To nie miało prawa się zdarzyć. A jednak! Najbardziej niespodziewane incydenty na trasach biegowych

Niespodziewane i kontrowersyjne "pit-stopy", ksiądz w berecie i... Oto niezwykłe wydarzenia, które przeszły do historii biegów ulicznych. W roli głównej m.in. rekordzistka świata w maratonie - Paula Radcliffe.
Fred Lorz podczas igrzysk w St. Louis Fred Lorz podczas igrzysk w St. Louis www.distilledhistory.com

Taksówką do mety

Niespodziewane i kontrowersyjne "pit-stopy", taksówka na maratonie oraz ksiądz w berecie. Oto niezwykłe wydarzenia, które przeszły do historii biegów ulicznych. W roli głównej m.in. rekordzistka świata w maratonie - Paula Radcliffe.

Cwaniak z USA

W 1904 r. podczas igrzysk w St. Louis pierwszy na mecie zameldował się Amerykanin Fred Lorz. Stadion szalał, Alice Roosevelt - córka prezydenta - udekorowała go wieńcem. Zaskoczony Amerykanin próbował coś powiedzieć, ale został zakrzyczany. Trzeźwość umysłu zachował jeden z sędziów, który wynik zwycięzcy uznał za nieprawdopodobny. Chwilę potem na mecie pojawił się kolejny Amerykanin Thomas Hicks. Oniemiał, gdy zobaczył całe to widowisko. Nieco wcześniej bowiem widział Lorza, który minął go na trasie, jadąc... samochodem!

Sprawa się wydała. Lorz miał na trasie kryzys, więc zawołał towarzyszącego mu kolegę, który jechał automobilem. Wsiadł do auta i obaj pojechali na stadion. Mijali kolejnych biegaczy, w tym Hicksa. Lorz wysiadł przed stadionem i wbiegł na stadion. Potem tłumaczył, że to był żart i nie spodziewał się, że zostanie uznany za zwycięzcę. Że chciał na mecie wszystko wytłumaczyć, ale go zakrzyczano. Oburzonych organizatorów to nie przekonało. Lorza zdyskwalifikowano dożywotnio za... drwienie z igrzysk.

Brazylijczyka Vanderlei de Lima na 37. km zaatakował kibic ubrany w kilt i zielony beret Brazylijczyka Vanderlei de Lima na 37. km zaatakował kibic ubrany w kilt i zielony beret amandadutra.com

Ksiądz na drodze olimpijskiego złota

Podczas igrzysk olimpijskich w Atenach w 2004 roku prowadzącego wyścig Brazylijczyka Vanderlei de Lima na 37. km zaatakował kibic ubrany w kilt i zielony beret. Napastnika powstrzymali kibice i policjanci. Vanderlei de Lima wrócił na trasę po ataku, ale zamieszanie kosztowało go jednak kilkanaście sekund i utratę pozycji lidera. Brazylijczyk został wyprzedzony przez Włocha Stefano Baldiniego i pochodzącego z Erytrei Mebrahtoma Keflezighiego (reprezentanta USA).

Napastnik został aresztowany. Był nim były ksiądz Cornelius Horan - Irlandczyk, który w 2003 roku w podobny sposób próbował zakłócić wyścig Formuły 1.

Brazylijska federacja wystosowała protest do MKOl, w którym domagała się przyznania drugiego złotego medalu dla de Limy. MKOl protest odrzucił, ale zapowiedział, że de Lima dostanie specjalny medal de Coubertina. Brazylijczyk stał się jednak bardzo sławny. Pokazywaniu go w telewizji nie było końca. Prawdopodobnie był to najsłynniejszy brązowy medalista olimpijski w dziejach.

Sam Horan po igrzyskach pojechał do Brazylii, by przeprosić maratończyka.

Robert Cheruiyot

Biegacz pokonując ostatnie centrymetry trasy uniósł ręce do góry w geście triumfu, publiczność nieprzerwanie dopingowała zawodnika. Nagle, na specjalnej macie oznaczającej koniec wyścigu, Kenijczyk Robert Cheruiyot poślizgnął się i niebezpiecznie upadł. Komentatorzy nie wiedzieli, czy zawodnik przekroczył metę, byli zdezorientowani.

Ostatecznie dramatyczny finisz skończył się szczęśliwie dla Kenijczyka. Przekroczył linie mety, uzyskał czas 2:07:35 i jednocześnie zajął pierwsze miejsce. Biegacz miał lekkie wstrząśnienie mózgu. Był w takim szoku, że dokładnie nie pamięta tej sytuacji.

Przedziwny pit stop

- Ludzie mnie za to znienawidzili. Twierdzili, że powinnam wytrzymać do mety, że zachowałam się okropnie. Tylko ten, kto biega, wie, że nie mogłam zrobić inaczej - tak Paula Radcliffe mówiła po tym, co zrobiła w Londynie w 2005 roku. O tym, jak poradziła sobie z potrzebą fizjologiczną w strefie, w której nie było toalet, mówiono więcej niż o tym, że znów wygrała. To, co zrobiła, komentatorzy nazwali publicznym pit stopem.

Micke Ekvall podczas półmaratonu w Göteborgu w 2008 r. Micke Ekvall podczas półmaratonu w Göteborgu w 2008 r. http://gawker.com

Pechowiec ze Szwecji

Micke Ekvall z pewnością nigdy nie zapomni startu w najsłynniejszym półmaratonie w Europie w Göteborgu w 2008 r. Z powodu problemów żołądkowych, z którymi zmagał się między 2. a 12. km, może się uważać za jednego z największych pechowców w historii biegów ulicznych. Zdjęcia cierpiącego na trasie Ekvalla obiegły światowy internet. Otrzymał nawet pseudonim ?poop man?. Mimo ogromnych problemów fizjologicznych Szwed ukończył rywalizację na 21. miejscu z czasem 1 godzina, 9 minut i 43 sekundy.

Po dobiegnięciu na metę jeden z dziennikarzy zapytał, czy nie rozważał zejścia z trasy, żeby się umyć. - Nie, nawet przez chwilę o tym nie myślałem. Straciłbym za dużo czasu - odpowiedział Ekvall. - Jeśli raz się poddasz, później znowu łatwo odpuścisz, a w końcu przerodzi się to w nawyk.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.