. Najważniejsze: strzeż się wybuchu adrenaliny. Większość biegaczy odczuwa takie podniecenie, że może zaraz po starcie ruszyć jak zając czy chart, ale skończy się to nieodwołalnie gwałtowną utratą sił (nagłe zakwaszenie mięśni odcina zasilanie) i bieg zamieni się w katorgę. Lista własnych błędów w tej kwestii przekroczyłaby objętość tego artykułu. Pamiętaj: zacznij ''za wolno'', przyspieszaj - o ile starczy ci sił - od połowy, zyskasz trochę minut i mnóstwo przyjemności.
. Jeżeli sił ci zabraknie, nie schodź z trasy, przejdź w marsz. To nie jest wyścig z innymi ani nawet z czasem. Naszym celem jest, byś sprawdziła, czy możesz polubić bieganie, a nie byś je znienawidziła. Uśmiechaj się (do siebie i do innych), możesz nawet pośmiać się z siebie.
. Nawet jeżeli bieg będzie krótki i wolny, przygotowania zacznij poprzedniego dnia. Już nie trenuj, odpoczywaj, nie chodź po mieście. Jedzenie - bardziej węglowodany (makaron, pieczywo, banany) niż białko. Na dystansie 3 km odwodnienie ci nie grozi, ale jeśli startujesz na 10 km, napij się więcej niż zwykle. Energię do biegu (zmagazynowaną pod postacią glikogenu) czerpie się z kolacji, więc ją zjedz - byle nie za dużo i nie później niż o 20. Alkohol - nie, bo odwadnia. Sen - tak.
. Rano lekkostrawne śniadanie dwie godziny przed biegiem lub wcześniej. Wypij więcej niż zwykle - herbata, woda, sok. Nie zapomnij o toalecie, żebyś nie musiała o tym myśleć po starcie.
. Ubierz się raczej lekko - krótkie spodenki, ewentualnie legginsy, na górę jedna, a jeśli będzie chłodniej, dwie warstwy. Na deszcz - czapka, kurteczka. Buty - sprawdzone, żadnych eksperymentów.
. Pamiętaj o przypięciu numeru startowego.
. Przed biegiem koniecznie się rozgrzej (5-10 minut): trochę truchtu, łagodne ćwiczenia (skłony, wymachy, krążenia), trzy dziesięciosekundowe przyspieszenia.
. Staraj się biec z innymi - zagadaj do kogoś, wesprzyj słabnącego, pochwal wyprzedzającą cię.
. Jak skończysz, dopinguj następnych. Pogratuluj im na mecie.
. Na mecie musisz mieć przygotowane coś ciepłego i koszulkę na zmianę. Szybko się przebierz, inaczej się zaziębisz.
. Rozciąganie po 10 minut minimum! Będzie mniej bolało.
. Co się stało z frytkami - na czterdziestym kilometrze, czyli po jakichś czterech godzinach mulenia w żołądku - domyślcie się sami.
Wojciech Staszewski