Na przykład problemy z obtartymi obojczykami – bo akurat tam, gdzie wystawały, trafił się brzeg koszulki zakończony ostrym ściegiem. Miałam też absurdalne otarcia na skórze po wewnętrznej stronie ramion, poniżej pach, na tyle uciążliwe, że ostatnie dziesięć kilometrów maratonu w Luksemburgu biegłam w samym staniku sportowym. Koszulkę założyłam przed samą metą. O obtartych męskich sutkach chyba nie trzeba wspominać.
Thoni Mara - damska ultralekka koszulka biegowa bez rękawków
Koszulka bez rękawów w kolorze cyklamenowym. Z bardzo wiotkiej i lejącej się, ale też bardzo gęstej dzianiny. Każda strona ma inny kolor – jakby materiał był podwójny. Na moje oko wygląda bardziej jak bielizna termiczna, jaką stosuję zimą, pod ubrania snowboardowe. Sprawia wrażenie dość ciepłej. Jest bez rękawów, ale nie jest zbyt mocno wycięta na plecach.
Bardzo miła dla skóry. Miękko opływa ciało. Dobrze leży, nigdzie się nie marszczy. Nigdzie nie uciska, nigdzie nie odstaje. Ma specyficzny, chłodny dotyk. Jest zrobiona z czegoś bardzo miłego dla skóry, co daje przyjemny, chłodny dotyk. Podoba mi się ten brak wycięć na łopatkach. W zbyt wyciętych singletach, bardzo często mam otarcia od plecaka biegowego.
To była 10-kilometrowa przebieżka, w bardzo słoneczny dzień, w pełnym słońcu. Koszulka dość szybko zrobiła się wilgotna, ale pozostała taka do końca. Nie zrobiła się mokra i nie oblepiła skóry. Nie kapało ze mnie po skończonym treningu, a po 15 minutach była praktycznie sucha.
Wystartowałam w niej w DFBG, na dystansie 68 kilometrów. Koszulka zachowała się jak podczas pierwszego treningu – zrobiła się delikatnie wilgotna i pozostała taka do końca biegu, co dawało efekt przyjemnego chłodzenia, bez nieprzyjemnego oblepiania skóry. Leżała idealnie przez cały dystans. Nie wędrowała do góry pod plecakiem czy paskiem od numerka startowego. Nie zrobiła się sztywna od nadmiaru potu.
Gdy na mecie zaległam na trawie, koszulka była sucha w 15 minut i nie miałam tej palącej potrzeby, żeby natychmiast się przebrać.
Zrobiona jest ze specjalnego włókna o nazwie Nilit Breeze.
Jak przekazał mi zaprzyjaźniony ultra biegacz, koszulka nie obciera męskich sutek.
Bezdyskusyjnie idealna koszulka na ultra długie starty w upalne dni.
Dość istotna informacja: koszulka jest produkowana w Niemczech.
Kosztuje 135 zł
Występuje też w wersji z krótkim rękawem, cena 159 zł.
Koszulkę do testów dostarczył sklep biegowy Noraf Sport.
Piękne zdjęcia z Festiwalu Dolnośląskich Biegów Górskich dzięki uprzejmości Piotra Dymusa i Magdy Bogdan.