Małe piwo... Na zdrowie?

Najlepiej smakuje dobrze schłodzone i w dużym kuflu. Piwo. Ulubiony napój milionów Polaków. Również wśród biegaczy ma rzesze wiernych zwolenników. Ale czy słusznie? Czy piwo po treningu lub zawodach to rzeczywiście dobry pomysł?

W środowisku biegaczy, dużą popularnością cieszy się opinia, że piwo jest świetnym izotonikiem, który nie tylko doskonale gasi pragnienie, ale i dostarcza masę cennych dla organizmu witamin i minerałów. Z tego powodu - zwłaszcza po ciężkich i wyczerpujących treningach - wielu z nas z czystym sumieniem sięga po ten złocisty napój. I choć nie można odmówić piwu jego ewidentnych zalet, to jednak stawianie go w jednym rzędzie z Isostarem okazuje się grubym nadużyciem.

Na zdrowie, z małym "ale"

Piwo to faktycznie bogactwo wielu wartościowych witamin i minerałów, których źródłem są naturalne składniki użyte do jego produkcji, tj. słód i chmiel. Spośród witamin występujących w piwie, najważniejsze znaczenie należy przypisać rozpuszczalnym w wodzie witaminom z grupy B, ale oprócz nich znajdziemy tu również m.in. żelazo, fosfor, wapń, potas i magnez. Ponadto słód jęczmienny obfituje w cenne dla organizmu aminokwasy. Podkreśla się również korzystne działanie piwa na układ krwionośny i immunologiczny ze względu na sporą zawartość polifenoli, które wykazują silne działanie przeciwutleniające.

W rzeczywistości nie jest jednak tak różowo, bo choć badania nie są w tej kwestii absolutnie jednoznaczne, to jednak zdecydowana większość z nich mówi, że picie piwa może wyjść nam na zdrowie tylko pod warunkiem, że mamy do czynienia z pszenicznym piwem bezalkoholowym, a niestety dla większości smakoszy chmielowego trunku - takie piwo to już  nie piwo!

Piwo = złodziej?

Nie umniejszając wartościowego składu piwa, trzeba sobie jednak jasno powiedzieć, że podobne bogactwa znajdziemy w wielu innych produktach i napojach, jak choćby w mlecznych, czy sojowych. Poza tym jego największą wadą - wbrew powszechnej opinii, jest fakt, iż alkohol ma działanie odwadniające, a nie można zapominać, że piwo to nie oranżada, ale właśnie alkohol.

Picie piwa może wyjść nam na zdrowie tylko pod warunkiem, że mamy do czynienia z pszenicznym piwem bezalkoholowym, a niestety dla większości smakoszy chmielowego trunku - takie piwo to już  nie piwo!

Brytyjscy naukowcy dowiedli, że osoby, które po wyczerpującym treningu piją piwo o zawartości 4% alkoholu, nie tylko nie uzupełniają strat w zakresie utraconej wraz z potem wody, ale nawet po 6 godzinach mogą mieć obniżoną objętość krwi, co świadczy o utrzymującym się odwodnieniu organizmu. Należy pamiętać, że piwo ma silne działanie moczopędne, dlatego spożycie nawet większej ilości, aniżeli objętość potu, którą straciliśmy podczas wysiłku - nie rekompensuje niedoboru wody w organizmie.

Poza tym, oprócz wody, wraz z potem tracimy również wiele minerałów i elektrolitów - i również na tym tle piwo wypada o wiele gorzej w porównaniu z innymi napojami. Sprawdźmy!

Kufel piwa dostarczy organizmowi ok. 25 mg sodu, podczas gdy bidon Isostara aż 350 mg. Szklanka soku pomidorowego zawiera nawet 500 mg potasu, podczas gdy ta sama objętość piwa ma już tylko ok. 125 mg tego pierwiastka. Jakby tego było mało, jak wskazują badania, piwo ma działanie kataboliczne i spowalnia proces regeneracji organizmu oraz utrudnia odbudowę glikogenu po zakończonym wysiłku. Willi Heepe - lekarz sportowy związany z Maratonem Berlińskim, nazywa piwo złodziejem elektrolitów i zapasów węglowodanów, dlatego warto dwa razy zastanowić się zanim sięgniemy po kufel z pianką w ramach potreningowego odpoczynku.

Alkohol ma działanie odwadniające, a nie można zapominać, że piwo to nie oranżada, ale właśnie alkohol.

Pić czy nie pić?

Oczywiście, biegacz też człowiek i jeżeli mamy ochotę wypić od czasu do czasu małe piwo, to nic złego się nie stanie. Jednak pić trzeba z głową. Pamiętajmy, aby nie robić tego zaraz po treningu, a dopiero wtedy, gdy zjemy porządny posiłek regeneracyjny i odpowiednio się nawodnimy - najlepiej napojem izotonicznym. Badacze zalecają, by sięgnąć po piwo nie wcześniej niż po 5-6 godzinach od momentu zakończenia wysiłku. I choć pewnie piwo wypite po kilku godzinach smakuje nieco gorzej, niż to wypite duszkiem po treningu - to jednak będzie ono bardziej przyjazne dla naszego organizmu.

Trzeba podkreślić, że picie piwa zawiera w sobie bardzo istotny aspekt psychologiczny. Alkohol działa bowiem niezwykle rozluźniająco, pozwala zredukować napięcie i stres, stanowiąc rodzaj nagrody samej w sobie po ciężkim dniu, czy wysiłku. To właśnie głównie z tego powodu, tak chętnie wielu z nas pije piwo po zakończonym treningu, mając poczucie, że za włożony trud należy się nam jakaś przyjemność. Fakt, ze piwo jest uznawane za doskonały napój potreningowy - wydaje się zatem w większym stopniu efektem racjonalizacji i usprawiedliwień, aniżeli faktycznym przekonaniem o jego dobroczynnej mocy.

Jedno jest pewne. We wszystkim należy zachować zdrowy rozsądek i umiar - zwłaszcza w sytuacji gdy uprawia się sport. Jeżeli tylko będziemy o tym pamiętać, piwo na pewno nie wyrządzi nam krzywdy.

Tekst: Agata Kołacińska

Dołącz do nas na Facebooku.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.