Szukasz butów do biegania? Testerzy z Testerownia.pl zrecenzowali dla Was 12 par z kolekcji WIOSNA 2016. ASICS, adidas, Brooks, Merrell, Mizuno, Nike, New Balance, Skechers. Porównaj i wybierz najlepsze dla siebie!
[>> KLIKNIJ, ŻEBY PRZEJŚĆ DO KONKRETNEGO MODELU]
Lekki i dynamiczny. Na maraton i trening. Według producenta taki własnie jest New Balance Vazee Rush. A jak prezentuje się w rzeczywistości?
Damską wersję modelu Vazee Rush można dostać w energetycznym, różowym kolorze lub chłodnym - stalowym. Mi trafiła się opcja spokojniejsza. Buty wyglądają bardzo estetycznie. Szaro-niebieską barwę cholewki wzbogaca różowo-pomarańczowa podeszwa, w zapiętek wszyto coś w rodzaju "harmonijki" (spoglądając na inne modele konkurencji, to hit ostatnich sezonów).
New Balance Vazee Rush
But został określony jako treningowo-startowy, głównie z racji na swoją niską wagę - 181 g, co w połączeniu z dosyć dużą amortyzacją sugeruje, że można w nim pokonywać bez obaw dystans maratoński.
Podeszwę wykonano z gumy węglowej o zwiększonej odporności na ścieranie - rzeczywiście wygląda bardzo solidnie. Po kilkunastu treningach nie widać praktycznie żadnych śladów użytkowania.
Prosta konstrukcja, miękki zapiętek i podeszwa poddająca się wyginaniu na wszystkie strony nastawia mnie bardzo pozytywnie do dalszych testów.
Amortyzacja - 4/5
Stabilizacja - 4/5
Trzymanie stopy - 5/5
Sztywność - 4/5
New Balance Vazee Rush
Po zawiązaniu sznurowadeł buty dobrze trzymają stopę, a szeroki przód sprawia, że palce swobodnie mogą pracować. Płaskie szwy są praktycznie niewyczuwalne, zapiętek jest perfekcyjnie wyprofilowany.
Zapowiadało się nieźle, jednak pierwszy trening nie był tak idealny, jak go sobie wyobrażałam. Przyzwyczajona do elastyczności poprzedniego modelu New Balance - Fresh Foam Zante, Vazee wydały mi się dosyć twarde i mało dynamiczne. Zdecydowanie przeznaczone dla osób lądujących na piętę, gdyż głównie przy takiej technice biegu dało się odczuć amortyzację. Spadek pięta-palce w tym modelu wynosi 6 mm.
Wentylacja - 4/5
Wygoda - 4/5
Przyczepność - 4/5
Dynamiczność - 3/5
New Balance Vazee Rush
Lekkie. Podczas długiego wybiegania całkiem nieźle się spisały, jednak na szybkie odcinki wybrałabym coś bardziej dynamicznego.
Wielki plus za przyczepność. Gumowe elementy na podeszwie sprawiały, że nie ślizgałam się na mokrej nawierzchni. Nie mam również zastrzeżeń do wentylacji - cienka siateczka skutecznie odprowadza wilgoć na zewnątrz.
New Balance Vazee Rush to buty dosyć uniwersalne pod względem użytkowania. Nadają się na codzienne treningi, jak i starty w dłuższych zawodach z racji na ich niską wagę i amortyzację. Przeznaczone dla osób lżejszych - zgodnie z opisem producenta powinny się spodobać biegaczom do 75 kg, a jeśli chodzi o kobiety, celowałabym w wagę do 60-65 kg. Jeśli ważysz więcej i do tego mocno uderzasz piętą o podłoże, ilość amortyzującej pianki może ci nie wystarczyć.
Generalnie buty są bardzo starannie wykonane. Miękki zapiętek, płaskie szwy, miło wyściełany język sprawia, że bieganie jest naprawdę komfortowe. Jednak ze względu na to, że jestem fanką bardzo elastycznych butów, dla mnie były trochę zbyt sztywne.
Długie wybiegania - 4/5
Codzienne treningi - 4/5
Trening szybkościowy - 3/5
Maraton - 5/5
Krótsze zawody - 4/5
TESTERKA:
Iwona Ludwinek-Zarzeka - biega i regularnie startuje od 2008 roku. Jej ulubiony i jednocześnie najbardziej znienawidzony dystans to maraton. Ma za sobą również nieśmiałe starty w biegach ultra, na mecie każdego z nich mówi "nigdy więcej". Jest również fanką miejskiego rowerowania oraz wspinaczki.
Tkana cholewka, solidne podparcie, bardzo dobra amortyzacja. Choć wad się nie ustrzegli, widać, że nad Nike Zoom Odyssey inżynierowie koncernu z Oregonu pracowali uczciwie.
Pronacja, supinacja, neutralne. Przez lata tak wyglądał podział butów treningowych dla biegaczy. Kilku producentów zaczęło od niego odchodzić, a niektóre media głośno obwieściły śmierć klasycznej metody doboru butów biegowych. Jednak chyba nieco za wcześnie. Najwięksi gracze wciąż trwają przy swoim - ASICS nadal oferuje serię GT dla pronatorów, adidas właśnie wypuszcza stabilizowanego Ultra Boosta, a Nike prezentuje najmocniej podparty but w swojej historii - Zoom Odyssey.
Widać, że w Nike bardzo intensywnie poszukują Świętego Graala butów dla pronatorów. Do Lunarglide'a i Zoom Structure dołączył kolejny model. Jeszcze mocniej podparty i jeszcze mocniej amortyzowany. Czy to krok dobrym kierunku? Chyba tak, zwłaszcza jeśli chodzi o amortyzację - w ofercie brakowało odpowiednika neutralnego Vomero (który miałby poduszkę Zoom i z przodu, i pod piętą), poza tym po latach mody na minimalizm nastał trend odwrotny - maksymalistyczny.
Nike Zoom Odyssey
Co z tego wynikło? Bez wahania mogę przyznać, że jeden z najwygodniejszych butów w swojej kategorii. Choć moja przygoda z Nike Odyssey nie zaczęła się różowo (na pierwszym treningu skręciłem lekko staw skokowy), to bardzo szybko się z nimi przeprosiłem. W Zoom Odyssey od wewnątrz nie ma żadnych przeszyć, które mogłyby drażnić stopę. System Flywire bardzo dobrze dopasowuje cholewkę do kształtu stopy, a obszerny przód zapewnia sporo miejsca dla osób z szerokimi stopami. Język jest gruby i miękki - nie uwiera i pozwala bez wrażenia ucisku zawiązać sznurówki naprawdę mocno.
Wygoda - 5/5
Wentylacja - 4/5
Trzymanie stopy - 4/5
Sztywność - 3/5
Nike Zoom Odyssey
Bardzo dobrze wypadła też podeszwa. Amortyzacja jest bardzo komfortowa, a podparcie zapewni stabilność nawet biegaczom pronującym bardzo wyraźnie. Efekt ten dodatkowo wspomaga zewnętrzne usztywnienie zapiętka. Na twardej nawierzchni Nike Zoom Odyssey są bardzo przyczepne, nawet gdy jest mokro. Niego gorzej radzą sobie w błocie (rozstaw klocków bieżnika jest niewielki). Choć oczywiście nie są to buty trailowe, to jednak nieco zmniejsza to ich uniwersalność.
Amortyzacja - 5/5
Przyczepność - 3/5
Dynamiczność - 4/5
Stabilizacja - 5/5
Nike Zoom Odyssey - podeszwa
Nike Zoom Odyssey mają dwie wady. Pierwsza z nich - zupełny brak odblasków. Dla biegaczy trenujących po zmroku na ruchliwych trasach to fatalna wiadomość. Druga - brak dodatkowego "oczka", umożliwiającego sznurowanie blokujące piętę. Cholewka jest z tyłu wyraźnie szersza niż u konkurencji, taka dziurka na sznurówki bardzo by się zatem przydała.
