52 lata. Chemiczka, przedstawicielka firmy produkującej farby. - W oczach niektórych jestem stara, ale lubię wyzwania, które innym wydają się nierealne i trochę szalone - mówi. Chodzi na aerobik, jeździ na rowerze, właśnie wróciła ze spływu kajakowego po Rospudzie. Mężowi i trójce dorosłych dzieci chce pokazać, że na tym nie koniec. Niedawno przeprowadziła się na wieś, więc zamiast po sklepach biega po lesie. Taniej i zdrowiej.
42 lata. Jest nauczycielką geografii w gimnazjum. Bieganie ma pomóc w walce z papierosami. ''Wygrywam ją od kilkunastu dni, ale nadal codziennie rano czuję całą tę smołę, fe!''. Bieganie traktuje też jako trening przed wspinaczką. Uwielbia góry, chodzi po Alpach, z koleżankami zamierza zdobyć latem Koronę Gór Polskich (28 szczytów). Maratoński trud dedykuje córce Basi, która wchodzi w pełnoletność, i przyjacielowi Zbyszkowi.
37 lat. Wuefista z 14-letnim stażem. Gra w amatorskiej drużynie piłki nożnej United Vampires, jest trenerem piłki ręcznej, instruktorem pływania. Napisał: ''Chciałbym udowodnić, że wuefista Adam Skrobuk potrafi przekroczyć każdą barierę, nawet jeśli ma aż 42,195 km. Jeśli miałbym tym przekonać choćby jednego z moich uczniów do uprawiania sportu, warto!''. Ma za sobą start w półmaratonie (1:43.33).
34 lata. Dyrektor handlowy w firmie sprzedającej specjalistyczne wyposażenie sklepów. Kiedyś jeździł 30 km do pracy na rowerze, teraz tylko garnitur i samochód, więc tyje. Ma 180 cm i 91 kg, więc żona Natalia kazała mu schudnąć. Biega zawsze z audiobookiem, ostatnio z biografią Aleksandra Wielkiego. ''Biegam, żeby zapomnieć o pracy, pokontemplować''. W 2008 r. pobiegł półmaraton w Pile w 2008 r. Czas: 2:10.
45 lat. Dekoratorka. Pod koniec 2008 r. z zaskoczenia zwolniono ją z pracy. ''Na początku wierzyłam, że szybko znajdę nową. Mijały tygodnie i nic, ale ja wciąż wierzyłam w odmianę losu''. I wtedy wymyśliła sobie, że uratuje ją bieganie. Planuje założenie pracowni witraży i fusingu (technika wytapiania szkła), złożyła już wniosek o dofinansowanie z UE. Teraz odpoczywa w Barcelonie, buty do biegania oczywiście zabrała.
Marcin Słowikowski z Żuromina (Mazowieckie)
33 lata. Pracuje jako technik dentystyczny. Biega od czterech lat, maratonem chce udowodnić mieszkańcom swojej miejscowości, że bieganie to nie jakaś fanaberia małomiasteczkowego szaleńca. - A może w ten sposób pociągnę za sobą innych? - zastanawia się Marcin. Od 10 lat jest wegetarianinem. Jego hobby to paralotnia. Za trzy tygodnie wybiera się na ''porządne wylatanie'' w Słowenii.
24 lata. Kończy zarządzanie na Politechnice Warszawskiej. Trzy lata temu wystartował w Maratonie Warszawskim... z marszu, w halówkach. ''Było ciężko. Miałem ponad 3:30'' - mówi jakby nigdy nic. Ma za sobą sześć maratonów. Najszybciej pobiegł rok temu w Eindhoven: 2:59.41. Dlatego chce stanąć w szranki nie z Piotrem Pacewiczem, ale z Wojciechem Staszewskim. Życiówka Wojtka: 2:49.57. Do nadrobienia 10 minut.
22 lata. Studiuje turystykę i filologię angielską w Szczecinie. - Była w kadrze triatlonistek, ale w 2005 r. podczas treningu kolarskiego potrącił ją samochód. Siedem dni w śpiączce, stłuczenie mózgu, połamany obojczyk i miednica. Potem długa rekonwalescencja i... kilkuletnia awersja do roweru. Cała rodzina jest usportowiona: biegają, jeżdżą konno, startują w triatlonie i aquatlonie, grają w tenisa. Na pewno wystartują z Kasią w Poznaniu.
Łukasz Piorun z Łowicza (Łódzkie)
28 lat. Prawnik, prowadzi hurtownię okularów słonecznych, jeździ z nimi po całym kraju: od Zakopanego po Władysławowo. W zgłoszeniu do "Gazetowej" drużyny napisał: ''W ubiegłym roku bez przygotowania zrobiłem Łowicki Półmaraton w 1.55, będąc przed tym do późna nocy na imprezie. Jak biegam, mam cel, inaczej organizuję sobie czas, nie pozwalam sobie na balowanie''. Jest pewny, że jak pokona 42,195 km, będzie w siódmym niebie.
26 lat. Jedyna w drużynie przedstawicielka Agory (''Gazeta Praca''). Studiuje socjologię. Pochodzi z Psar pod Kozienicami, w Warszawie mieszka od ośmiu lat. Biega, jeździ na rowerze, pływa. Ale znajduje też czas na malowanie. Ma to po tacie: maluje farbami olejnymi na płótnie. Tej wiosny pełna obaw zadebiutowała w półmaratonie. No i poszło! Zaczęły się marzenia o maratońskim medalu. ''To będzie naprawdę jak lot w kosmos!''.
Małgorzata Kazubowska Białe Błota (k. Bydgoszczy)
41 lat. Pracuje jako lekarz rodzinny w Bydgoszczy. Ma troje dzieci; najmłodsza Zosia ma siedem lat. Do formy sprzed ostatniej ciąży daleko. Dlatego ćwiczy na siłowni, chodzi z kijkami i biega. ''Jak się ruszam, jestem bardziej wiarygodna dla pacjentów, których namawiam do sportu''. Gdy panikuje, że może ten maraton to za dużo, mąż Jacek, który sam nie biega, jest jak balsam: ''Dasz radę''.
55 lat. Biegając, przezwyciężył różne choroby, zrobił doktorat, habilitację, dostał tytuł profesorski i kieruje Katedrą Sieci Elektrycznych i Zabezpieczeń na Politechnice Lubelskiej. Odchował trzy córki, dwie z nich też biegają. Rok temu zadebiutował w maratonie w Poznaniu. - Było ciężko; teraz chcę zrobić życiówkę i przybiec nie później niż godzinę po red. Pacewiczu. 4:14 byłoby super - mówi Piotr.