Piotr Łobodziński opowiada o treningu, osiągnięciach i planach

5 stycznia w Zimowych Biegach Górskich w Falenicy wpadł na metę po 34 minutach i 45 sekundach. Na piaszczystej, usianej korzeniami 10-kilometrowej trasie ze sporym przewyższeniem - to naprawdę duże osiągnięcie. Jest najlepszym polskim zawodnikiem w biegach po schodach, w 2011 roku zdobył brązowy medal Mistrzostw Polski w biegach górskich w stylu anglosaskim i brąz na ME w Towerruningu w 2012 roku. Co chce osiągnąć, jak trenuje i czym zajmuje się na co dzień Piotr Łobodziński?

Piotrek, pobiegłeś w Falenicy poniżej 35 minut na dychę przy ponad 200 metrach przewyższenia. W dodatku musząc wyprzedzać niektórych maruderów, którzy wystartowali później. Mówią, że na tej trasie biega się około 2 minut dłużej niż na płaskiej dyszce ulicznej. Stać Cię na 33 minuty?

Z tego co pamiętam to na 3 pętlach falenickiej wydmy jest łącznie nawet 255 m przewyższenia w postaci 21 podbiegów. 5 stycznia pobiegłem dokładnie 34:45 i jest to mój najlepszy wynik na tej trasie. Rzeczywiście wyprzedzanie nie ułatwia zadania, miejscami leśne ścieżki są dość wąskie. Dodatkowo spora ilość ostrych zakrętów powoduje, iż wyprzedzając wolniejszych zawodników trzeba to robić po zewnętrznej nadkładając drogi. Z drugiej strony takie bieganie slalomem pomiędzy dublowanymi biegaczami jest całkiem zabawne, cały czas coś się dzieje, trzeba wybierać z której strony kogoś minąć. Zdecydowanie zapobiega to nudzie i monotonii. Czasami zdarza się kogoś potrącić, odepchnąć, popchnąć, przeciągnąć łokciem - za co najmocniej przepraszam rekreacyjnych falenickich biegaczy. Wracając do pytania. Tak, myślę że pobiegłbym teraz w okolicach 33 minut w dobrych warunkach na ulicy.

Co do tej pory uważasz za swoje największe osiągnięcie?

Nawet biorąc pod uwagę wiele sukcesów na schodach: dwa mistrzostwa Polski, 2. miejsce w Pucharze Świata, brąz na Mistrzostwach Europy 2012 Towerrunning czy zwycięstwo w Red Bull 400 na skoczni mamuciej w Kulm, to jednak moim dotychczasowym największym sukcesem jest dla mnie brązowy medal Mistrzostw Polski w biegach górskich w anglosasie z 2011 r.

Piotr Łobodziński - król polskich biegów po schodachPiotr Łobodziński - król polskich biegów po schodach Archiwum Piotra Łobodzińskiego Archiwum Piotra Łobodzińskiego

Zmieniłeś coś ostatnio w swoim treningu? Nie, cały czas trenuję sam, bez trenera, bazując na samopoczuciu. No może zimą staram się biegać trochę więcej kilometrów. Wychodzi mi średnio po 80 km tygodniowo. Najbliższe straty na schodach mam na początku marca, więc obecnie nie biegam nawet na swojej klatce schodowej. Wolę alternatywnie porobić jakieś podbiegi w terenie póki pogoda na to pozwala. Wzorem Justyny Kowalczyk buduję formę poprzez starty - właśnie na cotygodniowych Zimowych Biegach Górskich w Falenicy (śmiech) .

Dużo czasu poświęcasz na trening? Jak wplatasz go w swój dzień, łączysz z pracą?

Obecnie pracuję w niepełnym wymiarze godzin w Dziale Edukacji Muzeum Pałacu w Wilanowie w związku z czym ma dość sporo czasu na trenowanie. Dodatkowo dojeżdżam do pracy przeważnie rowerem, 12 km w jedną stronę, więc tam i z powrotem wychodzi już godzina lekkiego rozruchu dziennie. Treningi biegowe robię przeważnie wieczorami, czyli teraz zimą zawsze po zmroku. Nie lubię biegać rano, dopiero w ciągu dnia się rozkręcam i wchodzę na odpowiednie obroty. Tak jak wspomniałem, biegam obecnie 80 km tygodniowo, trenując raz dziennie. Czasami zdarza mi się zrobić dwa treningi, ale drugim zamiast biegania jest coś innego: rower, siłownia, łyżwy, pływanie, badminton. Trening biegowy, na którym robię 10-13 km plus 10 minut rozciągania zajmuje mi 1-1,5 godziny. Czy to dużo czy mało, to już każdy musi ocenić sam (uśmiech) .