Nike Zoom Odyssey - szerokość (porównianie)
Mimo tych niedociągnięć, uważam że Nike Zoom Odyssey to jedne z najwygodniejszych, mocno stabilizowanych butów na rynku. W zeszłym roku, testując konkurencyjny model ASICS GEL-Kayano 22 nazwaliśmy go "królem komfortu". Wygląda na to, że w królestwie pronacji pojawił się nowy pretendent do tronu.
Maraton 5/5
Długie wybiegania - 5/5
Krótkie zawody - 3/5
Trening szybkościowy - 4/5
Codzienne treningi - 5/5
TESTER:
Bartosz Goławski - biegacz, triathlonista. W bieganiu zajmował się już niemal wszystkim - startował, organizował zawody, pracował w branży sprzętowej. Lubi startować na 5 i 10 km, choć w sportowym portfolio ma również Ironmana. Fan biegowych technologii i nieortodoksyjnych metod treningowych.
To, co przyciąga wzrok od razu po otwarciu pudełka z Brooks Neuro to dziwaczna podeszwa - a konkretnie jej bieżnik - przypominająca nieco model Reebok ATV. 27 wypustek Propulsion Pods wykonanych z pianki BioMoGo DNA i otoczonych warstwą gumy ma zdaniem producenta zapewnić amortyzację we wszystkich kierunkach i zwiększyć poziom energii, która wraca do nas przy każdym kroku, dając efekt sprężystości. Druga ciekawostka to cholewka - półprzezroczysta, wykonana ze śliskiego i dość sztywnego 3-warstwowego meshu wygląda na trwałą, ale też budzi trochę wątpliwości co do przewiewności. Choć biały kolor prezentuje się całkiem nieźle, to całościowo but wyglądem nie oszałamia, głównie przez masywną i nieregularną podeszwę.
Polska Biega
Zakładam, sznuruję i już czuję, że jest dobrze. Wbudowany między dwie warstwy cholewki system sznurowania HAMMOCK sprawia, że powiązane ze sznurowadłami paski otulają praktycznie całą stopę. Po odrobinie dodatkowej regulacji but leży idealnie i myślę, że łatwo uda się go dopasować do każdego typu stopy.
Polska Biega
Podeszwa w pierwszym odczuciu wydaje się dość miękka, wypustki trochę skrzypią pod nogami, ale poza tym jakoś specjalnie ich nie czuć. Ku mojemu zaskoczeniu, mimo niemałej jak na swoją kategorię wagi (266g), buty wydają się lekkie.
Stabilizacja - 4/5
Wygoda - 4/5
Sztywność - 3/5
Buty testowałem w okresie zimowym, a jaka była ta zima każdy wie - raz sucho i słonecznie, a raz mokra śniegopodobna ciapa albo przymrozki. Zaaplikowałem im długie wybiegania, interwały, biegi tempowe, podbiegi i kilka sesji terenowych, tak więc przekrój całkiem niezły.
Co na plus? Dynamiczność. Już wiem dlaczego twórcy zrobili z Neuro głównego przedstawiciela nowej kategorii "Propel Me". Drop 6mm, sprężysta pianka użyta w wypustkach i świetnie dopasowana cholewka sprawiają, że im szybciej biegłem, tym bardziej komfortowo się czułem. Po raz pierwszy w życiu miałem wrażenie, że buty pchają mnie do przodu na tyle, że z trudnością dotrzymuję im kroku. Świetne uczucie.
Polska Biega
Kolejna mocna strona modelu Brooks Neuro to przyczepność. Dość niespodziewanie okazało się, że Neuro dobrze sprawdzają się w terenie. Nie sądziłem, że te wypustki będą w stanie zapewnić wystarczającą przyczepność, a tu proszę - szersza podeszwa robi robotę, a cholewka fajnie chroni przed otarciami czy błotem. Na ultra po górach brać ich nie będę, ale jeżeli nie przeszkadzają Ci kamyczki i błoto wchodzące między wypustki, to na leśne treningi jak znalazł.
Pozytywnie oceniam również dopasowanie. Treningi potwierdziły pierwsze wrażenie i za system sznurowania HAMMOCK należy się duża pochwała. Cholewka świetnie otula stopę i utrzymuje ją stabilnie na podeszwie, przez co biega się przyjemnie i z poczuciem pełnej kontroli.
Dynamiczność - 5/5
Przyczepność - 4/5
Co na minus? Przewiewność. Syntetyczna meshowa cholewka jest może i trwała, ale nie daje wentylacji jakiej bym oczekiwał, zwłaszcza na dłuższych treningach. W zimie przymykam oko, ale w lecie może to stanowić dyskomfort.
Również masa Brooks Neuro pozostawia nieco do życzenia. 266 g to jednak trochę sporo jak na buty do szybszego biegania, choć sprężystość w pewnym stopniu ten aspekt rekompensuje. No i wygląd. Nie jest to oczywiście sprawa prioretytowa, ale zbyt piękne to one nie są...
Wentylacja - 2/5
Duża sprężystość, świetny system wiązania i umiarkowana amortyzacja sprawiają, że Brooks Neuro to bardzo uniwersalny but, który daje mnóstwo frajdy z szybkiego biegania.
Polecam go zwłaszcza biegaczom szukającym żwawego buta treningowego - na długie wybiegania warto założyć coś bardziej amortyzowanego, ale interwały, tempówki, fartleki czy podbiegi, czyli wszystko gdzie w grę wchodzi przyspieszanie, to dla Neuro środowisko naturalne.
Patrząc pod kątem startów, bardziej zaawansowani biegacze mogą preferować lżejsze buty, ale ja z przyjemnością dam im niejedną szansę i jestem przekonany, że ta sprężystość poniesie mnie po nowe życiówki.
Długie wybiegania - 3/5
Codzienne treningi - 4/5
Trening szybkościowy - 5/5
Maraton - 4/5
Krótsze zawody - 4/5
TESTER:
Piotr Korpak - biegacz, triathlonista. Szef Motivato.pl - platformy treningowej, pozwalającej w skuteczny sposób przygotowywać się do sportowych wyzwań. Jego życiówki to 39:11 na 10 km i 1:25:58 w półmaratonie.
Zawsze marzyłeś o Ultra Boostach, ale twoje stawy skokowe krzyczały "Pronujemy!"? Mamy dobre wieści - adidas o Tobie pamiętał. Niemiecki koncern właśnie wprowadził podparty model Ultra Boost ST.
adidas Ultra Boost był najgorszą premierą zeszłorocznej wiosny. Mimo rekordowej ceny (w momencie premiery kosztowały 769 zł) model cieszył się ogromną popularnością. Tak ogromną, że podczas połmaratońskiego Expo w Warszawie na stoisku producenta pod koniec pierwszego dnia... zabrakło tych butów!
To, że Ultra Boost rozchodzą się jak świeże bułeczki nie powinno dziwić. Szalenie wygodna cholerka, sprężysta, lecz miękka podeszwa - brzmi jak but marzeń. Jedynie zwolennicy butów z poparciem musieli obejść się smakiem - Ultra Boost był zupełnie neutralny. Tymczasem minął rok i...
adidas Ultra Boost ST
...adidas zaprezentował model Ultra Boost ST. Na pierwszy rzut oka to po prostu klasyczny Ultra Boost z dodaniem poparciem. Ileż to już razy widzieliśmy ten numer - producent robi mały lifting i sprzedaje drugi raz to samo. Oczywiście jako rewolucyjną nowość (w iście rewolucyjnej cenie)... Nie tym razem! adidas odrobił pracę domową. Oprócz elementu stabilizującego nazwanego Energized Stability od pierwowzoru różni Ultra Boost ST szereg szczegółów. A diabeł, jak wiadomo, tkwi właśnie w nich.
