Phelps popłynął zygzakiem

Olimpijczyk wszech czasów został złapany na jeździe pod wpływem alkoholu. - Przecież stać go na kierowcę. Nawet ja go mam. Zachował się idiotycznie - mówi Ryan Lochte, kolega pływaka z kadry USA

Michael Phelps we wtorek o 1.30 w nocy został zatrzymany przez policję z Baltimore. W tunelu Fort McHenry, gdzie obowiązuje ograniczenie do 72 km/godz. jechał land roverem 135 km/godz., przekroczył podwójną ciągłą linię. Nie przeszedł testów na trzeźwość. Grozi mu rok więzienia, 1 tys. dol. grzywny oraz utrata prawa jazdy na sześć miesięcy. Według plotkarskiego portalu Tmz.com

29-letni Amerykanin wracał z ośmiogodzinnej sesji w kasynie. "Rozumiem, jak poważne są to wykroczenia, i biorę za to pełną odpowiedzialność. Jest mi naprawdę bardzo przykro, chciałbym przeprosić wszystkich, których zawiodłem" - napisał Phelps na Twitterze.

Ale gwiazdor nie pierwszy raz narozrabiał. Dekadę temu, jeszcze jako nastolatek, Phelps również został złapany za kółkiem po pijanemu. Przyznał się do winy, zapłacił 250 dol. grzywny, został objęty półtorarocznym nadzorem kuratora, tłumaczył, że to "odosobniony incydent". Po igrzyskach w Pekinie nieistniejący już angielski brukowiec "News of the World" opublikował zdjęcia Phelpsa ze szklaną fajką wodną używaną do palenia marihuany. Zrobiono je podczas imprezy w akademiku University of South Carolina w miasteczku Columbia. Phelps przyjechał do dziewczyny i imprezował kilka dni. Zajmująca się pływakiem agencja marketingowa Octagon robiła wówczas wszystko, by zablokować publikację materiału. Za zniszczenie zdjęć Phelps miał zostać felietonistą "News of the World", pojawiać się na imprezach gazety, a także przyciągnąć sponsorów. - Coś bardzo niedobrego dla Michaela Phelpsa może się przekształcić w coś znakomitego dla "News of a World", jeśli zniszczycie zdjęcie - miał zachęcać szefów gazety rzecznik Octagonu Clifford Bloxham.

Amerykański pływak na ostatnich igrzyskach w 2012 r. cieszył się z sześciu medali (czterech złotych, dwóch srebrnych), dzięki czemu został olimpijczykiem wszech czasów. W Atenach, Pekinie i Londynie w sumie aż 22 razy stawał na podium, wyprzedził gimnastyczkę Łarysę Łatyninę, która zdobyła 18 medali. Phelps ma tyle samych złotych.

Po igrzyskach ogłosił, że więcej do basenu nie wejdzie, mówił, że chce podróżować i więcej czasu poświęcać swoim szkółkom pływackim. Długo na emeryturze jednak nie wytrwał, rok temu wrócił do treningów, nie wykluczał startu na igrzyskach w Rio de Janeiro w 2016 r. Jego długoletni trener Bob Bowman ostrzegał jednak, że Phelpsowi daleko do najwyższej formy, twierdził, że bardziej chodzi o zabawę niż powrót na szczyt. - Cieszy się treningiem, chce utrzymać kondycję. Robi to dla satysfakcji - tłumaczył.

W kwietniu Phelps uzyskał najlepszy czas w eliminacjach 100 m stylem motylkowym w Grad Prix USA, ale na sierpniowych mistrzostwach kraju nie zdobył ani jednego złota. W Pan Pacific, w którym rywalizują najlepsi pływacy z USA, Australii, Japonii i Kanady, wygrał już jednak 100 m motylkiem i dołożył triumfy w sztafetach 4x200 m stylem dowolnym i 4x100 m zmiennym. Wciąż nie wiadomo, czy pojedzie do Rio, ale zapowiedział start na przyszłorocznych MŚ w Kazaniu.

Głównie od wyników na pływalni zależy, czy Phelps odczuje jazdę zygzakiem w portfelu. Według "Forbesa" przed igrzyskami w Londynie zarabiał ok. 7 mln dol. rocznie, a jego agenci zapewnili mu długoterminowe umowy sponsorskie. Po skandalu z fajką wodną stracił tylko produkującego płatki śniadaniowe Kellogg'sa. - Były dyrektor FBI J. Edgar Hoover powiedział, że sławnych ludzi na dno sprowadzają seks i narkotyki. Mam nadzieję, że Michael oszczędzał, bo jego dochody się zmniejszą, a nowych kontraktów reklamowych nie będzie - ostrzega specjalista od PR Dean Crutchfield. Inny ekspert, Tim Calkins z Northwestern University, mówi, że marka "Michael Phelps" bardzo ucierpiała, a firmy lgną do gwiazd, które dobrze się kojarzą. Bob Dorfman, kolejny specjalista od PR, twierdzi jednak, że Phelps wciąż może wyjść z afery bez strat. Do igrzysk zostało dużo czasu, więc jeśli wpadki nie będą się powtarzały, a jego forma wzrośnie, marketingowa wartość Phelpsa nie będzie zagrożona. - Powrót gwiazdy przykuje uwagę firm i klientów - mówi Dorfman.

Więcej o:
Copyright © Agora SA