Policjant nie może się zapuścić

- Ludzie zamiast się wylegitymować uciekają. No to ja za nimi. Raz dwa takich zatrzymuję. Albo rowerzyści: siedzą w parku i piją piwo. Jak podchodzę to oni na rower i pedałują ile wlezie. Ale ze mną nie mają szans. Jeszcze się nie zdarzyło żebym któregoś nie dogoniła - mówi Ewa Bugdoł, strażniczka miejska.

W katowickiej Szkole Policji odbył się dziś przełajowy bieg służb mundurowych o puchar komendanta szkoły. Na mecie stanęło ponad 90 policjantów, strażaków, strażników miejskich, funkcjonariuszy CBA, ABW i służby więziennej. Mężczyźni musieli pokonać 4 tys. 400 metrów, a kobiety 3 tys. 200. Bezkonkurencyjna okazała się Ewa Bugdoł ze Straży Miejskiej w Gliwicach, która przebiegła trasę w 15 minut i 15 sekund. Wśród mężczyzn najlepszy był Piotr Kleczaj, młodszy aspirant ze Straży Pożarnej we Wrocławiu (z wynikiem 16 minut 17 sekund). Na mecie każdy powtarzał, że to nie wynik jest najważniejszy.

Bieganie nic nie kosztuje Na starcie było tylko pięć funkcjonariuszek, za to każda owacyjnie witana przez kolegów. - Nie jesteśmy od was słabsze. Żałuję, że nie biegniemy tego samego dystansu, bo niektórzy panowie nieźle by się zdziwili - na powitalne okrzyki odpowiadała posterunkowa Justyna Hamela, słuchaczka szkoły, która za kilka miesięcy zacznie służbę w prewencji. Pościgi i ochrona imprez masowych będą jej chlebem powszednim. Doskonale zdaje sobie sprawę, że tężyzna fizyczna to absolutna konieczność. - Pewnie inaczej jest w drogówce. Ale też nie do końca. Ludzie myślą, że policjanci tylko się wożą i wypisują mandaty, a przecież w każdej chwili mogą być wezwani jako wsparcie do akcji. Jak się któryś zapuści i będzie spędzał wieczory przed telewizorem z paczką chipsów i piwkiem, może nie dać rady. I co wtedy? - zastanawia się młoda adeptka. Podinspektor Robert Perek z pionu, który w szkole zajmuje się nauczaniem taktyki i techniki operacyjnej mówi, że każdy raz w roku musi zdać test sprawnościowy. Czy to się komuś podoba czy nie. - I nie ważne czy jaki ma stopień i czym się zajmuje. I ludzie go zdają. Jak nie za pierwszym razem to na poprawce. Nie spotkałem się z sytuacją, żeby ktoś oblał - zapewnia. Test składa się z biegu na 1000 m dla mężczyzn, 800 dla kobiet, rzutu piłką lekarską i biegu po kopercie. - Na tysiąc trzeba mieć 4 minuty 25 sekund. Ja miałem 3,29 choć nie biegam regularnie. Wolę grać w piłkę nożną. W biegu startuję ponieważ chcę się sprawdzić. Ten sport jest fantastyczny bo nic nie kosztuje. Ludzie wydają nieraz ciężkie pieniądze na sprzęt narciarski, rakiety tenisowe, a tu wystarczy tylko kupić sobie wygodne buty. To dyscyplina, którą może uprawiać każdy i do woli. W tym tkwi piękno biegania - zachwyca się Wojciech Kondrat, słuchacz szkoły. On też będzie służył w prewencji.

Ciężkie buty to nie problem - Wie pani jak się biega w pełnym rynsztunku? Na początku koszmarnie. Uzbrojenie czy mundur to pestka w porównaniu z butami, które są ciężkie jak kajdany. Kiedy pierwszy raz w nich biegłam to tylko myślałam, że życie bym dała za zwykłe tenisówki. Ale człowiek w końcu się przyzwyczaił. Przestał myśleć, że buty są ciężkie. Może było łatwiej bo prawie codziennie biegam dla przyjemności - opowiada posterunkowa Hamela. Ewa Bugdoł ze Straży Miejskiej w Gliwicach na akcji zapomina o ciężkich butach. - Ludzie nie chcą się wylegitymować i po prostu uciekają. No to ja za nimi. Raz dwa zatrzymuję. Albo rowerzyści: siedzą w publicznym miejscu i piją piwo. Jak podchodzę to oni na rower i pedałują ile wlezie. Ze mną nie mają jednak szans. Jeszcze się nie zdarzyło żebym któregoś nie dogoniła. Aż nie mogą uwierzyć, że mam taką kondycję - uśmiecha się strażniczka. Sierżant Dawid Stwora z oddziałów prewencji w Bielsku Białej pamięta jak podczas patrolu nakrył młodego chłopaka włamującego się do samochodu. Zaczął zwiewać, a sierżant za nim, a za sierżantem radiowóz. - Koledzy chcieli sprawdzić czy dam radę. Jak go dopadłem to bili mi brawo - wspomina Stwora. - W policji trzeba ćwiczyć. Zresztą wiele osób, które decydują się na służbę ma kontakt ze sportem. Dominują sztuki walki. Ja kocham biegać i ciągle o tym bieganiu opowiadam kolegom. Ale koleżanka ćwiczy karate, koledzy grają w piłkę nożną - uważa sierżant.

Bieganie lepsze niż trzy kawy Uczestnicy biegu są zgodni: sport przydaje się nie tylko na służbie. - Spotykam czasem kolegów z podstawówki i niektórych nie poznaje. Brzuchy jak beczki, twarze nalane, spoceni i zmęczeni. Najchętniej pokazałbym im lusterko. Jak można doprowadzić się do takiego stanu? Sport daje nie tylko świetną sylwetkę, ale też świetne samopoczucie, bo wyzwala endorfiny - hormony szczęścia. To udowodnione naukowo, a ja jestem tego najlepszym przykładem - mówi Wojciech Kondrat. Ewa Bugdoł nie rozumie jak ludzie mogą pić po trzy kawy żeby się obudzić. Albo głodować żeby schudnąć. Przecież sport jest dobry na wszystko, ale trzeba zaczynać ostrożnie: od spacerów, marszu, a dopiero potem przejść do biegania. Piotr Kleczaj radzi żeby jak najszybciej pozbyć się wstydu: - Ludzie często myślą: nie będą biegać, bo w dresie widać jaki jestem gruby albo nie włożę krótkich spodenek bo mam białe, nieopalone nogi. Wstyd ich paraliżuje, boją się wyjść z domu. Trzeba przestać o tym myśleć. Sam trenuje sześć razy w tygodniu, bez względu na aurę. - Mieszkam obok parku i codziennie spotykam tam innych zapaleńców biegania. I nie zwracam uwagi jak kto wygląda - śmieje się strażak.

Copyright © Agora SA