Pierwsza rzecz, na którą zwróci uwagę posiadacz starszego modelu to podeszwa. W klasycznym modelu gumowa warstwa zewnętrzna (zwana Stretch Web) składała się z połączonych w siatkę kopulastych wypustek. Jej charakterystyczna cechą było to, że znikała w mgnieniu oka. I to dosłownie -ubytki widać było już po kilkudziesięciu kilometrach. W Ultra Boost ST zastosowano płaskie, okrągłe wypustki z gumy Continental. Trwałość? Po ponad 100 km po asfalcie i betonie nie zauważyłem prawie żadnych oznak zużycia.
adidas Ultra Boost ST
Druga różnica dotyczy cholewki. W zeszłorocznym modelu składała się w całości z jednego, tkanego kawałka materiału. Owocowało to doskonały dopasowaniem i... mozolnym zakładaniem. Nie było bowiem łatwo przecisnąć stopę przez wąski otwór. Ultra Boost ST wyposażono w zszyty z cholewka, ale jednak dość tradycyjny język. W efekcie jest równie wygodnie, a zakłada się je bez zbędnej gimnastyki.
Wentylacja - 4/5
Sztywność - 3/5
Trzymanie stopy - 5/5
adidas Ultra Boost ST
Bez wątpienia jednym z najwygodniejszych modeli butów biegowych, jakie miałem na stopach. A uwierzcie mi, miałem ich dziesiątki. Rozciągliwy materiał cholewki pozwala umościć się wygodnie nawet bardzo szerokiej stopie. Zupełnie brak na nim jakichkolwiek przeszyć, mogących narazić nas na obtarcia. Podeszwa jest równie dobra, jak w pierwszych Ultra Boostach. System Energized Stability dodaje niezbędną dozę stabilności, ale nie jest mocno inwazyjny - to dość subtelne podparcie. Choć fani Nike Oddysey lub Brooks Adrenaline mogą czuć niedosyt, większość będzie zadowolona.
Stabilizacja - 5/5
Wygoda - 5/5
adidas Ultra Boost ST
Najwięcej frajdy Ultra Boost ST dają w czasie długich wybiegań po twardej nawierzchni. Nowa podeszwa zewnętrzna zapewnia niezłą przyczepność nawet w wilgotnych warunkach. Skapitulowała dopiero w mokrej, pośniegowej brei. Nie myślcie jednak, że Ultra Boost ST są wolnymi człapakami. Na treningu szybkościowym biegałem w nich "setki" w deszczu po 13,5-14,5 s, także wszystko w Waszych nogach. Może za bardzo nie pomogą, ale z pewnością nie będą Was ograniczały.
Dynamiczność - 4/5
Przyczepność - 4/5
Amortyzacja - 5/5
Minusy? Odblaski - jeden na zapiętku to zdecydowanie za mało. Masa też mogłaby być ciut mniejsza.
adidas Ultra Boost ST
Czy zabrałbym Ultra Boost ST na bezludną wyspę? Chyba nie, ale tylko dlatego, że bym ich tam nie potrzebował. W końcu na bezludnej wyspach nie ma asfaltu i betonu... ;)
Maraton - 5/5
Długie wybiegania - 5/5
Krótkie zawody - 4/5
Trening szybkościowy - 4/5
Codzienne treningi - 5/5
TESTER:
Bartosz Goławski - biegacz, triathlonista. W bieganiu zajmował się już niemal wszystkim - startował, organizował zawody, pracował w branży sprzętowej. Lubi startować na 5 i 10 km, choć w sportowym portfolio ma również Ironmana. Fan biegowych technologii i nieortodoksyjnych metod treningowych.
Od butów, które producent zakwalifikował jako wygodne buty treningowe, oczekujemy przede wszystkim komfortu, odpowiedniej amortyzacji i dużej stabilności. Taki but ma się stać naszym przyjacielem na długi czas i nie zawodzić nawet na najdłuższych treningach. Przyjaźń ta nie może być szorstka, bo zaraz każdą wadę zaczniemy wytykać naszemu druhowi i przestaniemy go zakładać na treningi. Mizuno Wave Ultima 7 w pełni spełnia te oczekiwania.
Buty mają tradycyjny wygląd, bez ekscentrycznych dodatków. Odblaskowy znak firmowy na boku buta zwiększy widoczność podczas nocnych wybiegań. Już pierwsza przymiarka pokazała, że będzie wygodnie. Cholewka przyjemnie opina stopę miękkim i przewiewnym materiałem, dając duże poczucie komfortu. W upalne dni zapewni odpowiedni poziom wentylacji i nie doprowadzi do przegrzania stopy, ale w deszczowy dzień, podczas biegania po mokrej trawie, w wilgotnym lesie poza ścieżkami, czy wreszcie po śniegu, musimy się liczyć z dość szybkim przemoknięciem Wave'ów.
Mizuno Wave Ultima 7
Ze względu na miękki język, należy uważać, żeby nie wiązać butów za mocno. Podczas pierwszego biegania w Mizuno Wave Ultima 7, po kilku kilometrach musiałem się zatrzymać i poluzować sznurówki w jednym z butów.
Podeszwa daje biegaczowi dużą amortyzację, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Nie powoduje ona jednak zapadania się na każdym kroku w miękką jak puch podeszwę. Biegając miałem wrażenie, że energia ze spadania na stopę rozchodzi się płynnie w podeszwie w przyjemny sposób.
Wentylacja - 4/5
Wygoda - 5/5
Amortyzacja - 5/5
Mizuno Wave Ultima 7
Choć dobrze amortyzowana, podeszwa w Mizuno Wave Ultima 7 jest sztywna. To ogromny plus podczas biegania po leśnych ścieżkach, gdzie kamyki, szyszki czy patyki nie przeszkadzają nam po nadepnięciu na nie. Bardzo komfortowo można też biegać po szutrowych czy żwirowych drogach, bez obawy czucia stopą każdego kamyczka. Jednak coś za coś. Sztywność podeszwy oraz brak sprężystości powoduje że podczas szybszego biegu butom brak jest dynamiki w odbiciu.
Zewnętrzna część podeszwy świetnie wywiązuje się ze swojego zadania i na mokrym asfalcie nie wykazuje tendencji do uślizgu. Dodatkowo producent obiecuje, że zastosowana tam mieszanka jest bardzo wytrzymała na ścieranie. Po 150 km testowego przebiegu na podeszwie nie ma wyraźnych śladów zużycia. Pozytywnie zaskoczyło mnie zachowanie buta poza terenem utwardzonym. Podeszwa bardzo dobrze radziła sobie z piaskiem i błotem.
Dynamiczność - 3/5
Sztywność - 4/5
Mizuno Wave Ultima 7
Bieganie po lesie wiąże się zazwyczaj z koniecznością zwracania szczególnej uwagi na nierówności terenu, mogące spowodować np. skręcenie kostki. Mizuno Wave Ultima 7 wydajnie wspiera nas w tym zakresie oferując bardzo dużą stabilność. Nie oznacza to jednak, że są modelem przeznaczonym dla pronatorów. Najbardziej zadowoleni będą biegacze stawiający stopy w sposób neutralny, dla osób z nadmierną pronacją zakres wsparcia buta może się okazać niewystarczający.
Stabilizacja - 5/5
Trzymanie stopy - 4/5
Przyczepność - 4/5
Mizuno Wave Ultima 7
Buty sprawiają wrażenie solidnych, a ich wykończenie jest precyzyjne. Mimo ciężkich warunków testowania, wystarczyła odrobina wody z mydłem, aby po ponad 200 km znów wyglądały jak nowe. Po testach Mizuno Wave Ultima 7 stały się moimi podstawowymi butami do biegania po lesie, choć nie znaczy to, że na asfalcie sprawują się gorzej. Wręcz przeciwnie, to godne polecenia buty treningowe na niemal każdy rodzaj nawierzchni.
