Biegaczu wrzuć na luz, czyli czas na regenerację

Dla osób, które w tym roku kilka razy uczestniczyły w biegach na 42,195 km (a znam takich), miesiąc odpowiedniej regeneracji, jest wręcz wskazany. Co robić, czego unikać i przede wszystkim jak aktywnie wykorzystać ten okres?

Tegoroczny sezon maratonów, półmaratonów czy biegów na 10 km, jeszcze się na dobre nie zakończył (przed nami m.in. Biegi Niepodległości, wiele zawodów przełajowych), ale już teraz warto pomyśleć o zasłużonym odpoczynku. Po intensywnych przygotowaniach i regularnych startach Twój organizm na pewno tego potrzebuje.

Zacznijmy od tego, że regeneracji nie można mylić z błogim lenistwem. Jeśli ktoś myślał, że po okresie startowym nadszedł czas tylko na tzw. domowy plażing i smażing (czytaj: nieustanne wieczory z browarem w ręku i chipsami), to grubo się myli.

Stretching, znajomi i piłka...

Odpowiednia regeneracja powinna trwać około od 4 do 6 tygodni. Paleta możliwości, jej najlepszego wykorzystania jest bardzo szeroka. Zaczynając od podleczenia urazów do nadrobienia różnych zaległości m.in. spotkań ze znajomymi, przyjaciółmi, dla których w trakcie okresu przygotowawczego nie mieliśmy za wiele czasu.

Można też skupić się na lżejszym, ale równie istotnym treningu, o którym czasem zapominaliśmy albo po prostu zaniedbywaliśmy, czyli o stretchingu (ćwiczeniach rozciągających).

Dobrym pomysłem jest spróbowanie innych sportów. Wypad z grupą znajomych na grę w piłkę nożną, koszykówkę czy siatkówkę sprawi, że nie tylko urozmaicimy sobie wolny czas, ale też pobudzimy inne partie mięśniowe, na ogół słabiej wykorzystywane w trakcie zajęć biegowych. Dzięki temu zyskamy dodatkową energię, świeżość i co najważniejsze tzw. głód treningowy, niezwykle potrzebny do wznowienia kolejnych przygotowań.

Skorzystaj z sauny

Oprócz gier zespołowych warto też, co jakiś czas, wybrać się na dłuższy spacer, pojeździć na rowerze lub pójść na basen. To idealny czas na korzystanie z odnowy biologicznej np. z kąpieli solankowych, masaży oraz sauny, która w okresie startowym jest raczej niewskazana.

Owszem, w internecie można znaleźć różne ciekawe plany regeneracyjne, ale reżim treningowy zostawmy sobie na nadchodzące przygotowania. Podczas roztrenowania lepiej wrzucić na luz i postawić bardziej na spontaniczną aktywność. W skrócie, to co podpowiada nasz organizm.

Pizza? Smacznego!

Nie zapominajmy, też o regeneracji psychicznej, więc z tym zalecanym, tylko i wyłącznie, czynnym odpoczynkiem też nie ma co przesadzać. Kilka wieczorów w domu - przy lampce czegoś mocniejszego - pewnie nie zaszkodzi.

Poza tym możemy też sobie pozwolić na parę zmian w naszym jadłospisie. Magdalena Łączak, jedna z najlepszych polskich biegaczek górskich, twierdzi, że podczas sezonu na śniadanie je owsiankę, dba o to, żeby jedzenie nie kolidowało jej z treningiem, który robi po pracy. Wieczorem pozwala sobie jeszcze najwyżej na jabłko. Gdy okres startowy dobiega końca znowu może zjeść pizzę czy obiad inny niż zupa.

Oczywiście nie powinniśmy w trakcie roztrenowania odpuścić sobie zupełnie i całkowicie zapomnieć o diecie. Może nas to doprowadzić do zbyt dużego przybrania na wadze, a tego przecież byśmy nie chcieli. Wszystko z umiarem.

Współpraca Piotr Kędzia, dwukrotny uczestnik igrzysk olimpijskich z Aten i Pekinu

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.