Po co im ten maraton?

Żeby dojść do siebie po rozstaniu. Rzucić palenie. Pokazać sąsiadom. Zachęcić uczniów. Przestać imprezować. Schudnąć. Pobić rekord. Znaleźć pracę. Uratować się od rozpaczy po śmierci bliskiej osoby. Podziękować za zdrowie. Nawiązać kontakt z ciałem po ciąży. Zobaczyć minę męża i dzieci na mecie. Dodać otuchy pacjentom. Poznaj zawodników z ''Gazetowej" drużyny maratońskiej!    

Aleksandra Mirecka z Potaszy (k. Poznania)

Ja wam pokażę!

52 lata. Chemiczka, przedstawicielka firmy produkującej farby. - W oczach niektórych jestem stara, ale lubię wyzwania, które innym wydają się nierealne i trochę szalone - mówi. Chodzi na aerobik, jeździ na rowerze, właśnie wróciła ze spływu kajakowego po Rospudzie. Mężowi i trójce dorosłych dzieci chce pokazać, że na tym nie koniec. Niedawno przeprowadziła się na wieś, więc zamiast po sklepach biega po lesie. Taniej i zdrowiej.

Jagna Hałaczek z Łodzi

Rzucić palenie i na szczyt

42 lata. Jest nauczycielką geografii w gimnazjum. Bieganie ma pomóc w walce z papierosami. ''Wygrywam ją od kilkunastu dni, ale nadal codziennie rano czuję całą tę smołę, fe!''. Bieganie traktuje też jako trening przed wspinaczką. Uwielbia góry, chodzi po Alpach, z koleżankami zamierza zdobyć latem Koronę Gór Polskich (28 szczytów). Maratoński trud dedykuje córce Basi, która wchodzi w pełnoletność, i przyjacielowi Zbyszkowi.

Adam Skrobuk ze Szczecina

Wuefista potrafi

37 lat. Wuefista z 14-letnim stażem. Gra w amatorskiej drużynie piłki nożnej United Vampires, jest trenerem piłki ręcznej, instruktorem pływania. Napisał:  ''Chciałbym udowodnić, że wuefista Adam Skrobuk potrafi przekroczyć każdą barierę, nawet jeśli ma aż 42,195 km. Jeśli miałbym tym przekonać choćby jednego z moich uczniów do uprawiania sportu, warto!''. Ma za sobą start w półmaratonie (1:43.33).

Mariusz Grzesik z Poznania

Schudnąć trzeba

34 lata. Dyrektor handlowy w firmie sprzedającej specjalistyczne wyposażenie sklepów.  Kiedyś jeździł 30 km do pracy na rowerze, teraz tylko garnitur i samochód, więc tyje. Ma 180 cm i 91 kg, więc żona Natalia kazała mu schudnąć. Biega zawsze z audiobookiem, ostatnio z biografią Aleksandra Wielkiego.  ''Biegam, żeby zapomnieć o pracy,  pokontemplować''. W 2008 r. pobiegł półmaraton w Pile w 2008 r. Czas: 2:10.

Agata Gronek z Warszawy

Po odmianę losu

45 lat. Dekoratorka. Pod koniec 2008 r. z zaskoczenia zwolniono ją z pracy.  ''Na początku wierzyłam, że szybko znajdę nową. Mijały tygodnie i nic, ale ja wciąż wierzyłam w odmianę losu''. I wtedy wymyśliła sobie, że uratuje ją bieganie. Planuje założenie pracowni witraży i fusingu (technika wytapiania szkła), złożyła już wniosek o dofinansowanie z UE. Teraz odpoczywa w Barcelonie, buty do biegania oczywiście zabrała.

Marcin Słowikowski z Żuromina (Mazowieckie)

Pokazać żurominiakom

33 lata. Pracuje jako technik dentystyczny. Biega od czterech lat, maratonem chce udowodnić mieszkańcom swojej miejscowości, że bieganie to nie jakaś fanaberia małomiasteczkowego szaleńca. - A może w ten sposób pociągnę za sobą innych? - zastanawia się Marcin. Od 10 lat jest wegetarianinem. Jego hobby to paralotnia. Za trzy tygodnie wybiera się na ''porządne wylatanie'' w Słowenii.

