Alicja Tchórz może pochwalić się dwoma występami na igrzyskach olimpijskich (Londyn 2012 i Rio de Janeiro 2016). Kilkukrotnie reprezentowała Polskę również w innych imprezach międzynarodowych i dwukrotnie zdobywała złoto mistrzostw Europy na krótkim basenie. 31-letnia zawodniczka była również obecna podczas tegorocznych mistrzostw świata w Fukuoce, ale już w zupełnie innej roli.
Tchórz udała się do Japonii jako członkini polskiego sztabu. Zawodniczka bierze udział w procesie szkolenia młodych talentów i dzieli się z nimi zdobytym doświadczeniem na międzynarodowych arenach. W ostatniej rozmowie z "Przeglądem Sportowym" zawodniczka zwróciła uwagę na ważną kwestię, jaką są śmiertelne wypadki na otwartych zbiornikach wodnych. Przytoczyła przy okazji niebezpieczną sytuację, której niedawno sama doświadczyła.
- To może się wydawać trochę zabawne, ale najadłam się strachu całkiem niedawno. Ostatnio byłam w Korei na zgrupowaniu przed mistrzostwami świata i postanowiłam popływać na otwartych wodach oceanu. Skończyło się tak, że zostałam wyjęta przez ratowników. Poinformowano mnie, że w okolicy pływał rekin! To był najbardziej przerażający moment, który przeżyłam na otwartych wodach. One nie są dla mnie. Baseny są całkiem spoko (śmiech) - opowiedziała Tchórz.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Z mistrzostw świata w Fukuoce Polska wróciła z tylko jednym srebrnym medalem. Wywalczył go Krzysztof Chmielewski w wyścigu na 200 metrów stylem motylkowym. 19-latek popisał się znakomitą końcówką i osiągnął czas 1:53.62, poprawiając rekord życiowy.