Długie wybiegania - 5/5
Codzienne treningi - 4/5
Trening szybkościowy 3/5
Maraton - 4/5
Krótsze zawody - 3/5
TESTER:
Piotr Szrajner - biegacz, triathlonista, trener. Jeden z czołowych zawodników kategorii M-40 w Polsce. Prowadzi treningi biegowe dla firm i sprawuje opiekę trenerską nad indywidualnymi zawodnikami w grupie Trinergy. Medalista mistrzostw Polski weteranów na 100 km. Legitymuje się rekordami życiowymi 16:40 na 5 km, 2:40 w maratonie i 9:56 w triathlonowym dystansie Ironman (3.8 km pływania, 180 km roweru, 42.2 km biegu).
Tegoroczne ASICS GT-2000 4 to (jak sama nazwa wskazuje) już czwarta edycja tego udanego modelu. Wygląda na to, że tym razem japońskim projektantom przyświecała myśl "lepsze wrogiem dobrego".
Już poprzednie GT-2000 3 były bardzo dobrymi butami. To jeden z częściej wybieranych modeli w kategorii butów dla pronatorów. Nie był tak naszpikowany technologiami jak topowy GEL-Kayano, ale też nie tak surowy, jak tańszy GT-1000. Z dobrymi rzeczami jest tak, że łatwiej je popsuć, niż ulepszyć. ASICS postanowił tego problemu uniknąć i... zmienił bardzo niewiele.
ASICS GT-2000 4
Cholewka ASICS GT-2000 4 to stara, dobra siateczka. Japoński koncern zdaje się nie ulegać modzie na "tkane" cholewki. Czy to wada? Chyba nie, zwłaszcza że staremu rozwiązaniu ciężko stawiać poważne zarzuty. Materiał jest lekki, przewiewny i trwały. Po kilkuset kilometrach, paru przemoczeniach i błotno-śnieżnych kąpielach (ot, uroki testowania na przedwiośniu) nie nosi on żadnych oznak zużycia. Plus za wytrzymałość! Problemem jest jedynie sposób łączenia fragmentów siatki. To stare i już nie tak dobre przeszycia. Niestety, osoby o wrażliwym naskórku będą je wyczuwały, zwłaszcza te po wewnętrznej stronie i na mocowaniu języka. Pierwsze dłuższe treningi kończyły się u mnie odciskami na śródstopiu - właśnie tam szew łączy dwa różne materiały. Na plus zaliczyć można działanie stabilizującego piętę systemu Clutch Counter. Wzbudzi on z pewnością opory u minimalistów, ale w końcu to nie im, a pronatorom ASICS GT-2000 4 jest dedykowany.
ASICS GT-2000 4
Wygoda - 4/5
Wentylacja - 4/5
Sztywność - 4/5
Trzymanie stopy - 4/5
ASICS GT-2000 4
Nieco lepiej jest z podeszwą. Tu zachowanie starych technologii całkowicie zdaje egzamin. Podparcie Dynamic Duomax jest wyczuwalne, ale absolutnie nie stanowi irytującej, twardej "wkładki". Miękka pianka i żelowe wstawki pod piętą i śródstopiem powodują, że uderzenia stóp o twardą nawierzchnię są łagodzone. Pod tym względem buty są bardzo komfortowe. Na szczęście ASICS zachował właściwe proporcje i nie zrobił z GT-2000 4 totalnych "pluszaków". Da się w nich przebiec na treningu kilka szybszych odcinków, jednak przy sprincie czuć, że od Hyperspeedów dzieli je przepaść. Guma AHAR na podeszwie jest dość wytrzymała - po kilkuset kilometrach widać na niej oznaki zużycia, ale na tyle niewielkie, że bez problemu wytrzyma drugie tyle.
Amortyzacja - 4/5
Przyczepność - 4/5
Dynamiczność - 4/5
Stabilizacja - 5/5
ASICS GT-2000 4
Jaki jest ostateczny werdykt? Pozytywny. Gdyby ASICS GT-2000 4 były samochodem, byłyby rodzinnym kombi średniej klasy. Takim, które jest pakowne, wygodne, bezpieczne. Takim, które na niemieckiej autostradzie "leci" bez problemów 170 km/h, ale nikt rozsądny nie zabiera go na tor. Nie jest może komfortowe jak limuzyna, ale jego utrzymanie nie rujnuje portfela. Inaczej mówiąc - ASICS GT-2000 4 to bardzo rozsądna propozycja dla rekreacyjnych biegaczy, którzy cenią sobie komfort, ale nie chcą żonglować różnymi butami na starty, szybkie treningi i wolne wybiegania.
Maraton - 4/5
Długie wybiegania - 5/5
Krótkie zawody - 3/5
Trening szybkościowy - 3/5
Codzienne treningi - 5/5
TESTER:
Bartosz Goławski - biegacz, triathlonista. W bieganiu zajmował się już niemal wszystkim - startował, organizował zawody, pracował w branży sprzętowej. Lubi startować na 5 i 10 km, choć w sportowym portfolio ma również Ironmana. Fan biegowych technologii i nieortodoksyjnych metod treningowych.
Kolejny test, kolejne kilometry. Tym razem na warsztacie wylądowały adidas Energy Boost 3 - model o wysokim poziomie amortyzacji, który kojarzył mi się z topornością i nadmierną miękkością. Sprawdziłem zatem, czy da on radę mnie zaskoczyć i czy czymkolwiek różni się od poprzednika.
Pierwsze na co zwróciłem uwagę po wyjęciu butów z pudełka to cholewka. Pierwsze skojarzenie - Primeknit i model Ultra Boost. Zmiana nie jest jednak radyklana. Cholewka to użyty również w Energy Boost 2 stary, dobry Techfit - materiał, który bardzo dobrze się rozciąga i dopasowuje do sylwetki, w tym przypadku - stopy. I rzeczywiście, w trakcie pierwszej przymiarki but układa się bardzo dobrze.
Model Energy Boost 3, podobnie jak większość modeli marki adidas, jest dosyć szeroki - najlepiej sprawdzi się na stopie normalnej i szerokiej. Biegaczom o węższych stopach radzę nie zrażać się tym i przymierzyć te buty. Może się okazać, że pomimo pewnego luzu w palcach, pięta będzie dobrze przylegać do zapiętka, a stopa - dobrze trzymać się w bucie.
adidas Energy Boost 3
Zapiętek również przypomina ten z modelu Ultra Boost. Po uważnych oględzinach widać, że podobieństw do topowego modelu jest więcej. Pierwsze to konstrukcja cholewki, przypominająca skarpetę. W Energy 3 ciężko wyróżnić język gdyż jest w pełni zintegrowany z przednią częścią cholewki.
Kolejne podobieństwo z flagowym modelem adidasa to podeszwa zewnętrzna. W Energy 3 dodano więcej gumy ADIWEAR, w porównaniu do Energy 2, a jej wygląd inspirowany jest STRETCHWEB używanym w Ultra Boost. Na minus można zaliczyć to, że materiałem użytym w konstrukcji podeszwy zewnętrznej nie jest guma Continental. Staje się już ona standardem i jest obecna w większości wyższych modeli adidas, zastanawia więc czemu w Energy oszczędzono tego elementu. ADIWEAR radzi sobie całkiem dobrze, jednakże korzyść płynąca z przyczepności gumy Continental na mokrych asfaltowych nawierzchniach jest moim zdaniem mocno odczuwalna.
Sztywność - 4/5
Wentylacja - 4/5
adidas Energy Boost 3 i Energy Boost 2
Na uwagę zasługuje jeszcze system niezależnych przelotek odpowiedzialny za dopasowywanie buta poprzez jego sznurowanie. Mimo, że są one tylko 3, z każdej strony, to pozwalają na całkiem niezłe manipulowaniem sznurowaniem buta.
Trzymanie stopy - 4/5
Przyczepność - 4/5
adidas Energy Boost 3 i Energy Boost 2
Energy Boost 3 jest jednym z najmocniej amortyzowanych modeli w ofercie adidasa. Według wskazań producenta pianka Boost stanowi w nim 80% całej podeszwy. Przed pierwszym bieganiem w Energy bałem się takiej ilości amortyzacji. Sądziłem, że będzie to but topory, mało dynamiczny i strasznie miękki. Po pierwszych kilometrach okazało się jednak, że... z energią w Energy nie jest tak źle ;)
Dobrze mi się w nim biegło zarówno podczas krótszych jak i dłuższych treningów. Nie odczuwałem nadmiaru amortyzacji nawet podczas biegu po ubitych leśnych ścieżkach.
