Weekend Polska Biega 2015. "Fenomen biegania wciąż mnie zadziwia"

Złamał nogę, był uziemiony na wiele tygodni. Jak tylko odłożył kule - zaczął biegać. Niedawno minęły dwa lata od tego czasu. Dziś jest maratończykiem, który za cel postawił sobie nie tylko poprawianie życiówek, ale też zmienianie innych. Na lepsze.

Ostatkiem sił wchodzę do domu. Pot niemal ciurkiem leje się po czole. Zmęczenie jest duże, ale satysfakcja jeszcze większa. Odruchowy rzut oka na kalendarz wiszący w kuchni - 12 kwietnia 2015. Dziś podczas treningu pokonałem 30 km - ostatnie wybieganie przed Maratonem Lubelskim. Mijają dwa lata od kiedy po złamaniu nogi wyszedłem na pierwszy spacer.

Spacery o kulach z czasem przerodziły się w niezdarne dwukilometrowe truchty. Zmagania z samym sobą zacząłem opisywać na blogu. Po pewnym czasie 2-3 km truchtu przestały robić na mnie wrażenie, intensywność wzrosła, a dystans biegów się wydłużył. Po kilku tygodniach bez problemu byłem w stanie pokonać 10 km. Rozpoczęły się cięższe treningi, a wraz z nimi chęć zmierzenia się z innymi zawodnikami. Okazja pojawiła się pod koniec czerwca. Pierwsze zawody na 10 km były dla mnie wspaniałym biegowym świętem. Pełen pozytywnych emocji bieg mimo słabego czasu zakończył się eksplozją wzruszenia, radości i dumy. Już wtedy zrozumiałem, że chcę więcej i dalej. W tamtym momencie zrozumieli to także moi najbliżsi, którzy do tego momentu traktowali "całe te bieganie" jako chwilową przygodę.

W sierpniu udanie debiutuję na dystansie półmaratońskim. Odpoczynek trwa bardzo krótko.  Podejmuję decyzję, aby na wiosnę wystartować na królewskim dystansie. Niezależnie od warunków pogodowych trenuję całą jesień i zimę. Kosztuje mnie to dwa upadki na śliskich chodnikach i kilka infekcji. Jednak nie poddaję się. Bezkompromisowa realizacja planu treningowego zaprowadziła mnie na start Maratonu Lubelskiego. Znajomi z pracy, którzy dotychczas przyglądali się mojej nowej pasji z przymrużeniem oka zaczynają doceniać mój trud i niewiarygodną determinację. Wkrótce wokół mnie pojawia się coraz więcej biegaczy. Wykorzystuję ten fakt formując ze znajomych drużynę, która przez całą zimę ambitnie rywalizuje w cyklu biegów przełajowych.

Mimo, że biegam już ponad dwa lata fenomen tego sportu wciąż mnie zadziwia. Zadziwia łatwość z jaką pasja biegania przenosi się na osoby z mojego otoczenia. Budowanie swojej formy cieszy, ale nic nie daje takiej satysfakcji jak świadomość, że zmieniając swoje życie na lepsze przy okazji pozytywnie wpływamy na innych. Dwa lata temu po raz pierwszy po zdjęciu gipsu wyszedłem na spacer i zmieniłem (nie tylko) swoje życie.

Jeśli i Ty chcesz podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami na temat zmian, jakie zaszły w ostatnich 10 latach w biegowej Polsce, albo opowiedzieć nam swoją historię o tym, jak bieganie zmienia - pisz: polskabiega@agora.pl!

Materiały partnerów

zobacz wybrane produkty

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.