jest odcinek konny - będzie to ostatni etap rajdu. Każdy zespół dostanie 2 konie, z którymi będzie musiał przebyć ok. 16 km. Doświadczenie zespołu jest pod tym względem... wyjątkowe. Najbardziej obeznany z końmi jest Artur: "W sezonie prawie w każdym tygodniu bywam w stajni z moją córką: ona jeździ konno, a ja biegam". Nieco gorzej wygląda to u Justyny ("Jak byłam mała to u dziadków często widziałam jak konie orały w polu") i Łukasza ("Raz widziałem jak ktoś jechał na koniu, no i widziałem też w telewizorze"). Jedynie Maciek wyłamuje się z konwencji: "Na koniu siedziałem kilka razy. Nawet samodzielnie wprowadziłem go w chwilowy kłus".  Po chwili dodaje też "Zakładam, że to nie będzie dyscyplina rozstrzygająca o zwycięstwie".

Justyna i chłopaki są jednym z najbardziej utytułowanych zespołów AR w Polsce, który swoje liczne sukcesy święcił w ostatnich latach zarówno w kraju jak i zagranicą. Wielokrotnie brał udział w Mistrzostwach Świata (na czele z 5. miejscem w 2009 roku), zajmował czołowe lokaty na rajdach praktycznie na całym świecie oraz odnosił liczne zwycięstwa w imprezach krajowych. Również w startach indywidualnych (maratony MTB, biegi i maratony na orientację, zawody snowboardowe, triathlony, biegi górskie) zawodnicy teamu wielokrotnie stawali na najwyższym stopniu podium.

Zapraszamy do śledzenia poczynań zespołu, kibicowania i trzymania kciuków.

Tekst: Michał Unolt

Dołącz do nas na Facebooku.

Dowiedz się więcej na temat rajdu AREC 2013.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.