Amortyzacja - 5/5
Stabilizacja - 4/5
Energy Boost 3 powinien dobrze sprawdzić się dla biegaczy o wadze 75+ (moja waga to 74). Lżejszym biegaczom polecam zastanowić się nad wyborem jednego z mniej amortyzowanych modeli, chyba że potrzebują poszerzyć swój arsenał o miękki model do "klepania" kilometrów.
Testowane przeze mnie buty dobrze sprawdziły się w parkowych alejkach i na ubitych leśnych ścieżkach, które były przeważnie suche lub lekko "ubłocone". Jeżeli jednak będziemy poruszać się w specyficznym terenie, który np. szybko robi się grząski po niewielkich opadach, albo gdzie nie mamy wytyczonych utwardzonych dróżek to testowany model adidasa może się nie sprawdzić. Trzeba pamiętać, że jest to model szosowy, bieżnik nie jest zbyt głęboki, więc słabo "wgryza się" w ziemię.
adidas Energy Boost 3
Trening szybkościowy też nie jest mocną stroną Energy Boosta. O ile przebieżki biegane po chodnikach jeszcze jakoś wychodzą, to trening wykonany na bieżni tartanowej już niekoniecznie. Elementy siły biegowej możemy w nich wykonać ale bieganie szybkich odcinków jest za mało dynamiczne. Duża amortyzacja modelu Energy plus miękkość bieżni nie idę ze sobą w parze.
Dynamiczność - 3/5
Wygoda - 5/5
Ostania uwaga dotycząca przewiewności. Nie miałem większych zastrzeżeń i czułem się komfortowo w czasie treningu. Zauważyłem jednak ciekawą rzecz. Zapiętek od zewnętrznej strony opięty jest taśmą, ta natomiast częściowo zasłonięta została plastikową płytką. Pod płytka i taśmą znajduje się perforowana cholewka. Po treningu można zauważyć, że pod płytką zbiera się wilgoć. Drobny zgrzyt. Po co powierzchnię odpowiedzialną z odprowadzanie nadmiaru ciepła zasłaniać dodatkowymi elementami? Można to oczywiście odczytać jako zabieg motywowany designem buta. Można też jednak zadać pytanie, czy kłopot z odparowywaniem wilgoci w tym miejscu nie spowoduje problemów z trwałością cholewki? Co prawda w czasie kilkutygodniowego testu nic złego się nie działo, ale po wielu miesiącach treningu, również w upałach... Zobaczymy.
adidas Energy Boost 3
adidas Energy Boost 3 to solidny model do codziennego treningu i długiego biegania. Moja stopa trzymała się w nim dobrze, czułem duży komfort. Duża ilość amortyzacji pozytywnie mnie zaskoczyła. Dynamika jest na dość dobrym poziomie, ale nie jest to but przeznaczony do szybkiego biegania. Jeżeli miałby być wykorzystany podczas biegu ulicznego to raczej na dłuższych dystansach. Oczywiście możemy pobiec w nich tez krótsze zawody, o ile nie mamy w planach urywania cennych części sekundy z życiówki.
Długie wybiegania 5/5
Codzienny trening 5/5
Trening szybkościowy 3/5
Maraton 5/5
Krótsze zawody 4/5
TESTER:
Daniel Postawka - biegacz, crossfitter; ekspert biegowy marek ASICS i adidas, pracuje w Sklepie Biegowym ERGO na warszawskim Muranowie. Startuje w zawodach na dystansach od 5 km do półmaratonu.
Brooks Ravenna 7 nieprzypadkowo ma premierę wiosną. To buty, które buty niezależnie od psotliwej aury, wprowadzą Cię w wyższe prędkości i dłuższe dystanse.
Model, który przyszło mi testować, czyli Brooks Ravenna 7 sprawia wrażenie, jakby był stworzony z myślą o wiośnie. Oo aurze roztopów, mokrych dróg na których noga może się nieco uślizgiwać oraz o pozimowych treningach przygotowujących do sezonu startowego. W tych butach nogi mają sobie przypomnieć jak się biegało szybko w poprzednim sezonie.
Nowa Ravenna 7 to buty stworzone dla pronatorów. Po pierwszym włożeniu stopa jest opięta bardzo ciasno. Buty korygujące pronację zwykle unoszą nieco łuk stopy, co w efekcie może powodować ucisk u biegaczy z wysokim podbiciem. Takim, jak moje... Cóż, zobaczymy jak będzie w czasie biegu.
Już w trakcie przymiarki zauważam, że oddychalność jest przeciętna. Brooks Ravenna 7 jest mało przewiewna, ale za to ciepła - odpowiednia na chłodniejsze dni, roztopy i inne kwietnie, które lubią poprzeplatać :)
Wentylacja - 2/5
Trzymanie stopy - 5/5
Brooks Ravenna 7
Pierwszy trening w Brooks Ravenna 7 to 15 km spokojnego biegu, nawierzchnia 90 % asfalt, 10 % bruk. Pada deszcz ze śniegiem, temperatura +1. Od 3 km towarzyszy mi uczucie lekkiego ucisku na stopę. Lekko luzuję wiązania, po kolejnym kilometrze jednak ściągam ponownie sznurowadła zmieniając proporcje - zaciskam przy palcach, luzuje nieco górę. Jest nieźle. Mam wrażenie że na bruku mogę zamknąć oczy i puścić nogi, a but zapewni prawidłowe przetaczanie - stabilność to drugie imię Ravenny. Szkoda tylko, że po biegu czuję ból w podbiciu stopy, na szczęście po godzinie ustępuje.
Amortyzacja - 5/5
Stabilizacja - 5/5
Sztywność - 4/5
Brooks Ravenna 7
Kolejny sprawdzian to bieg ze zmiennym tempem, swoiste wprowadzenie do szybkości. Wiązanie sprawdzone na kilku lekkich wybieganiach, 3 km rozgrzewki i jazda. Przy biegu po 3.15/km buty wydają się toporne i ciężkie, jakby od spodu oblepione były błotem (choć biegnę po asfalcie), ale za to przetaczają się wzorowo. Co ważne, wilgoć zupełnie im nie przeszkadza. Biegnę po ciemku i boję się nieco skręcenia kostki na nierównym podłożu, ale w połowie treningu obawa odchodzi w zapomnienie. But robi konkretną robotę, poza uciskiem łuku prawej stopy mam odczucie komfortu biegu. Był to mój pierwszy tak szybki trening w 2016 roku, Brooksy dały radę.
Choć Brooks Ravenna 7 to model przeznaczony na twarde nawierzchnie, postanowiłem pobiegać też w terenie. W końcu wielu biegaczy używa jednych butów do wszystkiego, wypada więc sprawdzić je również pod tym kątem. W sumie pokonuję około 17 km, w tym 11 po leśnych drogach i ścieżkach. Trafiłem na solidną odwilż - niemal 10 stopni i bagno po kostki. Po chwili Ravenny były dokumentnie oblepione błotem. Miałem wrażenie że ważą tonę i nieco się ślizgają, jednak nie ma się do czego przyczepić - żaden but w takiej sytuacji nie jest bohaterem. W porównaniu do wielu modeli szosowych Ravenna wybrnęła z tego mokradła obronną ręką.
