Jacek na UTMB. Bieg w intencji Iwony

W tegorocznej edycji jednego z najsłynniejszych biegów górskich ultra The North Face Ultra Trail du Mont Blanc wystartuje 49 Polaków. Wśród nich Jacek. Biegnie w intencji swojej koleżanki Iwony El Tanbouli-Jabłońskiej, która uległa wypadkowi samochodowemu. Jako support towarzyszy mu Joanna. Śledzimy ich zmagania pod Mt. Blanc.

Noc. Samochód pędzi przez Europę. Kierunek Chamonix. Przy wyjeździe z Warszawy do celu GPS pokazywał dokładnie 1680 km. Dystans 10x taki jaki ma przebiec Jacek podczas jednej z najsłynniejszych imprez biegowych świata. Jeśli ktoś kocha góry, nieziemskie widoki i bieganie na dystansach ultra to UTMB zajmuje czołowe miejsce na liście marzeń każdego napaleńca.

Dwa lata temu Jacek zamarzył. Miał już wtedy na koncie Maraton Karkonoski oraz pierwsze 100 km przebiegnięte w słynnym polskim Biegu 7 Dolin w Krynicy Zdrój. Z ponad 12-letnim stażem jako klasyczny asfaltowy maratończyk, skitourowiec, pasjonat mtb i gór w Sylwestra 2012/2013 Jacek wypowiedział życzenie - UTMB.

Zawodnicy startujący w biegu Ultra Trail du Mont Blanc mają do pokonania 168 kilometrów dookoła masywu Mont Blanc, którego zwieńczeniem jest najwyższy szczyt Europy - Mont Blanc. Suma przewyższeń trasy wynosi 9600 metrów!

Trasa Ultra Trail du Mont BlancTrasa Ultra Trail du Mont Blanc TRASA ULTRA TRAIL DU MONT BLANC TRASA ULTRA TRAIL DU MONT BLANC

Od tego momentu rozpoczął się czas przygotowań, treningów i zaliczania startów niezbędnych do tego by zostać zakwalifikowanym do biegu wokół Masywu Mont Blanc. Warunki, które trzeba spełnić by wystartować są dwa: zdobyć 7 punktów w maksymalnie 3 biegach w ciągu 2 lat i zostać wylosowanym, czyli mieć jeszcze szczęście. Zazwyczaj 3 pkt zdobywa się kończąc w limicie czasowym bieg o dystansie minimum 100km, przy czym bieg musi dodatkowo spełniać normy określone przez organizatorów UTMB.

Pierwsze 3 punkty Jacek już miał za 7 Dolin. Usatysfakcjonowany rezultatem idzie za ciosem i porywa się na kultowy Bieg Rzeźnika - jedyny polski bieg, który biegnie się w parach - za 2 punkty. Do dziś wspomina go jako najbardziej traumatyczny bieg w swoim życiu. Mimo świetnej formy przed startem i doskonałego przygotowania kończy z partnerem Rzeźnika na 35 minut przed 16 godzinnym limitem.

Pojawiają się pierwsze zwątpienia czy jest sens biegać dystanse ultra czy rzeczywiście to wyzwanie, z którym chce się mierzyć. UTMB stało się nagle odległe jak o miliony lat świetlnych gwiazdy. Znajomi i życzliwi mu ludzie próbują podnosić go na duchu.

Niezbędnik początkującego "górala", czyli co zabrać ze sobą na bieganie w górach

Momentem przełomowym okazuje się wypadek samochodowy Iwony El Tanbouli-Jabłońskiej - biegającej po górach koleżanki, która mimo, że ledwo uchodzi z życiem, z postawionym znakiem zapytania czy będzie mogła jeszcze biegać, mocno zachęca Jacka, by się nie poddawał. Wówczas rodzi się myśl: przebiec UTMB w intencji Iwony, za jej powrót do zdrowia. Taka motywacja mobilizuje go do wznowienia treningów i wystartowania w pierwszej edycji Biegu Granią Tatr. Tam zdobywa ostatnie niezbędne punkty. Bieg Granią z uwagi na duże  przewyższenia i wymagającą technicznie trasę okrzyknięto jednym z trudniejszych górskich biegów w Polsce.

Organizatorzy UTMB przyznali mu 2 punkty kwalifikacyjne mimo dystansu 71 km. Widoki miały być rekompensatą za trud. Znów jest ciężko. Bardzo ciężko. Potworny upał, który Jacek źle znosi, ścina niejednego zawodnika z nóg. Mimo to kończy go dzięki pomocy kolegi, który towarzyszy mu i wspiera przez ostatnie 25 km trasy. Z szeregiem obaw Jacek zapisuje się na UTMB, myśli sobie, że jak go nie wylosują, z pokorą uzna, że ten bieg nie jest mu pisany.

Los jednak chce, że odnajduje się na liście wśród 2300 "szczęśliwców". Do startu pozostaje 7 miesięcy. Trener Jacka rozpisuje mu kolejne miesiące ciężkich ćwiczeń, przygotowania idą pełną parą, bieganie, pływanie, setki kilometrów na rowerze. Czuje się nieźle, chudnie. Wszystko wskazuje na to, że wystartuje. Osobiście poznaję Jacka pod koniec maja kiedy sam wspiera mnie dobrym słowem podczas mojego ultra - Kieratu. Od tego czasu śledzę jego starty i drogę do UTMB, który zbliża się nieubłaganie.

