Odpoczynki - chciałbyś w miesiąc przygotować się do maratonu, trenując jeden-dwa razy dziennie, i to mocno? Nie da się. Jeśli zaczynasz od zera, to przez miesiąc rób trzy-cztery treningi. Jeśli już trochę truchtałeś - możesz trenować cztery razy w tygodniu. Po kilku tygodniach (jeśli jesteś sprawny i przed trzydziestką) albo miesiącach (jeśli 40 lat minęło) możesz dodać piąty trening. I wystarczy. Sześć treningów tylko dla półzawodowców. Przestrzegaj dni odpoczynku. Wypoczęte mięśnie są mniej narażone na urazy, a kolejne treningi będą bardziej efektywne. Jedzenie - paliwo biegacza to węglowodany: makaron, pieczywo, banan. Jeśli nie walczysz z nadwagą, tylko normalnie dbasz o linię - możesz poluźnić kontrolę na takie produkty. Słodycze, herbata z cukrem też są dozwolone. W ciągu pół godziny po treningu - to tzw. okienko węglowodanowe - dobrze jest coś przekąsić, przyspieszy to regenerację po biegu. Lód - na drobne urazy po bieganiu najlepsze są lodowe okłady. W zamrażalniku powinieneś mieć żelowy woreczek. Trzy sesje po pięć minut w ciągu dnia powinny wyleczyć uraz. Bo do schłodzonego stawu lub mięśnia organizm tłoczy dużo natlenionej krwi, a to najlepsze lekarstwo na mikrourazy.