Chcesz schudnąć przez bieganie? Znajdź sobie cel sportowy

Okazuje się, że ludzie, którzy zaczęli uprawiać sport (choćby tylko po to żeby schudnąć) - jeśli połknęli tak zwanego bakcyla, czyli wkręcili się w dyscyplinę, która sprawia im dużo radości - przestali mieć kłopoty z masą ciała. Jeśli wkręcimy się w uprawianie sportu, znajdziemy sobie cele - inne niż odchudzanie, przestaniemy mieć obsesję na punkcie wagi. W dodatku - realizując te cele samoistnie będziemy trzymać ją na zadowalającym poziomie, nie musząc nawet o to dbać. Tylko jak to zrobić?

W artykule "Chcesz schudnąć? Nic z tego, jeśli nie połkniesz bakcyla" opowiedzieliśmy Wam o tym dlaczego żeby rozwiązać trwale swój problem z wagą - trzeba wkręcić się w bardziej sportowy tryb życia. Żaden sport, który nie będzie nam sprawiał radości, nawet ten najbardziej efektywny w spalaniu tłuszczu - nie pomoże nam z walce ze zbędnymi kilogramami. A to dlatego, że będziemy musieli się zmuszać do jego uprawiania i na dłuższą metę - częściej będziemy szukać sobie wymówek i usprawiedliwień dlaczego dziś nie ćwiczyliśmy.

Cele sportowe

Kolejną bardzo istotną rzeczą - gdy już zdecydujemy się na jakiś sport, który sprawia nam radość i rokuje na to, że się w niego zaangażujemy - jest stawianie sobie celów. Takich rzecz jasna, które są z tym sportem związane. Oczywiście, że można się cieszyć bieganiem, jazdą na rowerze czy pływaniem wychodząc samemu kilka razy w tygodniu, spokojnie potruchtać, i nigdy nie stanąć na starcie zawodów. I owszem - są tacy, którym to wystarczy. Ale dla większości z nas bardziej efektywne będzie stawianie sobie konkretnych celów sportowych. Dzięki nim będziemy mieli zdecydowanie większą motywację, jak również nasza satysfakcja z uprawianego sportu będzie większa. Wszak inaczej jest powiedzieć sobie: biegam regularnie, a inaczej - umiem z palcem w nosie przebiec 10 km! Albo: Pokonałem magiczny dystans 42,195 km - kiedyś niewyobrażalny. Później można motywować się jeszcze poprawianiem wyniku. I nie chodzi tutaj o to by stać się mistrzem Polski. Ale by stale zagrzewać się do boju, znajdować kolejne wyzwania.

Dystans i wynik

Jeśli zaczęliśmy biegać z myślą o tym, by zrzucić kilka kilogramów, gdy już nam się to uda, będziemy musieli nadal biegać, by utrzymać tę wagę, z której jesteśmy zadowoleni. Tylko to nie jest wystarczająco dobrym motywatorem. Dużo lepiej działa np. decyzja o tym, by przebiec swoje pierwsze 10 kilometrów. Ustalamy kiedy i gdzie to nastąpi i trenujemy by osiągnąć cel. Ambitne (ale nie nieosiągalne!) cele lepiej działają na naszą psychikę. Mają większą moc. Powinny stawiać przed nami wyzwanie. Większość z nas lubi wyzwania. To, co wiąże się z ciężką pracą, ale jest ujęte w ramy gry o jasnym sposobie "liczenia punktów" czy mierzenia postępów - sprawi nam więcej przyjemności niż kolejna czynność, którą trzeba wykonywać na co dzień, żeby lepiej funkcjonować. Ponadto, przekroczenie linii mety jest dla nas nagrodą, za włożony trud. Przez jakiś czas jesteśmy bardzo szczęśliwi i dumni z siebie.

Marchewka i kij

W końcu wyznaczamy sobie nowy cel. Imprezy sportowe są idealnym narzędziem motywacji, marchewką i kijem samym w sobie. To naprawdę działa i daje nam bardzo dużo. Niektórzy biegacze zarzucają innym, że pogoń za wynikami stała się dla nich ważniejsza od czystej radości z biegania, że jest dla nic źródłem frustracji. Choć jest w tym ziarno prawdy (niektórzy biegacze odbierają to zbyt serio, stawiają przed sobą zbyt wymagające, nierealne cele, i każde niepowodzenie jest dla nich ciosem), ale wszystko zależy od naszej osobowości, od tego jakie mamy ambicje i jak radzimy sobie ze stresem. Faktem jest natomiast, że poprawianie wyniku czy stawianie przez sobą coraz trudniejszych wyzwań i sprostanie im - daje nam więcej radości niż sam bieg. To działa również dlatego, że jeśli nie mamy w planach zawodów - w naprawdę brzydką pogodę, albo gdy jesteśmy bardzo zmęczeni - będziemy mieli pokusę zrezygnowania z wysiłku. A jeśli to powtórzy się przez kilka dni z rzędu - będziemy mieli poczucie porażki. Jeśli natomiast w perspektywie są zawody - raczej nie zrezygnujemy z treningu.

Drugi plan

Dzięki startom w zawodach będziemy utrzymywać motywację do uprawiania ulubionego sportu przez cały rok. Wychodząc na kolejne treningi będziemy dbać o swoją sylwetkę nie skupiając się na tym - fakt trzymania odpowiedniej wagi zejdzie na drugi plan. A my będziemy mogli sobie pozwolić na pyszne smakołyki, których normalnie byśmy sobie odmówili - bez wyrzutów sumienia, bo i tak je spalimy, a pochodząca z nich energia pomoże nam wykonać trudny trening. Tego typu cele są nieocenione w stałym utrzymywaniu odpowiedniej wagi.

Na podstawie książki Matta Fitzgeralda "Waga startowa".

Dołącz do nas na Facebooku.