MŚ w pływaniu. Srebrny kciuk w górę

Radosław Kawęcki przez 100 metrów stylem grzbietowym płynął ostatni, ale na drugiej setce wstąpił w niego szatan. Był na niej najszybszy, zdobył srebro. I uderzył kciukiem o ścianę.

A w sobotę Konrad Czerniak walczy o medal na 100 m motylkiem. I zarazem o jedne z najlepszych mistrzostw świata dla Polski. Jeśli wejdzie na podium, reprezentacja zdobędzie cztery medale - tyle, ile w najlepszych dla biało-czerwonych zawodach w 2005 r. w Montrealu i 2007 r. w Melbourne.

Ten trzeci medal i zarazem pierwszy srebrny w Kazaniu zdobył Kawęcki, specjalista stylu grzbietowego i obrońca tytułu wicemistrza sprzed dwóch lat. Przed finałem w rozmowie z radiową Trójką nie brzmiał optymistycznie. Taki sam czas lub lepszy miało w półfinale czterech zawodników, w eliminacjach Polak miał dopiero 13. wynik.

Ba, nawet sam finał nie brzmiał optymistycznie, bo po 50 metrach Kawęcki był ostatni, aż 0,8 s za liderem. Po 100 metrach Polak wciąż był ostatni. Ale nie od dziś wiadomo, że w drugiej części dystansu Kawęcki przyspiesza, że umie walczyć. I że im nawrotów więcej, tym jest lepszy. Wypracował fantastyczną technikę pływania pod wodą po odbiciu się od ściany.

Właśnie po drugim nawrocie zaczęła się jego gonitwa za prowadzącym Australijczykiem Mitchellem Larkinem. Ostatnie 100 metrów było po prostu imponujące, a zupełnie obezwładniający był odcinek między 100 a 150 metrów, w którym Polak był szybszy od lidera aż o 0,3 s. W ostatnim ruchu ręką Kawęcki przydzwonił mocno dłonią o ścianę. - Ciągle boli, kciuk jest mocno stłuczony, krwiak się zrobił, ale jestem twardy, w sztafecie na pewno wystartuję - powiedział Polak Trójce po finale.

Czerniak w sobotę będzie się bił z - tak to chyba można powiedzieć - legendą pływania Laszlo Csehem. Oczywiście nie tylko z nim, ale Węgier jest najbardziej wyrazistym finalistą 100 m st. motylkowym. Ma ponad 60 medali najważniejszych światowych imprez, w tym 30 złotych. Po swoje medale Cseh nie lata jak motyl - lekko i pięknie. Nie miał wyjścia - natura nie obdarzyła go wyjątkowymi warunkami fizycznymi, musiał postawić na siłę i wytrzymałość. W dzieciństwie wykryto u niego astmę, a gdy miał 11 lat, przeprowadzono testy, które dowiodły, że jego płuca mogą nie wytrzymać pływackiej kariery. Ale syn Laszlo Cseha seniora - węgierskiego olimpijczyka w pływaniu w latach 1968 i 1974 - pokonywał pierwsze baseny już jako czterolatek i zawziął się, że będzie to robił dalej.

Olimpijskie krążki zdobywa nieprzerwanie od 2004 r., choć w Atenach startował tuż po złamaniu nogi.

Nie poddał się wtedy, gdy był 19-latkiem zaczynającym wielką karierę, nie pęka i teraz, gdy w wieku 30 lat odpiera ataki młodszych rywali.

Nie pęka również dlatego, że przez wiele lat musiał żyć i startować u boku Michaela Phelpsa. Co to oznaczało, wszyscy wiedzą - najwyżej drugie miejsce. 100 m motylkiem to była najlepsza konkurencja Amerykanina.

Phelpsa jednak na mistrzostwach w Kazaniu nie ma.

Najgroźniejszy więc ma być dla Węgra Czerniak, i pewnie również Chad le Clos z RPA. Polakowi do pełnej gamy medali mistrzostw świata brakuje tylko złota. Podobnie jak w przypadku Cseha - powód niezdobycia złota przez Polaka jest jeden, za to niezwykle szybki, czyli Phelps. Cztery lata temu na mistrzostwach w Szanghaju na 100 m motylkiem Czerniaka pokonał tylko Amerykanin, 26-krotny mistrz świata. Dwa lata temu lepsi byli Cseh i le Clos.

Polak przyjechał do Rosji jako lider światowych list na tym dystansie z dobrym czasem 51,37 s. Przestał nim być już po piątkowych eliminacjach, w których Węgier osiągnął znakomity wynik 50,91 s. Na 200 m motylkiem jest już mistrzem, na 100 faworytem, a medal brązowy - wspólnie z Czerniakiem - zdobył też na megasprinterskiej pięćdziesiątce. Do rekordu Phelpsa (49,82 s) - zdobytego na mistrzostwach w Rzymie w 2009 r. podczas szaleństwa z superszybkimi strojami - wciąż bardzo daleko.

Czerniak też wygląda na człowieka gotowego do złamania bariery 51 s. A to będzie chyba warunek konieczny do zdobycia złota. Podopieczny Bartosza Kizierowskiego wzmocnił się i na dystansie, i na finiszu, czego dowodem brąz na 50 m w Kazaniu. Doświadczenie ma coraz większe, stąd spokojne odpuszczenie końcówki dystansu w eliminacjach, by oszczędzać siły na decydującą batalię. Sześciokrotna medalistka mistrzostw świata w stylu motylkowym Otylia Jędrzejczak nie ma wątpliwości. - Walka będzie od początku do końca. Ważne może się okazać to, że Czerniak jest od Węgra wyższy [ma 193 cm wzrostu, identycznie jak Phelps, Cseh jest o 5 cm niższy], ma dłuższe ręce i dzięki temu może wygrać - mówiła Jędrzejczak.

Wyniki finału 200 m stylem grzbietowym: 1. M. Larkin (Australia) 1:53.58, 2. R. Kawęcki (Polska) 1:54.55, 3. J. Ryłow (Rosja) 1:54:60

Finaliści 100 m stylem motylkowym (czasy z półfinałów): 1. T. Shields (USA) 51.03, 1. L. Cseh (Węgry) ten sam czas, 3. C. le Clos (RPA) 51.11, 4. K. Czerniak (Polska) 51.29, 5. Z. Li (Chiny) 51.33, 6. M. Metella (Francja) 51.39, 7. J. Schooling (Singapur) 51.40, 8. P. Korzeniowski (Polska) 51.51

Czy to Superman? Niesamowite widoki na MŚ w Kazaniu

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.