To jeden z najtrudniejszych wyścigów biegowych na świecie. Trudność tworzy suma różnych, drobnych elementów. Upału, ciężaru plecaka, z którym się biegnie, niewielkiej ilości jedzenia, którą trzeba nosić na plecach, przez którą regeneracja jest naprawdę utrudniona. Poza tym - stopy pokrywają się pęcherzami, które pękają, wypełniają się krwawym płynem. Obtarcia, ból mięśni i ścięgien, nawarstwiające się zmęczenie i drobne urazy. Poza tym naprawdę trudno jest odpoczywać w tak upalny dzień. Trudności dopełnia długi etap, który co roku ma ok. 70-80 km. Po dniu odpoczynku, który następuje po tym etapie, mamy jeszcze do przebiegnięcia maraton, i na dokładkę - ostatni, szybki, w tym roku zaledwie 8-kilometrowy etap. W sumie etapów jest 5.
Walka na pustyni trwa. Po czwartym dniu, jeden z Polaków - Andrzej Gondek ma poważne kłopoty ze stopami:
Andrzej Gondek: Jest dramatycznie, Etap 4. Praktycznie "zlikwidował" moje stopy. Piekielne warunki, temperatura monitorowana na punktach kontrolnych osiągała poziom 46 stopni C (odczuwalna >50). Po dwóch punktach kontrolnych właściwie nie miałem już stóp, musiałem się posiłkować lekami przeciwbólowymi.
Dopingujemy! Do każdego uczestnika można napisać - jeśli ktoś ma ochotę zagrzać Polaków do boju - wystarczy wysłać kilka słów za pośrednictwem strony internetowej darbaroud.com. Chłopaki dostają te treści wydrukowane i dostarczane wieczorem do namiotu. Każde miłe słowo się liczy! Podajemy numery żeby ułatwić Wam sprawę: Andrzej: 278, Marek: 350
Zobacz co działo się na ubiegłorocznym 27. Marathon des Sables. Przeczytaj o tym jak wygląda wyścig na pustyni w tekście Wojtka Staszewskiego - Yalla! Yalla! Bieg dla życia.