Szkoci nadali jej przydomek "Mermaid", który po polsku oznacza "Syrenkę" i brzmi podobnie jak imię niepełnosprawnej pływaczki. Największa bohaterka zawodów w Glasgow urodziła się w 2001 r. i groziło jej przykucie do wózka inwalidzkiego na całe życie. Choroba Perthesa charakteryzująca się deformacją głowy kości udowej spowodowała, że jako czterolatka ledwo mogła chodzić. - Basen był jedyną szansą na to, by pozostała sprawna - mówił stacji BBC jej wzruszony ojciec David.
Rodzice zapisali Erraid do klubu Delta Dolphins w Brae, gdzie nauczyła się pływać i już jako sześciolatka przepłynęła swoją pierwszą milę. Pływanie spodobało jej się tak bardzo, że zaczęła występować w zawodach.
Do rozgrywanych co cztery lata Igrzysk Wspólnoty Narodów przystąpiła jako najmłodsza Szkotka w historii tej imprezy. Razem z innymi niepełnosprawnymi zawodniczkami wystartowała na dystansie 100 m żabką, ale jej "życiówka" nie dawała jej większych szans na medal. Jednak w finale dokonała cudu - przepłynęła dystans w minutę i 21 sekund - o pięć sekund szybciej, niż wynosił jej rekord. Ze łzami w oczach stanęła podium - przegrała tylko z dwiema 21-letnimi pływaczkami: Nowozelandką Sophie Pascoe i Madelaine Scott z Australii.
- Pobicie własnego rekordu o pięć sekund to prawie coś tak niesamowitego jak samo zdobycie medalu. Staram się powstrzymać łzy, ale to naprawdę trudne - komentował na gorąco sukces córki David Davies. Sama Erraid bardziej niż wynik przeżywała reakcje kibiców i znajomych ze szkoły. - To było coś niesamowitego, na basenie było naprawdę głośno! Później pomyślałam, jak powiem o tym wszystkim moim znajomym ze szkoły. Ale nie musiałam, od razu dostałam od nich mnóstwo wiadomości - cieszyła się 13-latka.
Osobiście sukcesu pogratulowała dziewczynce księżna Kate, a na Twitterze nie szczędziła jej zachwytów m.in. matka tenisisty Andy'ego Murraya, choć sama nastolatka konta na Twitterze nie ma. - Jestem na to za mała - mówi.
W nagrodę od rodziców nastolatka dostała... ciasto i ulubiony napój gazowany. A jej trenerka Lorraine Gifford już przewiduje dla niej wielką karierę: - Jak wrócimy do domu, trochę ściągniemy ją na ziemię, żeby nie przestała tak ciężko pracować, jak robiła to dotychczas. A później zaczniemy myśleć o igrzyskach w Rio.