David Vencl to czeski nurek, który ma w dorobku kilka rekordów kraju w tej dyscyplinie. W 2021 roku ustanowił nowy rekord świata w pływaniu pod lodem na jednym oddechu bez stroju do nurkowania. W zalanym kamieniołomie w okolicach Teplic przepłynął 81 metrów, przebijając osiągnięcie Stiga Severinsena, który osiem lat wcześniej przepłynął w taki sposób 76,2 m.
W ostatni wtorek Czech dokonał niewiarygodnego wyczynu w szwajcarskim Silsersee w pobliżu Saint Moritz. Tam w lodowatym jeziorze Sils zanurkował na głębokość 52,1 metrów, mając na sobie tylko kąpielówki, czepek i maskę. Początkowo wydawało się, że zanurkował "tylko" na 50 m, ale niedługo później wynik został zweryfikowany. Dzięki temu ustanowił nowy rekord świata.
Chwilę po tym, jak Vencl radował się z rekordu, całe otoczenie było mocno zmieszane. To dlatego, że gdy nurek wypłynął na powierzchnie, zaczął pluć krwią. Szybko zajęli się nim ratownicy, na szczęście nie było to nic poważnego, co potwierdziły późniejsze badania w szpitalu. - Myślałem, że to tchawica. Moje płuca są w porządku, nic mnie nie bolało - powiedział, cytowany przez portal idnes.cz.
Więcej podobnych treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Mimo groźnie wyglądającej sytuacji czeskiego nurka nie opuszczał dobry humor. Tuż po wyjściu z wody uraczył się szampanem, a podczas rozmowy z dziennikarzami żartobliwie wyjaśnił, czemu naraża się na takie niebezpieczeństwo. - Głównie z powodu pięknych zdjęć na Instagramie, nie widzę innego powodu - odparł rozbrajająco, cytowany przez niemiecki "Bild".
Przed nurkowaniem Vencla, w 35-centymetrowej pokrywie lodowej jeziora wywiercono trzy otwory - jeden jako wejście i wyjście oraz dwa jako wyjścia awaryjne. Początkowo zawodnik zakładał, że wypłynie na powierzchnię po minucie i 40 sekundach, lecz ze względu na nieco większą głębokość ostatecznie zajęło mu to minutę i 54 sekundy.