Szkoda, że Otylia nie była w stanie pociągnąć rozpoczętych parę miesięcy temu treningów do Mistrzostw Polski. Dużo pracy na lądzie i w wodzie zaczynało powoli przynosić efekty...
W takich sytuacjach trzeba zacisnąć zęby i zacząć przygotowania do kolejnych imprez. Cieszy fakt, że mimo to wystartowała na Mistrzostwach Polski. Bardziej dla siebie aniżeli dla zaspokojenia wszystkich dookoła. Każdy czegoś oczekuje, ale nikt nie pyta o odczucia zawodnika. A szkoda.
Paweł bezproblemowo osiągnął minima. To był pewniak. Jeśli oczywiście można mówić o czymś takim w sporcie. Ciekawił nas tylko wynik w nowych strojach. Dużo przepracował, trochę inne treningi i na lądzie i w wodzie, mamy nadzieję, że nadal będzie się rozwijał. Nie każdy ma takie predyspozycje i podejście jak on.
Zwykły dzień wolny od pracy, chwila relaksu i odpoczynku, zeskok ze schodka i kostka skręcona. Nie ma co tu się doszukiwać nie wiadomo jakiego wydarzenia i robić aferę we wszystkich mediach Trzeba zająć się kontuzją, rehabilitacją i powoli szykować się do dalszych startów.
Myślę że na to pytanie najlepiej odpowie sama Otylia i jej obecny trener Robert Białecki.
Na pewno, mimo ostrych słów krytyki ze strony mediów i nie do końca sprawdzonych przez nie informacji, Otylia nie zamierza kończyć kariery. Ma teraz trochę pod górkę i to nie tylko ze zdrowiem, ale jest pozytywnie nastawiona i ma wiele osób które jej w tym pomogą. Ważne że są chęci. Najważniejsze jest, żeby nie dać się wkręcić w negatywne nastawienie i ironiczne wypowiedzi wszystkowiedzących. Dziwi jedynie fakt że pojawiają się na jej temat tak niefortunne oceny.
Przed MP były wysokie góry - Sierra Nevada i Font Romeu.
Trening w ciężkich warunkach, problemy z planowaniem godzin posiłków i treningów, jedzenie nie spełniające norm dla sportowców i warunki które nie każdemu dają możliwość regeneracji i mentalnego odpoczynku mogą różnie wpływać na reakcję zawodnika. Wysoka forma to nie tylko trening fizyczny.
Mateusz nie wykazywał jakiejś szczególnie złej dyspozycji na zgrupowaniu, wręcz przeciwnie bił w wodzie "życiówki", a na lądzie w rywalizacji z kolegami często brylował.
Trenerzy są obecnie wspomagani przez pracowników Instytutu Sportu i mamy dużo informacji na temat dyspozycji zawodników po zgrupowaniach. W najbliższym czasie czekają nas podsumowania i korekty.
Nie wiem czy u wszystkich będzie eksplozja formy ale Korzeń, Przemek i Maciek (Hreniak - przy.red.) nie mają wyjścia .
Nie da się ukryć, że taka jest kolej rzeczy. Mamy nadzieję, że nowe bodźce treningowe zadziałają i będzie widać postępy w każdym roku dalszej kariery Pawła. W naszej pracy na lądzie co roku wprowadzamy coś nowego, w wodzie trener Białecki również dokonuje zmian i na razie idziemy do przodu. Młodzi cisną, ale nie ma co przekreślać naszych "weteranów" zawczasu. Oni jeszcze nie są "skażeni" pracą na lądzie, która może przynieść naprawdę duże efekty, jeśli będzie współdziałała z treningami w wodzie. Zresztą mamy przecież na świecie pływające "czterdziestki", więc tu mamy jeszcze mnóstwo czasu
Z grupą Bartka niestety nie współpracujemy, ale byłoby fajnie móc razem coś stworzyć. My jesteśmy jak najbardziej otwarci. Niestety w praktyce jest to ciężkie do zorganizowania.
Oby jak najwięcej!