Niewątpliwie największe wydarzenie sportowe w przyszłym roku. Choć nie jesteśmy biegową potęgą na miarę Kenii, w kilku dyscyplinach polscy sportowcy mają szanse na medale. Przede wszystkim warto przyjrzeć się rywalizacji na dystansie 800 m. Adam Kszczot, Marcin Lewandowski - oni mają realną szansę na medal. Na dobre miejsce stać także Artura Kuciapskiego i Joannę Jóźwik.
Ciekawa walka o olimpijską nominację czeka na wiosnę polskich maratończyków. Dotychczas minima uzyskali Henryk Szost i Yared Shegumo, a życiówkami umożliwiającymi walkę o Rio legitymują się także Marcin Chabowski, Arkadiusz Gardzielewski, Mariusz Giżyński i Artur Kozłowski. Za ich plecami czai się też Emil Dobrowolski, zwycięzca tegorocznego maratonu w Poznaniu. Samo osiągnięcie minimum nie gwarantuje jednak wyjazdu - w Rio wystartuje bowiem maksymalnie trzech reprezentantów. Oprócz bariery czasowej, trzeba zatem pokonać także rywali.
Dystanse dłuższe niż maraton od lat stanowiły niszę w świecie biegania. W 2016 roku ma to szansę się zmienić. Już w mijającym roku popularność biegów górskich znacznie wzrosła, ale nadchodzący sezon zapowiada się przełomowo.
Do jednego z najpopularniejszych polskich ultramaratonów - Biegu Rzeźnika zgłosiło się już niemal 1400 drużyn, przy puli miejsc wynoszącej 350! Udział w przyszłorocznych biegach ultra zapowiedzieli niemal wszyscy popularni blogerzy biegowi, w tym kojarzeni dotychczas z asfaltem Kasia Gorlo i Bartek Olszewski.
Niewątpliwie na wzrost popularności ultramaratonów wpływ mają doskonałe wyniki polskich biegaczy na świecie. Magda Łączak, Paweł Dybek, Piotr Hercog, Marcin Świerc i Kamil Leśniak coraz śmielej poczynają sobie na trasach zagranicznych wyścigów górskich. Jeżeli dodamy do tego światowy sukces wspomnianego Bartosza Olszewskiego na Wings for Life i medale mistrzostw świata i Europy w biegu 24-godzinnym wywalczone przez Pawła Szynala i Patrycję Bereznowską, popularność najdłuższych dystansów przestaje dziwić.
Dotychczas biegowa elektronika ograniczała się do zegarka (i ewentualnie słuchawek). Te czasy już minęły. Nadchodzi złota era biegowych gadżeciarzy.
Całodobowe monitory aktywności (w zegarku biegowym, ale nie tylko), urządzenia do badania laktatu bez pobierania krwi, słuchawki z monitorem tętna, pomiar generowanej mocy, koszulka badająca napięcie mięśni czy specjalne wkładki weryfikujące stopień zużycia obuwia - to wszystko jest dostępne na biegowym rynku. Bieganie już dziś może przypominać film science-fiction. Za pewnik przyjąć możemy, że przyszły sezon przyniesie kolejne gadżety, a elektroniczne zabawki wkroczą w kolejne obszary biegowego świata.
Runmageddon, Men Expert Survival Race, Hunt Run - te nazwy przebojem wdarły się do świadomości biegaczy. Biegi przeszkodowe to kolejna po ultramaratonach, dynamicznie rozwijająca się gałąź rynku imprez biegowych. Wielu biegaczy znudzonych ulicą chętnie bierze udział w wyzwaniach, jakimi są zawody z przeszkodami. Zwiększa się także ich różnorodność - pojawiają się biegi uphillowe (np. Kill the Devil Hill - bieg na skocznię w Karpaczu), edycje miejskie, górskie, paramilitarne (Bieg Morskiego Komandosa).
W sezonie zimowym 2015/2016 zaobserwować możemy istny renesans biegów przełajowych. Cykle takie jak City Trail czy podwarszawskie Biegi Górskie w Falenicy gromadzą na linii startu setki, a nawet tysiące biegaczy. W tym roku po raz kolejny padł frekwencyjny rekord - w poznańskiej edycji City Trail wystartowało 1277 osób. Jeszcze nigdy organizowany w Polsce bieg przełajowy nie zgromadził tak licznej rzeszy biegaczy!
Ten trend, widoczny od kilku sezonów, właśnie teraz znacznie przybrał na mocy. Widać to także po wynikach - amatorskie bieganie po lesie jeszcze nigdy nie było tak szybkie. Czyżby nadszedł moment, w którym traktowane nieco po macoszemu przełaje biegowy świat zacznie wymieniać jednym tchem z "ulicą"?