22 lata, studiuje turystykę i rekreację na UMCS
Jest po obronie licencjatu, ma teraz wakacje. Ale nie od sportu. - Pracuję w parku linowym, chodzę na basen, jak koledzy mnie wyciągną, to i na siłownię, sam w domu robię brzuszki, i oczywiście zacięcie biegam. Dostałem od Wojtka Staszewskiego plan na 4 treningi tygodniowo, ale mam nadzieję, że już niedługo będzie tego więcej. Interwały (czyli raz szybki bieg, raz wolny) to dla mnie coś nowego. Trening z podbiegami - fajny, ale już muszę szukać nowej górki. Ta, po której biegam, jest za krótka - powinienem biec pod górę minutę, a teraz droga na szczyt zajmuje mi już tylko 55 sekund. Zastanawiam się, gdzie ja znajdę w Radomiu takie wzniesienie, po którym będę mógł wbiegać bez przerwy 2 minuty... Biegam jak amator. Nie stosuję żadnych odżywek. Pamiętam, żeby na pół godziny przed treningiem nawodnić się porządnie. Nawet kupiłem pas z bidonikami na długie wybiegania, bieganie z butelką w ręce to koszmar i niezdrowe - trzeba butelkę co kilka minut przekładać z jednej ręki do drugiej, żeby było symetrycznie. Żeli energetycznych nie stosowałem nigdy i nie należę też do tych, co na bananie góry zdobywają. Wolę napić się wody z cytryną i solą, czasami po wysiłku wypijam izotonik. Czy mam czas na cokolwiek innego niż sport i sen? No jasne, spotykam się z Olą, moją dziewczyną, z kolegami, gotuję sobie. Na razie świat nie wywrócił mi się do góry nogami.
O przygotowaniach drużyn Gazety możesz też przeczytać na blogu .