Biegamy naturalnie: buty minimalistyczne

Tradycyjne, dobrze amortyzowane i stabilizowane buty biegowe rozleniwiają nasze stopy, próbują chronić nasz aparat ruchu, ale tym samym powodują, że nie pracujemy nad lepszą techniką biegu. Co mogą nam dać buty minimalistyczne? I jak z nich korzystać?

Nurt minimalistyczny narodził się niewątpliwie w obuwiu startowym. Ono po prostu ma być lekkie, żeby stopa nie musiała dźwigać nadmiernego ciężaru. W startówkach próżno szukać dużej ilości amortyzacji - w końcu potrzebujemy odzyskiwać energię odbicia a nie pochłaniać ją. Te buty istniały od dawna i właściwie każda firma ma je w swojej ofercie. Nikt jednak poza garstką biegaczy z elity nie wykonywał w nich zwykłych treningów. Na minimalizmie oparła swoją filozofię brytyjska marka inov-8, znana z butów terenowych. Chłopaki, którzy wywodzą się z krzaków i ich naturalnym terenem treningowym są trawiaste wzgórza postawili na naturalne bieganie jeszcze zanim przyśniło się to innym. Zresztą - nie ma się co dziwić - w terenie biega się po prostu inaczej, a my jesteśmy to tego dużo lepiej przystosowani.

Brytyjczycy stwierdzili, że but powinien mieć niewielką warstwę amortyzacji, bo dzięki temu stopa będzie siedzieć w nim niżej i stabilniej. Wymyślone przez nich buty miały być elastyczne, żeby biegacz czuł teren, a jego stopa mogła się łatwo przystosować. Próżno szukać w ich ofercie butów dla pronatorów czy supinatorów. W terenie to nie ma znaczenia - stopa i tak co chwila zmienia położenie i kąt zetknięcia z ziemią. Technologie zawarte w butach inov-8 mają być podporządkowane stopie i współdziałać z nią a nie chronić. W bieganiu terenowym amortyzacja ma dodatkowo mniejsze znaczenie, ze względu na charakter podłoża - jest po prostu miększe niż asfalt i wymusza inne stawianie stopy, mniej regularne.

Różne koncepcje

Ale minimalizm został zaadaptowany również do butów asfaltowych - bo to po takiej nawierzchni najczęściej biegamy. W tej działce zaczęło się od butów pięciopalczastych, które nie mają amortyzacji w ogóle. Do nich trzeba się przyzwyczaić, ortopedzi, którzy z nich korzystają polecają najpierw pochodzić w nich przez jakiś czas - najlepiej przez kilka miesięcy (!), a dopiero później zacząć je zabierać na przebieżki, z czasem, jeśli specyfika naszych nóg na to pozwoli - można w nich biegać coraz więcej. Nie trzeba było długo czekać na odpowiedź dużych firm, które szybko wprowadziły na rynek swoje odpowiedniki butów minimalistycznych, służących aktywizowaniu stopy. Nike wprowadzając w 2004 roku model Free skupił się na elastyczności, nie pozbawił natomiast swoich butów amortyzacji. Stąd miękkie i giętkie buty, z licznymi rozcięciami w podeszwie, które można swobodnie miąć w dłoniach. Brooks wprowadził na rynek model Green Silence, a coraz większą popularnością zaczęły się cieszyć również modele startowe - np. leciutkie T9. 

Nawet inov-8 - specjalista od terenu wprowadził do swojej oferty minimalistyczne modele na asfalt, a ostatnio również kolekcję zbliżoną do Vibram FiveFingers - gdzie od podłoża oddziela nasze stopy tylko guma podeszwy, albo cienka, kilkumilimetrowa pianka. Zero dodatków. Co się dzieje gdy wskoczymy w takich butach na bieżnię - choćby mechaniczną? Najpierw bezmyślnie tłuczemy piętą - przyzwyczajeni do wybaczających wiele, tradycyjnych modeli asfaltowych, ale szybko zaczynamy szukać bardziej optymalnego kontaktu z podłożem. Zaczynamy lądować na śródstopiu. Zaczynamy amortyzować za pomocą swoich mięśni, ścięgien - dlatego ważne jest by nad nimi pracować i je wzmacniać.

Spokojna adaptacja

Należy jednak uważać - ortopedzi podkreślają, że nagłe przejście od amortyzacji i stabilizacji do minimalizmu rzadko kończy się dobrze. To terapia szokowa, która może prowadzić do kontuzji, bo nasz aparat ruchu nie jest jeszcze gotowy na takie zmiany - mięśnie i ścięgna są za słabe i nie poradzą sobie z obciążeniami. Na to firmy też mają odpowiedź: wspomniane Nike Free nie rezygnują z amortyzacji stawiając tylko na elastyczność i brak stabilizacji. Brytyjczycy od inov-8 kładą nacisk na stadia pośrednie. Wprowadzili system strzałek określających ilość amortyzacji w butach. Zaczynamy od 4 strzałek, które mają trochę cieńszą warstwę pianki EVA niż tradycyjne buty, po pewnym czasie możemy przejść na 3 lub dwie strzałki oznaczające jeszcze cieńszą warstwę pod stopą (ten proces może trwać nawet 2 lata), a dla tych najbardziej zaawansowanych są wersje z 1 strzałką lub "zero" - to dotyczy zarówno ich butów terenowych, jak i asfaltowych. Dzięki takiej koncepcji stopniowo przyzwyczajamy nasz układ ruchu do biegania naturalnego, nasze stopy ewoluują. Należy też pamiętać, że nie każdy z nas będzie mógł pewnego dnia całkiem zrzucić buty. Wielu z nas nigdy nie dojdzie np. do 1 strzałki w butach inov-8. Bo nasz układ ruchu jest zbyt kruchy, bo mamy nietypową budowę, która w połączeniu z minimalizmem skończy się paskudnymi kontuzjami a nie wzmocnieniem. To trzeba po prostu przetestować na własnej skórze.

Magdalena Ostrowska-Dołęgowska

Dołącz do nas na Facebooku .