Polska Biega 2012: co będzie się działo?

Asfaltem, przez lasy, na orientację. W maju, w weekend Polska Biega, wystartują i sportowcy, i amatorzy. Wśród organizatorów biegów widać coraz większą kreatywność - zawodom coraz częściej towarzyszą plenerowe imprezy, dzielnicowe święta. Na mecie można dostać dyplom, medal albo... darmowe strzyżenie.

W maleńkiej wsi Szlachta w woj. pomorskim będzie wyjątkowo. Do biegu organizowanego przez lokalny UKS (już 13 maja) zgłosił się - bez rozgłosu, ale i tak wyszło na jaw - Leszek Blanik, mistrz olimpijski w gimnastyce sportowej z Pekinu, a teraz - po zakończeniu kariery - poseł Platformy Obywatelskiej. Niedawno zdecydował się na rekonstrukcję ścięgna Achillesa. Po zabiegu mało się ruszał, oszczędzał stawy i mięśnie. Teraz zaczyna pracować nad formą. - Stawiam na bieganie. Trening w lesie na wiosennym powietrzu daje energię - mówi przed startem w Szlachcie mistrz olimpijski.

W naszą akcję zaangażują się też ci wyczynowcy, którzy nie zawiesili jeszcze butów na kołku, m. in. lekkoatleci szlifujący formę w ośrodku przygotowań olimpijskich w Spale. Grupa chodziarzy sportowych w czasie wolnym od treningów zdecydowała się na bieg. Dla nich to życiowa rewolucja. Trening chodu sportowego wymaga, by jak ognia wystrzegać się biegu - na zawodach każda forma oderwania stopy od podłoża, próba wystrzelenia do sprintu karana jest ostrzeżeniem i dyskwalifikacją. Dlatego chodziarze będą musieli być wyjątkowo skoncentrowani. Bartosz Tomkowski, organizator biegu w Spale: - Może będzie to trochę dziwnie wyglądać, ale zapowiada się naprawdę ciekawie. Biegniemy w piątek, 18 maja, zaczniemy na stadionie, później do centrum Spały i z powrotem do ośrodka. To tylko 2,5 km - nie za wiele, ale chodzi o to, by bez problemu mogły dołączyć dzieci. Co roku stawiamy sobie cel: chcemy mieć na Polska Biega coraz więcej uczestników. Idziemy ostro: rok temu wystartowało ponad 250 osób, teraz spodziewam się dużo więcej - około 700. Ze sportowcami noga w nogę pobiegną mieszkańcy z okolicy. Udział zgłosiła też grupa żołnierzy z 25. Brygady Kawalerii Powietrznej. - Będzie można zweryfikować, kto lepiej biega - sportowcy czy wojskowi. I jednym, i drugim kondycji przecież nie brakuje - żartuje Tomkowski.

Grupa chodziarzy sportowych w czasie wolnym od treningów zdecydowała się na bieg. Dla nich to życiowa rewolucja.

Różne światy spotkają się też w Częstochowie. 18 maja w parku Staszica Stowarzyszenie na rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym organizuje bieg dla niepełnosprawnych. Uczestników podzieli się na trzy grupy ze względu na możliwości ruchowe: osobno wystartują osoby sprawne, te, które mają problemy z poruszaniem się, i te na wózkach inwalidzkich. Iwona Ciesielska, organizatorka imprezy: - Zapraszamy każdego. Będzie fajnie. Tym biegiem pokażemy, że niepełnosprawni mają pełne prawo brać udział w lokalnym życiu. A poza tym chcemy w naszych podopiecznych wyrabiać nawyki zdrowego stylu życia. Tomaszów Mazowiecki stawia na oryginalne wyzwanie. Czy można swobodnie biec, jednocześnie analizując skomplikowaną mapę okolicy? Łukasz Charuba, koordynator biegu na orientację w Tomaszowie (odbędzie się w niedzielę, 20 maja): - To będzie specyficzne połączenie wysiłku fizycznego i umysłowego. Oprócz "czystego" biegania trzeba solidnie główkować, pracować z mapą, by odpowiednio szybko znaleźć na mapie zaznaczone punkty. Trzeba się skoncentrować mimo sporego wysiłku. To niełatwe zadanie. Jednak daje uczestnikom dużą swobodę. To, czy zdecydują się na trasę krótszą, ale trudniejszą, czy dłuższą, ale łatwiejszą - zależy tylko od nich. Jak rozwiązuje się biegowe dylematy orientacyjne? - Górę mogę ominąć ze strony lewej, prawej, pobiec środkiem. Wariantów jest wiele. Oczywiście ci, którzy trenują tę dyscyplinę, czują się w takich realiach znakomicie, ale zapewniam, że z tymi zadaniami poradzi sobie także każdy amator, który potrafi czytać mapy. Warto spróbować takiego nietypowego biegu, bo na tym polega fenomen dyscypliny - nasz wynik zależy nie tylko od siły mięśni czy wytrzymałości, ale też sprytu, umiejętności odnalezienia się w terenie - tłumaczy Charuba.

To będzie specyficzne połączenie wysiłku fizycznego i umysłowego. Oprócz "czystego" biegania trzeba solidnie główkować, pracować z mapą, by odpowiednio szybko znaleźć na mapie zaznaczone punkty.

Toruń pobiegnie międzynarodowo (20 maja). Kuba Konieczka, współorganizator imprezy, zapewnia: - Do akcji dołączą obcokrajowcy, którzy walczą też w tradycyjnym miejskim maratonie. Między innymi Kenijczycy, którzy - jak wiadomo - zawsze osiągają znakomite czasy. To będzie nietypowa rywalizacja jak na tradycję Polska Biega. Już wiadomo, że niektórzy z uczestników rozważają start - mimo ciepłej majowej pogody - mając na głowie czapki św. Mikołajów. Toruń znany jest z tego, że zimą organizuje półmaraton świąteczny - setki osób biegną wtedy w mikołajowych strojach. Teraz torunianie chcą przypomnieć o tym, co będzie działo się w mieście za pół roku.

Gimnazjum nr 9 w Bytomiu organizuje pierwszy w historii dzielnicy Łagiewniki bieg uliczny. 19 maja na uczestników czeka kilka tras i... darmowe strzyżenie. Fryzjerami będą uczniowie Zespołu Szkół Usługowo-Rzemieślniczych w Bytomiu. Bożenie Szmalec, koordynatorce imprezy, zależy, by tym biegiem wypromować dzielnicę jako atrakcję turystyczną.

Rywalizacji na śmierć i życie nie będzie w Drawsku Pomorskim (20 maja). Założenie organizatorów jest proste: wszyscy biegacze mają dotrzeć do mety razem. Rozpoczną rozgrzewką przygotowaną przez tutejszych nauczycieli wf. Przed metą najszybsi zatrzymają się na ćwiczenia rozluźniające i poczekają na wolniejszych. Wtedy wspólnie dotruchtają do mety w parku Chopina. Nie będzie ani zwycięzców, ani pokonanych. Będą po prostu biegacze.

Dołącz do nas na Facebooku.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.