To wygodne i pełnowartościowe danie. Jest w nim wszystko czego wymaga dobrze skomponowany posiłek: warzywa, węglowodany, białko i tłuszcz. Warzywa można wrzucać dowolne, źródło białka też i za każdym razem możemy mieć inne danie. Przy dobrych zakupach w warzywniaku raz tygodniu, takie danie można zrobić w każdym momencie dnia i nie zajmie nam więcej niż 20 min. To dobry pomysł, gdy po pracy trzeba szybko coś przygotować, żeby zdążyło się strawić przed wieczornym treningiem. Albo gdy jesteśmy już po treningu i od śmierci głodowej dzieli nas pół godziny.
Czego potrzebujemy?
Zalewamy makaron wrzątkiem, przykrywamy i odstawiamy na 5 min. Dobrze jest połamać makaron przed wrzuceniem. Jeśli skacze po całej kuchni, kroimy go po odcedzeniu. Można też zostawić taki długaśny, ale to bardzo utrudnia jedzenie.
Wszystkie warzywa (wystarczą 4 rodzaje) kroimy w kostkę, paski, plasterki – co nam najlepiej wychodzi. Jeśli nakroimy zbyt dużo – na jedną osobę wystarczy po jednej garści z każdego rodzaju – nadwyżki chowamy do plastikowych pojemników, do wykorzystania za parę dni.
cukinia [fot. runaddict]
Tofu kroimy w kostkę. Na jedną osobę wystarczy 1/3 kostki. Zamiast tofu może być garść orzechów.
W miedzy czasie odcedzamy makaron.
Siekamy czosnek, imbir, chilli – jeśli używamy tych świeżych. Jeśli mamy limonkę, ścieramy delikatnie skórkę na tarce.
Wlewamy olej na patelnię (lub wok) podgrzewamy, wrzucamy przyprawy (suche lub świeże), wrzucamy tofu lub orzechy, skrapiamy sosem sojowym, smażymy kilka minut. Orzechom wystarczą 2 minuty – nie mają się usmażyć, chcemy wydobyć ich smak.
pad thai [fot. runaddict]
Dorzucamy warzywa zaczynając od tych najtwardszych. Czyli pierwsza powinna być takie jak marchewka / kalarepka /seler naciowy. Potem cebula / papryka / pieczarki. Na koniec wrzucamy dymkę / jarmuż albo sałatę rzymską. Marchewka powinna się smażyć kilka minut, zielonym liściom wystarczy minuta. Skrapiamy wszystko sosem sojowym, wrzucamy makaron, mieszamy. Można tez dodać parę kropel oleju sezamowego. Posypujemy uprażonym sezamem (lub pestkami słonecznika) mieszamy. Nie dodaję soli, bo sos sojowy jest słony.
Całe smażenie nie powinno trwać dłużej niż 10 min. Nie chodzi o to, by warzywa były usmażone i miękkie. Wysoka temperatura ma wydobyć aromat, a smaki mają się połączyć. Nie musimy się obawiać, że coś będzie surowe. Makaron na pewno nie będzie. Warzywa powinny być chrupiące.
Zdejmujemy wok / patelnię z ognia, makaron przekładamy na talerz i zjadamy.
Jeśli wyszło za dużo, można przechować w pojemniku na następny dzień do pracy. Jest równie smaczne na zimno.