Jan Kozakiewicz to 25-letni olimpijczyk z Tokio. W 32. edycji Memoriału Marka Petrusewicza we Wrocławiu wygrał główny dystans - 100 m stylem klasycznym. Zrobił to, bijąc rekord Polski i zostając pierwszym pływakiem z naszego kraju, który złamał barierę 58 sekund. Ale jeszcze większą klasę Kozakiewicz pokazał po zawodach.
Jan Kozakiewicz: Dzięki! Przyjechałem tu w ciężkim treningu, więc wyniki bardzo cieszą.
- Tak. Ale ja tylko wykorzystałem okazję do zrobienia czegoś fajnego.
- Fajnie, bardzo mi miło! Mam siostrę, mam mamę, mam ukochaną kobietę, wokół mnie jest dużo kobiet i każdy wie jaki jest problem, bo świat nierówno traktuje kobiety i mężczyzn, nie tylko w sporcie. Jeżeli w jakikolwiek sposób mogę się przyczynić do tego, że będzie równo, to zawsze chętnie się przyczynię. Tu było tak, że dla najszybszego mężczyzny przewidziano nagrodę w wysokości 3 tys. złotych, a dla najszybszej kobiety - 500 złotych. Chodzi o główny dystans.
- Tak, różnica była duża. Ale w ramach obrony organizatorów powiem, że specjalna nagroda jest dla mężczyzny, bo to memoriał poświęcony mężczyźnie, Markowi Petrusewiczowi, pierwszemu polskiemu rekordziście świata. Trzeba trochę zrozumieć organizatorów, oni na pewno nie mieli złych intencji, chcieli po prostu wyróżnić główny wyścig zawodów. Memoriał jest naprawdę świetny. To zdecydowanie najlepiej zorganizowane zawody w Polsce. Właściwie jedyne, na których pływacy dostają jakiekolwiek nagrody. Za to wielkie brawa dla Wrocławia i organizatorów - Grzegorza Widanki i Alicji Tchórz. Z przyjemnością tam wszyscy startujemy, a z jeszcze większą przyjemnością bije się tam rekord Polski. Zostałem pierwszym Polakiem, który zszedł poniżej 58 sekund (57.80) i to wszystko trzeba zauważyć. A może od przyszłego roku już się znajdzie sponsor, który też 3 tysiące przekaże dla najszybszej dziewczyny. A jeżeli nie, to może w przyszłym roku też mi się uda wygrać i znów się podzielę.
- Ha, ha! Bez przesady, ale najwyższy czas, żeby coś się zmieniło. Niedawno był Superpuchar Polski w siatkówce. Kojarzysz temat?
- Ech, fatalnie to wyglądało. To było okropne.
- Dokładnie tak. Brytyjka Molly Renshaw miała 500 złotych, ja 3 tysiące, a teraz mamy po 1750 i jest tak, jak powinno być! Nie żebym chciał w tym temacie zaczynać burzę, ale naprawdę fajnie by było, żeby wreszcie nagrody zaczęły być wyrównywane.