Marcin Wróbel z Warszawy

Szybciej niż Staszewski

24 lata. Kończy zarządzanie na Politechnice Warszawskiej. Trzy lata temu wystartował w Maratonie Warszawskim... z marszu, w halówkach. ''Było ciężko. Miałem ponad 3:30'' - mówi jakby nigdy nic. Ma za sobą  sześć maratonów. Najszybciej pobiegł rok temu w Eindhoven: 2:59.41. Dlatego chce stanąć w szranki nie z Piotrem Pacewiczem, ale z Wojciechem Staszewskim. Życiówka Wojtka: 2:49.57. Do nadrobienia 10 minut.

Katarzyna Gudaniec

Od wypadku do maratonu

22 lata. Studiuje turystykę i filologię angielską w Szczecinie. - Była w kadrze triatlonistek, ale w 2005 r. podczas treningu kolarskiego potrącił ją samochód. Siedem dni w śpiączce, stłuczenie mózgu, połamany obojczyk i miednica. Potem długa rekonwalescencja i... kilkuletnia awersja do roweru. Cała rodzina jest usportowiona: biegają, jeżdżą konno, startują w triatlonie i aquatlonie, grają w tenisa.  Na pewno wystartują z Kasią w Poznaniu.

Łukasz Piorun z Łowicza (Łódzkie)

Uciec od imprez

28 lat. Prawnik, prowadzi hurtownię okularów słonecznych, jeździ z nimi po całym kraju: od Zakopanego po  Władysławowo. W zgłoszeniu do "Gazetowej" drużyny napisał: ''W ubiegłym roku bez przygotowania zrobiłem Łowicki Półmaraton w 1.55, będąc przed tym do późna nocy na imprezie. Jak biegam, mam cel, inaczej organizuję sobie czas, nie pozwalam sobie na balowanie''. Jest pewny, że jak pokona 42,195 km, będzie w siódmym niebie.

Ewelina Wolszczak z Warszawy

Dam radę dolecieć w kosmos

26 lat. Jedyna w drużynie przedstawicielka Agory (''Gazeta Praca''). Studiuje socjologię. Pochodzi z Psar pod Kozienicami, w Warszawie mieszka od ośmiu lat. Biega, jeździ na rowerze, pływa. Ale znajduje też czas na malowanie. Ma to po tacie: maluje farbami olejnymi na płótnie. Tej wiosny pełna obaw zadebiutowała w półmaratonie. No i poszło! Zaczęły się marzenia o maratońskim medalu. ''To będzie naprawdę jak lot w kosmos!''.

Małgorzata Kazubowska Białe Błota (k. Bydgoszczy)

Wrócić do formy sprzed ciąży

41 lat. Pracuje jako lekarz rodzinny w Bydgoszczy. Ma troje dzieci; najmłodsza Zosia ma siedem lat. Do formy sprzed ostatniej ciąży daleko. Dlatego ćwiczy na siłowni, chodzi z kijkami i biega. ''Jak się ruszam, jestem bardziej wiarygodna dla pacjentów, których namawiam do sportu''. Gdy panikuje, że może ten maraton to za dużo, mąż Jacek, który sam nie biega, jest jak balsam: ''Dasz radę''.

Piotr Kacejko z Lublina

4:14 będzie super

55 lat. Biegając, przezwyciężył różne choroby, zrobił doktorat, habilitację, dostał tytuł profesorski i kieruje Katedrą Sieci Elektrycznych i Zabezpieczeń na Politechnice Lubelskiej. Odchował trzy córki, dwie z nich też biegają. Rok temu zadebiutował w maratonie w Poznaniu. - Było ciężko; teraz chcę zrobić życiówkę i przybiec nie później niż godzinę po red. Pacewiczu. 4:14 byłoby super - mówi Piotr.