W zastępstwie ryżu pojawiła się quinoa, amarantus i dziki ryż. I wyszło zaskakująco pysznie. I jak zdrowo! Quinoa, czyli komosa ryżowa jest świetnym źródłem pełnowartościowego białka. Amarantus jest bogaty w żelazo. Dziki ryż to cała masa przeciwutleniaczy. Wszystko razem tworzy bogate źródło witamin, minerałów, białka i dobrych węglowodanów.
Zatem składniki (na dwie osoby):
Kroimy szparagi w jednocentymetrowe kawałki i zostawiamy na desce, uważając, żeby kawałki się nie pomieszały. To ważny element, bo twarde końce gotują się dłużej niż miękkie główki.
Siekamy drobno cebulę, wrzucamy na oliwę, na dużą patelnię. Dusimy na małym ogniu, aż się zeszkli. Dorzucamy wszystkie zboża i chwilę prażymy. Trzeba uważać, żeby nie przypalić cebuli. Wlewamy trochę bulionu, wrzucamy część szparagów zaczynając od najtwardszej, dolnej części. I znowu mieszamy. Gdy bulion się wchłonie, wlewamy porcję bulionu i znów dorzucamy kolejne, coraz miększe kawałki szparagów. Powtarzamy te czynności aż zobaczymy, że ziarenka quinoi zrobiły się duże i przeźroczyste, a na desce zostaną same główki szparagów. Główki wrzucamy na końcu, po czym dodajemy łyżkę masła, jeszcze chwilę dusimy i ... komosotto gotowe. Bo chyba nie możemy tego nazwać risottem.
Smacznego.