Po eliminacjach nic nie wskazywało na to, że Kawęcki w ogóle będzie blisko czołówki, o medalu nie wspominając. Polak dostał się do finału z ósmym, najgorszym czasem. Kawęcki wyprzedził dziewiątego zawodnika, Hugo Gonzaleza, zaledwie o 12 setnych sekundy.
W finale po 50 metrach nadal nic nie wskazywało na taki sukces. Zgodnie z przewidywaniami, Kawęcki był siódmy. Zaczął spokojnie, ale rozpoczął znakomity pościg i z każdym kolejnym nawrotem przyspieszał. Na półmetku był już piąty. – Te kolejne długości muszą już być fantastyczne, wybitne! – mówił komentujący zawody dla TVP Sport Przemysław Babiarz po 125 metrach.
Znakomity nawrót po 125 metrach dał Kawęckiemu trzecie miejsce, które utrzymywał aż do ostatniej prostej. On, Shaine Casas i Christian Diener szli łeb w łeb, a różnice między nimi były minimalne. Do Dienera Kawęcki tracił pół sekundy, a do prowadzącego Casasa 0,71. Ostatecznie Kawęcki dzięki świetnej taktyce na finał zachował więcej sił. Po ostatnim nawrocie długo został pod wodą i nadrobił kolejne dziesiątki sekund, a kolejność na podium rozstrzygnęła się dosłownie na kilku ostatnich metrach. Kawęcki w ostatnim możliwym momencie wyprzedził i Niemca i Amerykanina! Polak dopłynął do mety z czasem 1:48.68. Srebro przypadło Amerykaninowi Shaine'owi Casasowi, który do Polaka stracił zaledwie 18 setnych sekundy (1:48.81), a trzeci był Christian Diener ze stratą 21 setnych (1:48.87).
To czwarty w karierze tytuł mistrza świata dla Kawęckiego na krótkim basenie. Pierwsze złoto zdobył w 2012 roku, potem triumfował w roku 2014 i 2016. Natomiast w tym roku Kawęcki zdobył również złoto na mistrzostwach Europy, również na 200 metrów stylem grzbietowym.
Spory sukces we wtorek odniosła także Katarzyna Wasick. Polka sięgnęła po brąz na 50 metrów stylem dowolnym. Polska na mistrzostwach świata na krótkim basenie w Abu Zabi ma już dwa medale.