Maratońskie przeszkody

Kiedy udało się pokonać zapalenie okostnej kości piszczelowej, przyplątały się skurcze łydek przez które Nasza Czytelniczka Katarzyna nie może przygotować się do startu w maratonie. Czy przyczyną mogą być niewłaściwie dobrane buty?

Kasia: Mam 42 lata, biegam od dwóch lat, wcześniej z różną regularnością (ale nie mniej niż 2-3 razy w tygodniu po 8-10 km), od kwietnia tego roku przygotowuje się do startu w maratonie. Biegam wg 24 tygodniowego planu, który zakłada, że powinnam przebiec maraton w 4:45. Biegam 4 razy w tygodniu, w niedzielę długi dystans, w zeszłym tygodniu było to 26 km. Przygotowania idą prawie zgodnie z planem, w tej chwili zostało pięć tygodni do startu. W międzyczasie zaliczyłam kontuzje - zapalenie okostnej kości piszczelowej. Odwiedziłam grzecznie u lekarza sportowego, który przepisał leki przeciwzapalne i rehabilitację. Kuracja niewiele pomogła, problem skończył się, gdy zmieniłam buty. Wróciłam do treningów w sierpniu i znowu wszystko jak po maśle... Niestety trzy tygodnie temu pojawił się kolejny problem, który wyciska mi łzy z oczu i z którym nie potrafić sobie poradzić. Po rozpoczęciu biegu (mnie więcej w okolicach pierwszego kilometra) łapie mnie bardzo bolesny i silny skurcz przednich mięśni łydek (na moje oko i po sprawdzeniu w atlasie anatomicznym kurczy mi się mięsień piszczelowy przedni). Skurcz dotyczy obu nóg, można go rozbiegać (ustępuje gdzieś w okolicy 4 km), ale przez 20 minut człapie ze łzami w oczach i do tego w tempie żółwim. Przyznaje szczerze, że jestem trochę na bakier z rozgrzewką, staram się rozciągać po każdym bieganiu, ale nie zawsze o tym pamiętam. Od kwietnia zażywam magnez (magnefar forte 1xdziennie), ostatnio zaczęłam zamiast Magnefaru łykać Aspargin (bo wyczytałam, że może to brak potasu) i... nic. Skurcze nie dość ze nie ustępują, to ich czas trwania jest coraz dłuższy, i są coraz bardziej bolesne. Wczoraj po 5 km musiałam zrezygnować z długiego niedzielnego biegu i jestem zrozpaczona. Wołam wiec ratunku i pomocy, bo włożyłam już zbyt wiele wysiłku w przygotowania, aby zrezygnować, gdy start jest tuz, tuż. Co powinnam robić? Może jakieś dodatkowe ćwiczenia wzmacniające te nieszczęsne mięśnie, może jakaś specjalna gimnastyka rozciągająca, może inna suplementacja, może znowu nie takie buty? Biegam po twardej nawierzchni, w tej chwili w butach Nike Pegasus, ważę 56 kg.

Ewa Witek-Piotrowska*: Niestety Pegasusy nie są dla Pani - mają dość dużą amortyzację, a przy Pani wadze jest to zupełnie niepotrzebne, co więcej wywołujące kontuzje. To raczej nie jest skurcz mięśnia. Może to być zespół ciasnoty powięziowej, ale także przeciążenie mięśnia piszczelowego przedniego. Należałoby Panią dobrze zdiagnozować. Czasu jest mało, więc radziłabym spróbować terapii manualnej - pracy powięziowej, może taping.

Aktualizacja (5.10.10)

Kasia: Bardzo dziękuję za odpowiedź. W tak zwanym międzyczasie przyjechałam do Warszawy, odwiedziłam Centrum Biegowe ERGO i korzystając z ich sugestii zmieniłam buty na Brooksy. Pomogło. Ból minął i kontynuuje przygotowania. Czyli Pani diagnoza że biegam w zbyt amortyzowanych butach była jak najbardziej słuszna.

*Ewa Witek-Piotrowska jest fizjoterapeutką z wieloletnim doświadczeniem. Specjalizuje się w leczeniu urazów sportowych, schorzeniach ścięgna Achillesa, stawu skokowego, stopy, kolan, mięśni i kręgosłupa. Zajmuje się rehabilitacją, diagnostyką stóp i wad postawy oraz wytwarzaniem wkładek ortopedycznych. Współzałożycielka Kliniki Rehabilitacji Sportowej ''Ortoreh'' www.klinikarehabilitacji.pl

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.