Prezes PZP reaguje na żądania pływaków odesłanych z Tokio. "Wielokrotnie to powtarzałem"

- Jest mi bardzo przykro z powodu zaistniałej sytuacji, ale trzeba znać wszystkie fakty i motywy postępowania zarządu Polskiego Związku Pływackiego, żeby oceniać całą sytuację - tak w rozmowie z WP Sportowe Fakty prezes Polskiego Związku Pływackiego Maciej Słomiński skomentował list otwarty polskich pływaków, w którym domagają się oni dymisji całego zarządu PZP.

Szóstka polskich pływaków nie wystąpi na igrzyskach olimpijskich z powodu błędu, jaki Polski Związek Pływacki popełnił przy zgłaszaniu zawodników. Sportowcy przylecieli do Tokio, ale musieli je opuścić. Chodzi o Mateusza Chowańca, Jana Kozakiewicza, Jakuba Kraskę, Paulinę Pedę, Aleksandrę Polańską i Alicję Tchórz. W piątek wydawało się, że sprawa może mieć jeszcze happy end, ale tak się ostatecznie nie stało i cała szóstka musiała wrócić do Polski.

Zobacz wideo Olbrzymi problem polskich pływaków przed IO w Tokio. "Nie chcę szukać winnego"

Pływacy o całe zamieszanie oskarżają PZP. W ostrych słowach całą sprawę skomentowała Otylia Jędrzejczak w rozmowie z WP Sportowe Fakty. - Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie tego, co oni teraz czują. Gdybym była na ich miejscu, chyba rozniosłabym związek na strzępy, poddałabym prezesa związku do dymisji w jednej chwili. To karygodne, że zawodnicy są stawiani w takiej sytuacji. To są lata ciężkiej pracy, lata wyrzeczeń, przepłynięte kilometry. I to nie z ich winy teraz nie mogą stanąć na słupku najważniejszej imprezy życia – powiedziała Jędrzejczak.

Pływacy doszli do podobnych wniosków i opublikowali list otwarty, w którym domagają się dymisji prezesa i całego zarządu związku. "W tym momencie najmniej istotne są dla nas zapewnienia o powołaniu komisji mającej zbadać, kto zawinił. Ani nam to nie pomoże, ani nie pozwoli zapomnieć o odebranych marzeniach. Nie uzdrowi to również polskiego pływania. Winne nie są tu jednostki, winna jest cała instytucja, na której czele stoi prezes. Apelujemy do Pana oraz do całego zarządu o wzięcie odpowiedzialności za zaistniałą sytuację i podanie się do dymisji w trybie natychmiastowym, bez czekania na wybory" – czytamy w liście. Podpisało się pod nim łącznie dwanaścioro pływaków.

Słomiński odpowiada pływakom. "Trzeba znać wszystkie fakty"

Na list odpowiedział prezes PZP, Paweł Słomiński. - Cóż ja mogę powiedzieć? Zawodnicy mają prawo mieć swoje zdanie na ten temat. Wielokrotnie to powtarzałem i powiem jeszcze raz, że jest mi bardzo przykro z powodu zaistniałej sytuacji, ale trzeba znać wszystkie fakty i motywy postępowania zarządu Polskiego Związku Pływackiego, żeby oceniać całą sytuację – powiedział w rozmowie z WP Sportowe Fakty. - Rozumiem list zawodników. Mają prawo do wyrażania emocji, tak samo jak ja mam prawo, by uważać, że ocena kogokolwiek powinna być oparta o pewną wiedzę i jeżeli z kimkolwiek chcemy o czymkolwiek rozmawiać, to na bazie argumentów. Najpierw trzeba wysłuchać drugą stronę – dodał.

Prezes dodaje też, że odpowiedzialność za całą sprawę ponosi również w pewnej części Polski Komitet Olimpijski. - Samo to, że zawodnicy wyjechali, otrzymali akredytacje i świętowali, a także ślubowali, nie odbywało się na skutek decyzji Polskiego Związku Pływackiego, tylko PKOl-u, który stwierdził, że są to pełnoprawni zawodnicy. Ostateczny skład zatwierdza i zgłasza zarząd PKOl-u, my tylko proponujemy. Nie widzimy, czy oni są do końca zatwierdzeni, czy nie. O tym, że nie są zatwierdzeni, ja się dowiedziałem 14 lipca. Gdybyśmy mieli te informacje wcześniej, pewnie byśmy reagowali, ale to długa dyskusja – powiedział Słomiński.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.