Po inwazji Rosji na Ukrainę Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) podjął decyzję, by wykluczyć zawodników z Rosji i Białorusi z rywalizacji międzynarodowej. Po niewiele ponad roku organizacja zaczęła rekomendować przywracanie sportowców z tych krajów do zmagań międzynarodowych. Aby do tego doszło, sportowcy muszą zgodzić się na występowanie pod neutralną flagą i udowodnić, że nie wspierają działań rosyjskiej czy białoruskiej armii. Do tej pory do rekomendacji MKOl-u zastosowała się m.in. Międzynarodowa Federacja Gimnastyczna.
Rosjanie nie najlepiej przyjęli rekomendację MKOl-u, przypominając sobie, jaka decyzja została podjęta ponad rok temu. Działania organizacji skrytykował Aleksandr Popow, czterokrotny złoty medalista olimpijski czy wielokrotny mistrz Europy w pływaniu. - Uważam, że powinniśmy wrócić do międzynarodowych zmagań tylko na własnych zasadach. Czyli z flagą, hymnem i resztą narodowych atrybutów. Albo tak, albo wcale. Powinniśmy mieć jasne stanowisko w tej sprawie. MKOl powinien przeprosić za poprzednią decyzję - powiedział, cytowany przez agencję TASS.
Wcześniej podobne stanowisko do Popova obrał choćby Stanisław Pozdniakow, szef Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego. - To farsa. To komedia, którą łamią dorośli ludzie. Niektóre struktury zbliżone do politycznych najbardziej bezczelnie ingerują w niezależność i autonomię sportu - komentował działacz. Niewykluczone, że Rosjanie, mimo rekomendacji MKOl-u, rozważą bojkot przyszłorocznych igrzysk w Paryżu, o czym myśli Kreml. - Kto ma sumienie, ten nie pojedzie - to z kolei słowa Dmitrija Wasiljewa, rosyjskiego skoczka narciarskiego.
Decyzja MKOl-u jest krytykowana przez m.in. kraje Zachodu. Norwegia czy Ukraina już zapowiedziały bojkot igrzysk z udziałem Rosjan, a działania organizacji wymownie skomentował Garri Kasparow, były legendarny szachista i przeciwnik rządów Putina. "Wykorzystywanie sportu do normalizacji przedstawicieli narodu agresora nagradza wrogi reżim oraz prześladuje jego ofiary. Nigdy nie ma neutralności" - tłumaczy Kasparow.