Przed samym startem Thomas doszło do sporej przepychanki na tle przepisów. Według międzynarodowej federacji pływania (FINA) transpłciowe zawodniczki mogą występować po trzyletniej kuracji hormonalnej obniżenia poziomu testosteronu. NCAA - organizacja, która kieruje sportem akademickim w USA - wymaga – tak jak Międzynarodowy Komitet Olimpijski – tylko 24-miesiecznej kuracji. Jednak tuż przed akademickimi mistrzostwami wydała oświadczenie, że zastosuje reguły FINA. To wywołało protesty organizacji LGBTQ+, bo Thomas nie spełniała tego warunku. Obniżanie testosteronu rozpoczęła 33 miesiące wcześniej. I NCAA szybko się wycofała, Thomas dostała zgodę na start.
Reprezentująca Uniwersytet Pensylwanii Thomas zdobyła złoto w koronnej konkurencji – 500 jardów stylem dowolnym. Na mecie wyprzedziła wicemistrzynię olimpijską z Tokio Emmę Weyant, ale w rywalizacji na 400 m stylem zmiennym. Thomas uzyskała czas 4.33,34. Od srebrnej medalistki była lepsza o 1,75 s. Czas zwyciężczyni był aż o dziewięć sekund gorszy od rekordu Katie Ledecky na tym dystansie.
- To, że tu jestem, bardzo wiele dla mnie znaczy - powiedziała Thomas w rozmowie z byłą mistrzynią olimpijską Elisabeth Beisel, która na pływalni pracowała dla ESPN.
Nie obyło się bez kontrowersji. Już w trakcie prezentacji, gdy przedstawieniu każdej zawodniczki z finału towarzyszyły brawa i okrzyki, w przypadku Thomas kibice byli milczący. Obecna na trybunach Beth Stelzer wywiesiła baner z nazwą organizacji Save Women’s Sports. Ta feministyczna fundacja przeciwstawiała włączeniu transpłciowej Thomas do rywalizacji.
Podobnie było, gdy zawodniczka stawała na podium. Wtedy też widownia przyjęła ją dużo chłodniej niż rywalki z drugiego i trzeciego miejsca.
Wiele kontrowersji wywołało też zdjęcie, do którego pozowały zawodniczki po dekoracji. Thomas została sama na podium, podczas gdy srebrna medalistka Weyant, brązowa - Erica Sullivan oraz czwarta Brooke Forde stanęły do zdjęcia we trzy obok siebie. To zostało jednoznacznie zinterpretowane jako manifestacja "prawdziwego" podium w tej rywalizacji.
W Polsce za tym tropem poszła Konfederacja, podpisując zdjęcie na profilu na Twitterze: "pozostałe uczestniczki zawodów ostentacyjnie demonstrują przy rozdaniu nagród".
Sullivan na Instagramie zaprzeczyła jednak, że taki był zamiar. Wręcz przeciwnie: wicemistrzyni olimpijska z Tokio na 1500 m stylem dowolnym napisała, że popiera Thomas i jej pragnienie rywalizacji w gronie kobiet. Jeśli chodzi natomiast o zdjęcie, to Sullivan, Weyant i Forde chciały sobie zrobić zdjęcie razem, bo są przyjaciółkami z olimpijskiego teamu USA z igrzysk w Tokio. Forde też zdobyła w Japonii srebrny medal – w sztafecie 4x200 m.
Sullivan opublikowała nawet felieton w "Newsweeku", stając w obronie Thomas.
Jako zawodniczka mogę powiedzieć, że wiem, jakie są prawdziwe zagrożenia dla kobiecego sportu: wykorzystywanie seksualne, molestowanie, nierówne płace i szanse rywalizacji oraz brak kobiet na kierowniczych stanowiskach. Transpłciowe dziewczęta i kobiety nie są nigdzie na tej liście
Protesty odbyły się też przed obiektem, w którym w Atlancie rywalizowali studenci. Zebrało się tam około 20 osób z organizacji Save Women’s Sports i Young Women for America. Po drugiej stronie ulicy stali natomiast studenci Georgia Institute of Technology, którzy wspierali Thomas. - Oni przynoszą nienawiść - powiedziała stacji ESPN studentka, Naiki Kaffezakis, mając na myśli protestujących przeciwko Thomas.
Gospodarzem imprezy, która odbywała się w kompleksie McAuley Aquatic Centre, była Georgia Tech.
Organizacja Concerned Women for America ogłosiła, że złożyła skargę na Uniwersytet w Pensylwanii. Jej zdaniem dopuszczenie Thomas do rywalizacji kobiet narusza z IX poprawkę do amerykańskiej konstytucji. Skrótowo rzecz ujmując, IX poprawka mówi o równouprawnieniu kobiet.
List protestacyjny do NCAA napisała Węgierka Reka Gyorgy, która w 2016 r. startowała w igrzyskach olimpijskich. Teraz nie dostała się do finału B mistrzostw NCAA, zajmując w eliminacjach 17. miejsce.
"To był mój ostatni start jako studentki i czuję się sfrustrowana. Czuję, jakby finałowe miejsce zostało mi odebrane przez decyzję NCAA. Wiem - można powiedzieć, że miałam możliwość popłynięcia szybciej, aby dostać się do finałowej szesnastki - ale ta sytuacja jest trochę inna i nic nie poradzę, że czuję się wściekła i smutna. To mnie zraniło, tak samo jak mój zespół i inne kobiety w basenie" - napisała Gyorgy.
O występie Thomas wypowiedział się też szef międzynarodowej federacji lekkoatletycznej (World Athletics) Sebastian Coe. - Przyszłość kobiecego sportu jest krucha. To delikatne kwestie społeczne, wykraczające daleko poza sport. A ja nie mam luksusu wdawania się w niekończące się dyskusje o szkołach filozofii moralnej - powiedział Brytyjczyk podczas halowych mistrzostw świata w Belgradzie. - Płeć społeczna nie może być ważniejsza od biologii - dodał.
Coe jest zdania, że obowiązujące obecnie wymogi dotyczące poziomu testosteronu u transpłciowych kobiet powinny być wydłużone. W lekkoatletyce obecnie wymóg obniżonego testosteronu obwiązuje 12 miesięcy przed zawodami.
Thomas w Atlancie startowała również na dystansach 200 jarów i 100 jardów. Na tym pierwszym dystansie była piąta, a na drugim - ósma.