Przyczepność - 4/5
Wygoda - 4/5
Dynamiczność - 3/5
Brooks Ravenna 7
Brooks Ravenna 7 to buty dość wszechstronne. Doskonale sprawdzają się przy wprowadzaniu szybszych zakresów biegu po zimowym tuptaniu. Są idealne na okres przejściowy, kiedy do długich wybiegań dołączamy pierwsze wiosenne starty przyzwyczajające nogi do prędkości, zarówno na szosie jak i w płaskim terenie. Po około 200 km pojawiły się pierwsze ślady użytkowania - widoczne zagięcia i mikropęknięcia na zgięciach palców. Mimo tego materiał nie rozciągną się - ciągle dobrze opina stopy i podbicie. To dobra wiadomość dla osób z wąskimi, niskimi stopami. Jeśli jednak masz wysoko wysklepiony łuk stopy, przymierz Ravennę 7 przed zakupem.
Długie wybiegania - 4/5
Codzienne treningi - 4/5
Trening szybkościowy - 4/5
Maraton - 4/5
Krótkie zawody - 3/5
TESTER:
Paweł Janiak - wywodzi się z radioorientacji sportowej - jest wielokrotnym medalistą mistrzostw świata i Europy w tej dyscyplinie. Medale na imprezach rangi mistrzowskiej zdobywał też w rajdach przygodowych. Debiutował w maratonie z czasem 2:45. Obecnie najczęściej startuje w triathlonie na dystansie sprinterskim i olimpijskim.
Czy sprawdzona technologia GEL od ASICS sprawdzi się w nowym modelu, który ma zadowolić młodych, aktywnie żyjących ludzi? Po kilkudziesięciu treningach w fuzeX wydaje mi się, że tak. Pytanie tylko czy ten but zadowoli biegaczy?
Pierwsze wrażenie - jak na dość spory damski rozmiar (41,5), wydają się bardzo lekkie. Kolorystyka damskiego modelu (czarno-szaro-różowa) jest dość bezpieczna i pasująca do wielu ciuchów, więc na plus, ale wiadomo - to kwestia gustu. Męski model prezentuje się jeszcze lepiej, bo jest utrzymany w niebiesko-pomarańczowych barwach.
To, co zwraca od razu uwagę to konstrukcja, a raczej wykończenie cholewki buta. Najciekawsza jest faktura zapiętka, zupełnie inna niż w standardowych biegowych butach. ASICS fuzeX na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo sztywny. Zobaczmy, jak to będzie w praktyce.
ASICS fuzeX
ASICS przez wiele lat słynął ze swojej amortyzacji, która w dużym uproszczeniu opierała się na materiale GEL, czyli żelowej wkładce zapewniającej dynamikę i komfort biegu. W modelu fuzeX nastąpiło połączenie technologii GEL z pianką SOLYTE, powstał więc fuzeGEL. Ma on zapewnić doskonałą amortyzację pod całą stopą, bezpieczny i dynamiczny krok. Sprawdźmy!
Pierwsze kilometry w nowych butach zawsze są lekką niewiadomą. U mnie akurat wypadły na bieganiu wzdłuż kanału po mokrej, błotnistej ścieżce, na tego lekko pochyłym terenie. Świetne miejsce do poślizgnięcia! Okazuje się jednak, że to co jest mocną stroną fuzeX to dobra przyczepność. Sprawdziły się też na śniegu, mokrych chodnikach i na żwirkowych ścieżkach.
ASICS fuzeX mają zapewnić użytkownikom dobrą stabilizacją, co na pewno im się udaje. Są bardzo stabilne, mają sztywny zapiętek i sztywną cholewkę (głównie chodzi o fragment od pięty do połowy stopy). Zapewnia to, dobre trzymanie nogi. Jednak są też dość wysoko wyprofilowane pod kostkę, co w moim przypadku powoduje pewien dyskomfort w trakcie biegu.
Przyczepność - 4/5
Stabilizacja - 5/5
Sztywność - 4/5
ASICS fuzeX
W ASICS fuzeX biegałam i długie wybiegania, i szybszy treningi w drugim zakresie, i krótkie regeneracyjne biegi. Przeważnie czuję różnicę w dynamice butów na różnych treningach, jednak w tym wypadku prawie jej nie zauważyłam. fuzeX zachowuje się dość podobnie za każdym razem, czyli daje w miarę dynamiczne przetaczanie, jednak trudno mówić tu o wybitnej sprężystości. Raczej jest to twardy but i każde pierwsze 5 km treningu moje stopy odczuwały tę twardość. Dopiero po tych paru kilometrach zaczynało to wszystko razem współpracować.
Z drugiej strony sztywność i twardość dają stabilny krok i bardzo dobre trzymanie stopy. Nawet na nierównym terenie i szybszym tempie biegu nie było obawy o niestabilne prowadzenie nogi. W takim wypadku sztywność fuzeX sprawdziła się świetnie!
Trzymanie stopy - 5/5
Wygoda - 3/5
Dynamiczność - 3/5
ASICS fuzeX
Połączenie technologii GEL z pianką w moim odczuciu dało tym butom amortyzację na średnim poziomie. W połączeniu z 8mm dropem powstał model, który powinien zadowolić użytkowników, którym zależy na amortyzacji, ale nie chcą też biegać w ciężkich i miękkich "kapciach".
Zaletą testowanych butów jest też struktura ich cholewki, która jest dość gęsta, dzięki czemu bieganie w deszczu czy śniegu nie jest nieprzyjemne. But dobrze poradził sobie w trudnych warunkach pogodowych.
Amortyzacja - 3/5
Wentylacja - 3/5
Producent przedstawia fuzeX jako multisportowy but. I jako taki typ trzeba go chyba zaliczyć. Nie jest typowo biegowym butem; myślę, że poza bieganiem dobrze sprawdzi się na siłowni lub przy innych aktywnościach, które wymagają od nas i naszych butów zarówno stabilizacji jak i dynamiki. Jego największą zaletą jest pewne trzymanie stopy i dobra stabilizacja. Sam but jest zaprojektowany dla stopy neutralnej, ale dzięki sztywnej konstrukcji lekki pronator śmiało może biegać w tym modelu.
W moim odczucie nie jest to but dla zaawansowanych biegaczy, którzy doskonale znają swoje ciało, krok biegowy, tempo. Lub też takich, którzy "obiegali" już sporo butów. fuzeX polubią miejscy biegacze, którym przyda się on na krótszych treningach, przygotowujących do biegu na 5-10 kilometrów. Jeśli ktoś spędza czas zarówno biegając, chodząc na siłownię, spacery lub fitness ten but powinien się świetnie u niego sprawdzić.
Długie wybiegania - 3/5
Codzienne treningi - 4/5
Trening szybkościowy - 4/5
Maraton - 2/5
Krótsze zawody - 4/5
TESTERKA:
Natalia Jędrzejczyk - biegaczka, triathlonistka, redaktorka serwisu PolskaBiega.pl. Jej ulubionymi wyzwaniami są długie dystanse - w bieganiu maraton, w triathlonie - Ironman. Jej życiówka na tym najbardziej wymagającym dystansie to 11 h 42 min.
Błoto, kamienie, korzenie. Do tego strumień, który trzeba pokonać w bród oraz mnóstwo zbiegów i podbiegów. To wszystko spotkasz na trasie biegu górskiego, ale żadna z tych przeszkód nie zaskoczy Merrelli All Out Terra Trail.
Merrell All Out Terra Trail to rodzynek - jedyny w naszym teście model trailowy. Nie mogliśmy pominąć tej kategorii. Choć sezon przełajowy powoli dobiega końca, to nieubłaganie zbliża się czas startów ultra.
Merrell All Out Terra Trail
Buty terenowe różnią się od "asfaltowych", to zrozumiałe. Po pierwsze - inna nawierzchnia wymaga innego bieżnika. W Merrelach w tej kwestii nie było miejsca na kompromis. To but gotowy na wszystko. Grube, rzadko rozstawione klocki sprawiają, że błoto po kostki to dziecinna igraszka. Nawet kleista glina, jaką spotkać możemy na biegach w Beskidzie Sądeckim im nie straszna - podeszwa oczyszcza się po kilku krokach. W dodatku wykonano ją z dość miękkiej mieszanki sygnowanej logo Vibram - dzięki temu nieźle trzyma się także na mokrych kamieniach i korzeniach. Ciekawostką jest "nadwyżka" gumy, która bezpośrednio z podeszwy przechodzi w ochronę palców z przodu i stabilizację okolic ścięgna Achillesa z tyłu.
