Chyba jest w tym jakieś nieporozumienie, bo tego samego zdania jest od lat większość trenerów na świecie. Przed - podkreślam: przed - biegiem rozciąganie nie jest potrzebne. Przed biegiem należy rozgrzać mięśnie truchtem i serią ćwiczeń o charakterze lekko wzmacniającym oraz rozluźniającym, zwiększającym elastyczność więzadeł. Chociaż trwają spory naukowców, czy ma to sens, czy nie wystarczy zwykły trucht. Ale nie ma to nic wspólnego z rozciąganiem.
Rozciągamy się po - podkreślam: po - biegu (o tym dr Pereles nie wspomina). Po to, żeby przywrócić do normalnego stanu mięśnie przykurczone wskutek wysiłku. To rzeczywiście zapobiega kontuzjom.
A bagatelizowanie rozciągania po wysiłku sprzyja powstawaniu trwałych przykurczy, ogranicza zakres ruchu, zagraża naciągnięciem, naderwaniem mięśnia, bólami w przeciążonych stawach. Dlatego wielu biegaczy, którzy nieuważnie odczytają tytuł i machną ręką na rozciąganie (po biegu), niebawem stanie się pacjentami gabinetów lekarskich.
Tutaj możecie zobaczyć modelowe rozciąganie , które poleciłbym biegaczom PO wysiłku. Wojciech Staszewski