Wybiegnij z biura czyli - bieganie w firmach

Na maratonach coraz gęściej od koszulek z logotypami znanych banków, firm farmaceutycznych, towarzystw ubezpieczeniowych. Bieganie zbliża pracowników, a "firmowa" reprezentacja robi niezły PR.

Trzynaścioro rozgrzanych do czerwoności biegaczy truchta w poprzek ul. Myśliwieckiej na warszawskiej Agrykoli. Zbliżają się do barierki okalającej oczko wodne i zaczynają rozciąganie. Godzinę wcześniej, po rozgrzewce, skakali przez płotki na stadionie, a następnie ścigali się wokół kanałku - jedno okrążenie to kilometr. Na mecie czekał na nich trener Wojciech Staszewski ze stoperem w dłoni. Na koniec odczytał wyniki od ostatniego do pierwszego. - O, proszę, dziś jesteś najlepszy, a jeszcze rok temu biegłeś w połowie stawki - chwali wysokiego bruneta w okularach.

Ta rozbiegana trzynastka to drużyna pracowników i klientów banku RBS. Spotykają się raz w tygodniu, opiekę trenerską zorganizowała i opłaciła im firma. Niektórzy z nich biegali już wcześniej, inni zaczęli dopiero wtedy, gdy usłyszeli, że tworzy się "pracownicza" drużyna. Kilkoro ma już za sobą udział w maratonie. Biegają pod szyldem firmy i w firmowych koszulkach - granatowych z białym logo banku.

Czy te treningi szykują ich pod konkretne starty? - To po prostu rekreacja, a przy okazji spotkania integracyjne, pracujemy w różnych działach, więc biegając wspólnie, możemy się lepiej poznać - mówi jedna z dziewczyn i robi głęboki skłon, usiłując złapać palce stóp. I dodaje: - Ale jak zbliża się jakiś maraton, w którym ktoś z nas bierze udział, trener bierze nas na dłuższe wybiegania . Trener Staszewski: - Są tu też i takie osoby, które biegają wyłącznie dla przyjemności, bez presji startowej. Ale są też ostrzy zawodnicy, którzy chcą złamać w maratonie 3:30.

Poza wspólnymi biegami we wtorki niektórzy proszą Staszewskiego o plany treningowe i pracują nad formą także w inne dni. - Piotr zaczynał rok temu od półgodzinnych marszobiegów, a w tym roku w Łodzi przebiegł maraton w czasie 3:28 . - chwali trener.\

Maraton sztafet Accreo EkidenMaraton sztafet Accreo Ekiden Fot. www.accreoekiden.pl Od kilku lat firmy wystawiają swoje reprezentacje w Ekidenie, Maratonie Sztafet w Warszawie. Pracownicy firm i zaproszeni goście biegną dystanse, które sumują się na maraton: 2x10 km, 3x5 km i 7,195 km. Tegoroczny Accreo Ekiden (Maraton Sztafet) odbył się w minioną niedzielę. Na zdjęciu uczestnicy edycji 2010.

***

Kolegów z pracy nie muszą łączyć wspólne treningi, czasem są to... wspólne starty. W międzynarodowej firmie farmaceutycznej Boehringer Ingelheim udział w sztafecie Maratonu Wiedeńskiego to już tradycja. Rok temu do kilkunastu drużyn złożonych z pracowników firmy z różnych krajów dołączył polski zespół, a w nim Rafał Miłek, przedstawiciel farmaceutyczny z Kędzierzyna Koźla. - Prawie dwa lata temu zmienił się nam szef. Nowy szef, Chorwat, biegał w tej sztafecie już wcześniej z drużyną chorwacką. Dowiedział się, że mam za sobą starty w maratonach - debiutowałem w Poznaniu w 2009 r. jako wsparcie akcji Gazety Wyborczej "Para na maraton" i potem totalnie się wkręciłem - a że dużo biegam, średnio po 60 km tygodniowo, więc zwrócił się do mnie o pomoc w zorganizowaniu polskiej drużyny. Udało się. Czteroosobowy skład wystąpił w sztafecie już dwukrotnie - w kwietniu 2011 i 2012 r. Za każdym razem firma fundowała wszystko: przelot, nocleg i start. - Zresztą prężnie działają też u nas drużyny piłkarska i narciarska - chwali się Rafał. Korzystając z rad na Polskabiega.pl, podpowiada innym kolegom biegaczom, jak szykować formę przed zawodami, z jakiego planu treningowego korzystać. - Szkoda tylko, że nie ma mowy o wspólnych treningach. Każdy mieszka gdzie indziej . - tłumaczy. Rafał w firmowej biało-niebieskiej koszulce i pod egidą firmy startuje nie tylko w Wiedniu, ostatnio reprezentował pracodawcę na maratonie w Poznaniu.

***

Bieganie staje się aktywnością tak popularną, że niektóre firmy robią konkursy dla biegaczy. Jakie? Na przykład... literackie. W firmie kosmetycznej Garnier laureatem takiego konkursu został Zbigniew Fojutowski, przedstawiciel handlowy L'Oréal z okręgu wielkopolskiego. W zgłoszeniu opisał początki swojej pasji: "Po prostu któregoś razu zamiast dżinsów i swetra założyłem strój sportowy i postanowiłem odnaleźć drogę pomiędzy dwoma niewielkimi jeziorami. Poczułem zmęczenie, które oczyszcza i regeneruje ciało, które wiąże się z wysiłkiem, ale przynosi odprężenie. Zniknęły bóle kręgosłupa, lekka nadwaga, jesienne infekcje. Teraz po siedmiu latach nie wyobrażam sobie, bym mógł nie biegać". A my sobie nie wyobrażamy, że biegowe szaleństwo, które na naszych oczach ogarnia coraz więcej ludzi i instytucji, mogło kiedykolwiek ustać. My, dziennikarze "Gazety", też biegamy.

Chcesz się pochwalić swoją firmową drużyną? Może u Was w pracy brakuje czegoś takiego? Podziel się z nami swoimi refleksjami na forum.

Dołącz do nas na Facebooku.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.