Startując w różnych biegach ultra i dzieląc kwatery z innymi biegaczami miałam okazję podejrzeć, co na śniadanie jadają ultrasi. Część śniadań pochodzi z książki "Szczęśliwi biegają Ultra" Magdy i Krzysztofa Dołęgowskich.
Najpopularniejsze są bułki z dżemem lub z miodem. To już klasyka, zwyczaj przeniesiony ze startów w maratonie. Na drugim miejscu jest owsianka, w różnych wersjach: na wodzie, na mleku, na mleku roślinnym, z owocami. Bywają oczywiście klasyczne kanapki. Całkiem popularne są banany. Zdarza się jajecznica. Ale zdarzają się też bardzo egzotyczne pomysły.
Oto mój subiektywny wybór, zaczynając od najdziwniejszego:
Śniadanie nr 1 – kaszanka z mlekiem
Kaszanka pieczona z sosem pommery Fot. Marcin Klaban
"Na rozgrzaną patelnię trafiły cebula i kaszanka. Po chwili do tego towarzystwa dołączyły jajka i odrobina mleka (...) Maciek mieszał wszystko starannie, zanim przelał tę maź na talerz" (fragment książki "Szczęśliwi biegają Ultra")
Za skarby świata nie przełknęłabym tego wcześnie rano. Nigdy bym tego nie przełknęła.
Śniadanie nr 2 – masło. Prawie samo masło
Masło Fot. Shutterstock
"Michał przygotowywał sobie kanapki. Plasterek chleba był cienki niczym bibułka papierosa, a treść kanapki stanowiła przekrojona wzdłuż na pół kostka masła" (fragment książki "Szczęśliwi biegają Ultra" Magdy i Krzysztofa Dołęgowskich).
Uwielbiam razowy chleb żytni z masłem, ale w zupełnie innych proporcjach.
Śniadanie nr 3 – tuńczyk z parówkami
Parówki Fot. Shutterstock
Tuńczyk wyjadany widelcem prosto z puszki i zgryzany parówkami. Na zimno. Takie śniadanie spożywał biegacz w schronisku młodzieżowym w Szczyrku, przed startem w Beskidy Ultra Trail. O 2:30 nad ranem.
Parówki nie istnieją w moim jadłospisie. Tuńczyk o 2:30 nad ranem wykluczony.
Śniadanie nr 4 – stek. Czyli kawał porządnej wołowiny
argentyna, stek, kuchnia argentyńska Fot. Shutterstock
Zwierzył mi się kolega, że przykłada wielka wagę śniadania w dniu poprzedzającym start. Dokładnie o godzinie, o której będzie startował następnego dnia, zjada solidnego steka. I ma 24 godziny na strawienie. A przed samym biegiem zjada tylko banany.
Stek i owszem, ale z lampką czerwonego wina i dużą ilością zielonej sałaty, jako nagroda po biegu ultra. Nigdy przed.
Śniadanie nr 5 – makaron, czyli pasta after-party z samego rana
makaron z sosem pomidorowym [fot. Beata Brzezowska]
Szkoła w Ujsołach, biegacze startujący w Chudym Wawrzyńcu śpią na podłodze w klasach. Śniadanie spożywamy o 2 w nocy, siedząc na podłodze, na swoich posłaniach. Jeden z biegaczy wcinał makaron na zimno, prosto z pudełka. Nie miałam śmiałości spytać czy był przygotowany specjalnie na śniadanie, czy może to pozostałość z kolacji poprzedniego dnia.
Makaron aldente, z pomidorami, być może zjadłabym odrobinę na śniadaeni. Niekoniecznie w środku nocy.
Śniadanie nr 6 – czego-to-nie-mające-smoothie
dieta ultrasa [Beata Brzezowska]
Moi sąsiedzi z kwatery w Cisnej, przed Rzeźnikiem Ultra przywieźli z domu wielkie słoje smoothie. Mieli nawet na to swoją nazwę, ale zupełnie jej nie pamiętam. Było gęste i wyglądało jak obiadek dla niemowlaka ze słoika. Albo moja owsianka. Dopytałam się o skład. Sporo tego było: banan, pomarańcze, orzechy, wszystkie jakie udało im się zdobyć, czyli ziemne, migdały, laskowe, brazylijskie, nerkowce. Do tego pestki dyni, słonecznika, siemię lniane. Do tego płatki owsiane i otręby pszenne. I mleko.
Panowie zwierzyli mi się następnego dnia, że trochę im było ciężko. Wcale mnie to nie dziwi. Wypiłabym coś takiego, po okrojeniu części składników. Wystarczy jeden rodzaj orzechów. I wtedy pestki już nie są potrzebne. Może nie koniecznie otręby pszenne. I zdecydowanie bez krowiego mleka.
Śniadanie nr 7 – batony, czyli szybko i wygodnie
Batony musli fot. Shutterstock
To jest najmniej dziwne śniadanie, moim osobistym zdaniem, bo sama je stosuję w sytuacji, gdy nie mam warunków na przygotowanie czegoś na miejscu. Zabieram wtedy ze sobą batony własnej roboty. Albo kupuję gotowe, wybierając te, które mają w składzie naturalne składniki. Bez syropu glukozowo-furktozowego, utwardzonych tłuszczy roślinnych, mleka w proszku, mąki pszennej, spulchniaczy, stabilizatorów i całej reszty tablicy Mendelejewa. Moje ulubione to Zmiany Zmiany, Baton Warszawski i Chia Charge. Niemniej, widziałam biegacza wcinającego snickersy. I biegaczkę zajadającą się krówkami. A swoje pierwsze ultra pobiegłam zjadając na śniadanie pół paczki ciasteczek owsianych Sante i dwa banany.
Zapytałam Jagodę Podkowską, dietetyk z High Level Center, czy taki ciężki kaliber jak białko i tłuszcz mają sens przed ultramaratonami:
– Tak, biegi ultra to faktycznie inne realia. To jest wysiłek o niższej intensywności, więc łatwiej się trawi. W trakcie takiego wysiłku źródłem energii jest w dużej mierze tłuszcz, a nie węglowodany, dlatego kompozycja białka z tłuszczem ma sens. Taka mieszanka dłużej się trawi, więc daje lepsze uczucie sytości i na dłużej dostarczy energii. Tłuszcze trawią się 6 - 8 godzin, a węglowodany maksymalnie 3. Dlatego też, w czasie biegów ultra bardzo dobrze sprawdzają się tłuste przekąski jak awokado czy masło orzechowe.
Jakub Mauricz zapytany o idealne śniadanie przed ultra doradza:
– Osobiście poszedłbym w posiłek płynny lub półpłynny, jak gęste smoothie z płatków jaglanych, które mają zdecydowanie mniejszą zawartość błonnika i nie grożą nam rozwolnieniem. Dodatkiem do wspomnianego smoothie byłyby suszone owoce o niskiej zawartości błonnika, jak na przykład daktyle oraz mleko kokosowe pełne (16-20% tłuszczów). Zawarty w nim zemulgowany kwas tłuszczowy będzie lekkostrawny dla żołądka i jelit. Białka bym nie dodawał, bo w porcji 100 g płatków będzie go wystarczająco.
Więc może jednak śniadanie nr 6 w nieco zmodyfikowanej wersji?