Mistrz Polski w biegu po schodach Piotr ŁobodzińskiMistrz Polski w biegu po schodach Piotr Łobodziński fot. biegnaszczyt.pl fot. biegnaszczyt.pl

A siłownia, odnowa biologiczna?

Raz (czasami dwa razy) w tygodniu jestem na siłowni, gdzie wykonuję różnorodny zestaw ćwiczeń głównie na górne partie mięśni. Zazwyczaj małe obciążenia i kilka serii po 20-30 powtórzeń na każdej maszynie, brzuszki po 50-70 w 4-5 seriach, klata - sztanga 40 kg po 10 powtórzeń. Taki mój autorski zestaw zajmuje mi około godziny. Bardzo dobrym treningiem ogólnorozwojowym jest gra w badmintona. Wymaga szybkości, zwinności i koordynacji. Następnego dnia po 1,5 godzinnej grze czuć większość mięśni, a w szczególności pośladki od wykroków do siatki po skróty przeciwnika (podobnie do szermierki). Z odnowy biologicznej - tylko sauna, na którą również chodzę raz w tygodniu, po siłowni, bo jest w tej samej lokalizacji. Gdy mam mocno skatowane nogi, głównie mięśnie czworogłowe, po ciężkim treningu siłowym, zdarza mi się je wymasować przy użyciu końskiej maści chłodzącej.

Pijesz alkohol?

Tak, piję.

Jak przeciętny Polak?

Obecnie mniej niż kiedyś na studiach. Staram się stronić od mocnych trunków w nadmiarze, ale jak wiadomo nie zawsze się udaje. Wychodzę z założenia, że wszystko z umiarem jest zdrowe i wskazane, nawet alkohol. Więc jedno dobre zimne piwko po treningu na saunie na pewno nie zaszkodzi. A jak smakuje...

Piotr Łobodziński świętuje sukces Piotr Łobodziński świętuje sukces  Archiwum Piotra Łobodzińskiego Archiwum Piotra Łobodzińskiego

Jakie masz cele na ten rok? Spektakularne zawody, nowe życiówki, nowe dystanse? Oczywiście moją koronną dyscypliną są biegi po schodach i to w nich chciałbym odnosić kolejne zwycięstwa. Może w końcu uda się ograć Thomasa Dolda i wygrać Puchar Świata (rok 2012 zakończyłem na drugim miejscu). Moim celem jest także udział w Mistrzostwach Świata w Biegach Górskich w Stylu Anglosaskim organizowanych we wrześniu w Krynicy. Eliminacje odbędą się na Mistrzostwach Polski 11 maja w Dukli również na trasie góra-dół. Chyba jak każdy biegacz chciałbym także podnosić swój poziom sportowy i poprawiać życiówki. Jeżeli będą ku temu okazje to nie pogardziłbym nowymi PB (personal best - życiówka - przyp. red.) na dystansach od 800 m do 10 km. Półmaratonów, czy maratonów biegać w tym roku nie planuję. Może zrobię wyjątek na Bieg Marduły w Tartach (25 km). To jest przepiękny bieg, a jeszcze nigdy nie udało mi się w nim wystartować.

To właśnie Thomas Dold jest Twoim największym rywalem?

Na schodach, oczywiście, to niekwestionowany mistrz w tej dyscyplinie, 7-krotny zwycięzca na ESB w NYC, 4-krotny zdobywca Pucharu Świata. Jeszcze nigdy nie udało mi się z nim wygrać, mimo że w Berlinie w 2011 roku byłem naprawdę blisko. Straciłem do niego zaledwie pół sekundy. Może w 2013 uda mi się przełamać hegemonię Dolda na arenie światowej w biegach po schodach.

Myślisz, że jaka jest Twoja granica możliwości - np. w biegu na dychę? Skoro już teraz, w terenowym biegu osiągasz czas poniżej 35 minut?

Może nie będę skromny, ale wydaje mi się, że przy odpowiednim treningu, braku kontuzji i odpowiedniej motywacji mógłbym pokusić się o złamanie 31 minut na dychę i 15 minut na piątkę. Ale nie ma co wybiegać tak daleko w przód i najpierw trzeba złamać 32 minuty, co wydaje mi się realnym celem na ten rok. Nie masz wrażenia, że dużo poświęcasz?

Sport był w moim życiu od najmłodszych lat. Tak się zakorzenił, że teraz nie wyobrażam sobie nawet kilku dni bez jakiegoś wysiłku. Obecnie bieganie to moja pasja, hobby i poświęcam temu sporo czasu, ale nie uważam, że przez to tracę coś innego. Kocham sport i tak już pewnie zostanie.

Rozmawiała: Magda Ostrowska-Dołęgowska

Dołącz do nas na Facebooku.