W czerwcu czekają go ważne zawody, które choć ma potraktować treningowo, zweryfikują jego formę. Bieg Franciszka Marduły w Tatrach. Ponownie start okazuje się osobistą porażką. Jacek ledwo mieści się w limicie. Wtedy zaczyna się stawać jasne, że problemem nie jest ciało i nieodpowiednie przygotowanie fizyczne, a psychika - nie bez przyczyny mówi się, że na bieganie dystansów ultra w ogromnej mierze wpływ ma głowa - szczególnie w drugiej części biegu. Wraz z przekroczeniem magicznych maratońskich 42 km zaczyna się walka ze swoimi słabościami, żadne bowiem normalne ciało nie chce już biec dłużej. Po co? Do tego dochodzi samotność po wielu godzinach bycia na trasie, gdzie w większości czasu nie słyszy się nic prócz swojego świszczącego oddechu i klepania butów po błocie. Blednie motywacja, pojawia się zwątpienie w sens biegania takich odległości. Na prowadzenie wychodzi zmęczenie i ból. Boli zawsze - czy biegnie Pan Zbyszek czy najlepszy na świecie Pan Jornet - boli nawet największego twardziela. I walka z samym sobą zaczyna się dopiero wówczas, kiedy wiesz, że boleć Cię raczej nie przestanie - nawet jeśli jest to jedynie pęcherz na najmniejszym palcu u nogi. Taki ból potrafi zmiażdżyć psychikę jak japońska tortura.

"To jest szczyt marzeń" - relacja Magdy Sołtys z UTMB 2013

Jest czerwiec. UTMB za dwa miesiące. Dostaję telefon - Nie biegnę, kończę z ultra. Nie ma sensu, nie czerpię radości - mówi Jacek. Kryzys. Czasem trzeba pozwolić zostać komuś samemu ze swoim zwątpieniem, dać mu czas. Nie wierzę, że nie pobiegnie, nie po tym ile zrobił, ile czasu poświęcił na treningi - wiem, że potrzeba mu wsparcia, takiego jakiego on sam udzielał dziesiątkom ludzi - z tego jest znany w swoim kręgu. Książka "Każdy ma swoje Kilimandżaro" powstała na bazie projektu, w którym miał znaczący udział, pierwszy raz mocno czując, że chce pomagać ludziom spełniać marzenia i zdobywać własne szczyty - w przypadku Kilimandżaro mimo ich niepełnosprawności. Czas by role się odwróciły. Zaczęły spływać podtrzymujące i motywujące słowa życzliwych ludzi, tych bliskich i tych dalekich, na Facebooku pisały nawet osoby, których Jacek nie zna. Wiadomości dodawały skrzydeł. Na nowo rozbudziło to nadzieję, dodatkowo nastąpił nieoczekiwany zwrot w myśleniu Jacka i mimo trudnych chwil w ciągu kolejnego miesiąca przebiega dwa górskie ultramaratony: Supermaraton Gór Stołowych oraz najdłuższy do tej pory w swoim życiu bieg na dystansie 110km - KBL w ramach Dolnośląsiego Festiwalu Biegów Górskich, gdzie ten ostatni daje mu miejsce w pierwszej połowie stawki. W połowie lipca rezerwuje nocleg w Chamonix, w dniu wyjazdu spotyka się z Iwoną, która jest wzruszona jego deklaracją, że biegnie UTMB dla niej. Jej kręgosłup wciąż czeka na skalpel, który ostatecznie usunie śruby z ciała. Pojawia się też pomysł na wspólny górski bieg za rok, może za dwa. Nie ma rzeczy niemożliwych, a niejednokrotnie wiara ludzka pokazała, że potrafi czynić cuda.

Dzień - samochód z biało-czerwoną flagą w bagażniku wciąż mknie przez Europę, na słynny The North Face Ultra Trail du Mont Blanc, w którym wystartuje w tym roku wyjątkowo dużo Polaków. Oprócz zawodowych sportowców pobiegną ludzie, których celem nie jest dobra lokata lecz ukończenie tego morderczego biegu. Ktoś kto pierwszy raz biegnie 168 km, nie jest w stanie przewidzieć tego, co może go czekać.

Pytam Jacka, jak się czuje, co teraz siedzi w jego głowie. Odpowiada, że z jednej strony strach, który pojawia się wyjątkowo wcześnie, bo już na 5 dni przed biegiem, z drugiej podekscytowanie. Jest i ulga, że dzień, na który czekał dwa lata właśnie się zbliża. I nie ma już odwrotu, nie ma miejsca na zawahanie. Pozostaje linia startu, dystans 168 km, prawie 10,000 m przewyższeń, różnice temperatur mogące sięgać nawet do 30 stopni i limit 46 godzin.

Start 29 sierpnia o 17:30.

Od poniedziałku, aż do końca będę z Jackiem dla tych, którzy mu wiernie kibicują i dla tych, którzy zechcą dołączyć. Nic tak nie pomaga jak dobre słowo. I nie dotyczy to wyłącznie jednego zawodnika. Każdemu startującemu Polakowi życzymy powodzenia.