Przyczepność - 5/5
Stabilizacja - 4/5
Merrell All Out Terra Trail
Góra również nosi bardzo wyraźne cechy terenowe. Pierwsza w oczy rzuca się "skarpeta" - przedłużenie cholewki opinające kostkę. Pomysł prosty, lecz genialny. Nie ma języka, więc nic się nie przesuwa i nie podwija, w dodatku zbędne stają się stuptuty. W pozostałej części zamiast siateczki wykorzystano materiał typu rip-stop. Ten popularny w ubraniach outdoorowych patent (w butach biegowych znany choćby z popularnych Salomonów Speedcross) sprawia, że materiał jest wytrzymalszy i odporniejszy na przemoczenie. Kolejny punkt dla Merrelli All Out Terra Trail.
Wygoda - 4/5
Trzymanie stopy - 3/5
Wentylacja - 3/5
Merrell All Out Terra Trail
Wielu biegaczy kojarzy markę Merrel głównie z bieganiem naturalnym i modelami takim jak Vapor Glove czy Bare Access. To dobry trop. Choć całkiem minimalistyczne nie są, widać w All Out Terra Trail odpryski trendu naturalnego - niewielki drop (6 mm), stosunkowo małą amortyzację i brak usztywnień w cholewce (poza wspomnianym wyżej przedłużeniem podeszwy). Co ciekawe, mimo agresywnego bieżnika, bardzo elastyczna jest także podeszwa.
I tu - niespodzianka! Większość pianki i usztywnień nie znajduje się w samej podeszwie, lecz we wkładce. Producent daje nam tym samym wybór - biegać "klasycznie" z wkładką (czytaj - bardziej miękko i sztywno) lub "naturalnie" bez niej (czyli minimalistyczna jazda bez trzymanki). A bez wkładki buty lądują już baaardzo blisko minimalizmu.
Dynamiczność - 5/5
Amortyzacja - 2/5
Sztywność - 2/5
Merrell All Out Terra Trail
Pozytywne wrażenie robi również masa - przy tak drapieżnej podeszwie mniej niż 300 g (z wkładką) to dobry wynik.
Merrell All Out Terra Trail to but przemyślany od A do Z. Wprawne oko dojrzy to już po oględzinach, a bieganie w nich tylko utwierdzi w tym przekonaniu. Z przodu jest sporo miejsca, więc spuchnięte po 80 km stopy nie będą problemem, dzięki skarpecie nie trzeba co kilkadziesiąt kilometrów wysypywać piach u kamyczków. Jednak dominuje inne odczucie ? jest po prostu cholernie przyczepnie. Jeśli szukasz buta, który nie będzie wymówką dla kiepskiego wyniku w Rzeźniku (zwłaszcza, jeśli popada!) to Merrell All Out Terra Trail Cię nie zawiedzie.
Merrell All Out Terra Trail
Maraton - 5/5
Długie wybiegania - 4/5
Krótkie zawody - 4/5
Trening szybkościowy - 3/5
Codzienne treningi - 3/5
Obecnie jest dostępna jeszcze nowsza odsłona modelu - Merrell All Out Terra Light. Model można obejrzeć TUTAJ.
TESTER:
Bartosz Goławski - biegacz, triathlonista. W bieganiu zajmował się już niemal wszystkim - startował, organizował zawody, pracował w branży sprzętowej. Lubi startować na 5 i 10 km, choć w sportowym portfolio ma również Ironmana. Fan biegowych technologii i nieortodoksyjnych metod treningowych.
Mizuno Wave Catalyst to buty treningowe, ale ze ściganckim charakterkiem. Zapewniają sporą dawkę amortyzacji, ale nie pozbawiają czucia podłoża. Chyba nie można trafić lepiej, gdy wraca się do treningów po kontuzji.
Pod koniec grudnia nabawiłem się kontuzji rozcięgna podeszwowego. Metoda na tę paskudną przypadłość to przede wszystkim zero biegania... Na szczęście trenuję triathlon, więc moje treningowe ADHD mogłem rozjeździć na rowerze i rozpływać w basenie. Perspektywa testów Mizuno była wyzwaniem. Chwilę się wahałem, ale mimo że noga jeszcze nie do końca wydobrzała, zgodziłem się. Miały być treningówki, nie żadne tam wycieniowane startóweczki, tylko stabilne i dobrze amortyzowane buty do bezpiecznego nabijania kilometrów. Po kontuzji właśnie czegoś takiego potrzebowałem.
Mizuno Wave Catalyst po wyjęciu z pudełka cieszą oczy żywymi kolorami. Mnie dostał się model błękitno zielony - rewelacyjne połączenie, ale dostępne są również inne kombinacje. Waga pokazała 285 g dla rozmiaru 44 - niewiele jak na bogate wyposażenie i treningowe przeznaczenie Mizuno Wave Catalyst. Podeszwa sztywna, zgina się jedynie w okolicach śródstopia ,za to bardzo sprężyście. Konstrukcja podeszwy stabilna z wsparciem dla lekko pronujących biegaczy. Pod pietą mamy 26mm pianki, a pod palcami 16mm,co daje klasyczne 10mm różnicy. Za amortyzację odpowiedzialny jest system Mizuno SR touch oraz Mizuno U4ic Technology. Producent deklaruje, że buty dzięki temu doskonale absorbują drgania, utrzymują płynne i szybkie odbicie. Brzmi jak marketingowa papka, ale o dziwo znajduje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Spód podeszwy pokrywa węglowa guma X10, która znana jest mi z innych modeli tej marki. Jest bardzo odporna na zużycie i gwarantuje świetną przyczepność.
Sztywność - 4/5
Przyczepność - 4/5
Mizuno Wave Catalyst
Cholewka wykonana jest solidnie, tam gdzie trzeba wzmocniona wstawkami z syntetycznej skóry. Widać, że producent nie odchudzał buta na siłę. Powłoka Mizuno Airmesch zapewnia świetną oddychalność. Zapiętek w górnej 1/3 elastyczny i wyściełany, co powinno nieźle asekurować ścięgno Achillesa.
Spodziewałem się mięciutkich, wygodniutkich kapciuszków, a tymczasem po założeniu na nogi od razu czuć moc. Wnętrze nieco surowe, ale cholewka trzyma dobrze. Sztywna, dynamiczna podeszwa nie pozbawia czucia podłoża.
Amortyzacja - 4/5
Wygoda - 4/5
Wentylacja - 5/5
Mizuno Wave Catalyst
Prawie na dwa miesiące kontuzja wyłączyła mnie z biegania. Przez ten czas stawiałem stopę nieco nienaturalnie, uciekając od bólu i powodując przeciążenia w innych miejscach. Pierwsze treningi po kontuzji wykonałem właśnie w tym modelu. Odzwyczaiłem się nieco od prawidłowego stawiania stopy, a do tego pojawiła się obawa, czy ból nie powróci.
Po kilku kilometrach nabrałem pewności siebie, stopa nie bolała, a Mizuno prowadziło moja stopę jak po szynach. Po kilkunastu treningach odczucia wciąż takie same - biega się znakomicie! Mizuno Wave Catalyst to model idealny do nabijania kilometrów, ale jednocześnie bardzo dynamiczny i lekki. Nieźle nadaje się na szybkie treningi tempowe. Na przebieżkach czuć jak but "niesie". Na pewno zabrałbym je na półmaraton i maraton, a w przypadku maratonu bieganego po 180 km roweru, co ma miejsce podczas mojego ukochanego dystansu IM, ten but może być strzałem w dziesiątkę. Na dyszki i piatki wybrałbym jednak coś lżejszego. But dedykowany na asfalt, ale szuterek, leśne dukty i wydeptane ścieżki też mu niestraszne.
