Statystyki Erlinga Haalanda w Borussii Dortmund są fenomenalne. Od momentu transferu w styczniu 2020 roku Norweg w 67 meczach strzelił 68 goli i zanotował 19 asyst. Nic więc dziwnego, że od dłuższego czasu jego sytuację monitorują wielkie europejskie kluby. Nie będzie jednak łatwo wyciągnąć go z Dortmundu.
Latem przyszłego roku aktywowana zostanie klauzula wypowiedzenia, zawarta w kontrakcie Haalanda. Na jej mocy potencjalny nowy klub będzie mógł go sprowadzić za 75 milionów euro (około 90 milionów, wliczając bonusy). Klub z Signal Iduna Park ma związane ręce - jeśli Norweg w obliczu atrakcyjnej oferty będzie chciał odejść, trudno będzie go zatrzymać.
Biorąc pod uwagę jego formę i fakt, że ma dopiero 21 lat o jego transfer będą zabiegały największe europejskie marki. Niemieckie media informowały, że z Borussią kontaktował się już Real Madryt, ale także oba kluby z Manchesteru i PSG. Jedno jest zatem pewne - w przyszłym roku Haaland będzie czołową postacią letniego okienka.
Kolejne informacje na temat przyszłości Erlinga Haalanda przekazała włoska "La Gazzetta dello Sport". Według dziennikarzy norweski napastnik żąda 50 milionów euro pensji, nie licząc do tego prowizji dla jego agenta Mino Raioli.
Tak potężne wymagania finansowe mogą być istotną przeszkodą dla niektórych klubów, które planowały sprowadzić Haalanda. "LGdS" twierdzi, że w obliczu takich żądań o jego sprowadzenie mogłyby konkurować jedynie PSG i Real Madryt.