Stabilizacja - 4/5
Trzymanie stopy - 4/5
Dynamiczność - 4/5
Mizuno Wave Catalyst
Długie wybiegania - 5/5
Codzienne treningi - 5/5
Trening szybkościowy - 4/5
Maraton - 5/5
Krótsze zawody - 3/5
TESTER:
Wojtek Łachut - biegacz, triathlonista, kolarz górski. Zawodnik z nieuleczalnym treningowym ADHD - jeżeli akurat nie trenuje, to znaczy, że startuje w zawodach. Życiowe motto - "nie ma takiej kontuzji, której nie można rozbiegać :)"; życiówka w triathlonie na dystansie Ironman - 9:03:25
Firma Skechers nie kojarzyła mi się z bieganiem ani trochę, dopóki nie otrzymałem do testów butów z serii Skechers Forza Run. Nie bardzo wiedziałem, czego mogę się po nich spodziewać. Dlatego też z radością założyłem je na stopy i popędziłem na treningi.
Kiedy wyjmowałem buty z pudełka, było dookoła mnie kilka osób. Ich reakcje były przeróżne. Od "ale fajne kolory", przez "co za podeszwa!" do "matko, ale brzydkie". Moja była połączeniem ich wszystkich.
Faktycznie, pierwsze co rzuca się w oczy, to wyraźna i jaskrawa kolorystyka butów. Może to rodzić skrajne emocje i na pewno jest sprawą całkowicie indywidualną, więc nad tym skupiać nie będę. Tym bardziej, że wersji kolorystycznych jest kilka.
Skechers Forza Run
Nie da się natomiast przejść obojętnie obok podeszwy, która w najwyższym miejscu ma 3,7 cm. To bardzo, bardzo dużo! Z taką konstrukcją nie miałem do czynienia chyba nigdy. Tym bardziej, że jestem przyzwyczajony do butów, które mają zdecydowanie niższy profil i zdecydowanie mniejszy drop (ten wynosi 8 mm). Naturalnym skojarzeniem jest to, że taka podeszwa będzie gwarantować solidną porcję amortyzacji. Przynajmniej tego się spodziewałem.
Pierwsze wrażenie po włożeniu stopy w buta było całkiem pozytywne. Nie narzucający się i nie drażniący achillesa zapiętek, sporo miejsca na stopę (myślę, że nawet osoby z wyższym śródstopiem będą czuły się w tych butach komfortowo), dużo miejsca na palce. Całkiem w porządku. Kiedy wstałem, poczułem jednak lekki dyskomfort. Kształt podeszwy oraz jej wysokość sprawiły, że przestałem czuć się pewnie. Nie przekreślałem jednak tych butów na starcie i poddałem je intensywnym testom.
Trzymanie stopy - 4/5
Wygoda - 3/5
Skechers Forza Run
Na co stać Skechers Forza Run, sprawdzałem chyba w każdych możliwych warunkach. Pierwszy trening to kilkunastokilometrowy bieg spokojny. Pokręciłem się trochę po Warszawie, zbiegając do Łazienek, biegnąc gładkimi jak stół ścieżkami rowerowymi (tak, wiem, ale zrobiłem to tylko na chwilę), czy też klucząc brukowanymi uliczkami gdzieś w okolicach Starego Miasta. I to nie było fajne bieganie.
Sprawdziłem również, jak Skechersy sprawdzają się na szybszych treningach. Badałem ich zachowanie podczas kilkusetmetrowych interwałów, jak i przy okazji tysiączków czy 2000 lub 3000m.
Zabrałem te buty także na 400-metrowe podbiegi pod ulicę Agrykoli w Warszawie, a także na 20-kilometrowe wybieganie po Puszczy Kampinoskiej. Starałem znaleźć jakiekolwiek miejsce, jakiekolwiek warunki i środowisko, w którym Skechersy by się sprawdziły i gdzie mógłbym powiedzieć "O, to jest to! Tu można zabierać te buty!". Czy mi się udało?
Nie. Nope. Nopely.
Dla mojej stopy nie miało znaczenia to, po jakiej nawierzchni biegnę. Zupełnie, absolutnie i totalnie nie czułem tego, co jest pod butem. Żeby podkreślić, jak bardzo nie miałem pojęcia, po czym biegnę, napiszę, że stojąc na wypustkach dla niewidomych przed przejściami dla pieszych, nie czułem tego. Biegnąc po kostce, nie czułem tego. Biegnąc po leśnych ścieżkach, nie czułem tego. Generalnie nic nie czułem. To było przedziwne uczucie.
Podobnie jak to, że - jak już wspomniałem - podeszwa w tym najwyższym punkcie jest wysoka na 3,7 cm. Bardzo, bardzo, BARDZO dużo! Czuć to przede wszystkim wtedy, kiedy nadepnie się na jakiś korzeń, kamień czy na cokolwiek innego, co sprawi, że kostka zechce się wygiąć. I się wygina mocno. Przez to, że staw skokowy jest bardzo oddalony od podłoża, nie potrzeba wiele, żeby dźwignia zadziałała i żeby sytuacja zrobiła się groźna.
Przyczepność - 3/5
Dynamiczność - 2/5
Stabilizacja - 2/5
Skechers Forza Run
Nie wspomniałem ani słowem o amortyzacji. Z prostego powodu. Nie ma jej. Naprawdę. I to nie jest tak, że biegając od ponad 1000 kilometrów w Adidasach Boostach, uodporniłem się na wszystko, co ma amortyzację mniejszą niż one. Nie, bo Boosty stały się dla mnie dobrymi butami dopiero jakieś 500 kilometrów temu, kiedy amortyzacja siadła. Ale Skechersy nie mają jej wcale! 3,7 cm podeszwy, systemów, gumy... a but jest twardy, jak kamień!
Podejrzewam również, że w wyższych temperaturach w Skechersach Forza Run byłoby bardzo ciepło. Już teraz, kiedy biegałem w temperaturze wahającej się między 0 a 10 stopniami, było mi ciepło i czułem, że pomimo standardowej grubości skarpetki, stopa mi się lekko poci.
Wentylacja - 2/5
Amortyzacja - 1/5
Sztywność - 4/5
Chciałbym napisać coś dobrego o tych butach. Chciałbym znaleźć jakąś dobrą stronę tego obuwia, ale obawiam się, że cokolwiek bym nie napisał, byłoby mocno naciągane i nie mógłbym się pod tym podpisać z pełnym przekonaniem. Więc nie napiszę nic. I nie dlatego, że ich nie ma, tylko dlatego, że ja ich nie zauważyłem. Być może największym plusem będzie dla kogoś spora ilość miejsca w środku. Może dla kogoś plusem będzie przyjemny zapiętek. Może dla kogoś plusem będzie spora liczba dziurek na sznurowadła, co daje dobre możliwości dopasowania buta. Może dla kogoś plusem będzie brak amortyzacji i sztywna podeszwa. Może. Dla mnie nie.
Próbując odpowiedzieć na pytanie, jakie zastosowanie mają buty Skechers Forza Run, miałem niezłą zagwozdkę. Maratonu ani półmaratonu bym w nich nie przebiegł. Na długie wybieganie też bym ich nie zabrał z własnej nieprzymuszonej woli. Na jakikolwiek szybki trening też nie... Droga eliminacji doszedłem do wniosku, że buty te mogą znaleźć zastosowanie w codziennych treningach na szutrowych ścieżkach, przy założeniu, że kilometrów w nich spędzonych nie będzie więcej, niż kilkadziesiąt w tygodniu.
Długie wybiegania - 2/5
Codzienne treningi - 4/5
Trening szybkościowy - 2/5
Maraton - 2/5
Krótsze zawody - 3/5
TESTER:
Marcin Kargol - Biegacz, bloger (www.marcinkargol.pl). Kiedyś uzależniony od cyferek, liczb, asfaltu i życiówek. Teraz uzależniony od mapy, kompasu, kąpieli w bagnach i ran ciętych od jeżyn na nogach.