Przed miesiącem w mediach gruchnęła wieść o tym, że w gabinecie nowego szefa PZPN Cezarego Kuleszy wykryto urządzenie do podsłuchu. Jako pierwszy napisał o tym dziennikarz śledczy Piotr Nisztor.
Urządzenie zostało znalezione przez specjalistyczną firmę podczas rutynowej kontroli w siedzibie związku. W związku z tym w budynku pojawiła się jednostka dochodzeniowo-śledcza policji, która przesłuchała pierwszych świadków, a także zdjęła z urządzenia oraz miejsca, w którym zostało zamontowane (obudowa grzejnika) odciski palców, co może okazać się kluczowe w kontekście znalezienia osoby odpowiedzialnej za podsłuch.
Później zarówno prezes Cezary Kulesza i jego współpracownicy do całej sprawy podchodzili bardzo spokojnie, podkreślając, że nie mają nic do ukrycia, jak udało się dowiedzieć Sport.pl, Polski Związek Piłki Nożnej w sobotę złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa.
"Udało się dotrzeć do raportu firmy specjalizującej się w kontrolach antypodsłuchowych budynków oraz pojazdów, która przeprowadziła również tę w siedzibie PZPN. Raport potwierdził, że znalezione urządzenie jest radiowe, było włączone i zostało zamontowane w obudowie grzejnika, choć nie było widoczne gołym okiem. Zasięg urządzenia to około 1-2 kilometrów, zależnie od stanu baterii oraz warunków pogodowych, a umieszczenie go na granicy dwóch pomieszczeń, pod oknem miało sprawić, aby ów zasięg był jak największy. Bardziej interesująca jest jednak jego bardzo duża czułość - pozwalała ona nie tylko na podsłuchiwanie nawet cichych szeptów z gabinetu prezesa PZPN, ale też rozmów z dwóch innych pomieszczeń, w tym sekretariatu" - pisał Jakub Seweryn ze Sport.pl.
Nowy szef PZPN Cezary Kulesza zlecił zlecił audyt, który ma wykazać wszystkie nieprawidłowości i kto jest za nie odpowiedzialny. PZPN ma również otrzymać rekomendacje, co należy poprawić w zakresie bezpieczeństwa. Miesiąc po odkryciu podsłuchu dalej nie wiadomo, kto odpowiadał za jego podłożenie.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Najnowszymi spostrzeżeniami na ten temat podzielił się Cezary Kulesza w rozmowie z portalem sport.tvp.pl. - Nie chcę rzucać cienia podejrzeń na żadną osobę. Zapewne to ktoś, komu zależało na przepływie informacji i wiedzy, o czym rozmawiamy w moim gabinecie. Na pewno nie był to nikt z innej branży - stwierdził szef PZPN.
I dodał: - Nie sądzę, że ktoś dowiedział się zbyt wiele. W moim gabinecie nie dzieje się nic nadzwyczajnego. To głównie sprawy administracyjne. Szczerze mówiąc, ten temat nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia.
W dalszej części rozmowy Kulesza zdradził, na jakim etapie jest obecnie cała sprawa. - W tej chwili sprawa się toczy, ale nieco poza nami. Monitoring został zabezpieczony przez policję, która minuta po minucie sprawdza, kto wchodził i wychodził z biura. Zostały też zabezpieczone śladowe ilości odcisków - podkreślił Kulesza.
Reprezentacja Polski pod wodzą Paulo Sousy rozegra dwa ostatnie spotkania w eliminacjach do mistrzostw świata w Katarze. Już w piątek 12 listopada zmierzy się na wyjeździe z Andorą (godz. 20:45), a trzy dni później podejmie na Stadionie Narodowym Węgry (godz. 20:45). Relacje tekstowe na żywo na Sport.pl i w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.
Na mistrzostwa świata w Katarze awansują zwycięscy grup eliminacyjnych. Drużyny, które zajmą drugie miejsca, zagrają natomiast w barażach. Polacy zajmują w tej chwili właśnie pozycję wicelidera grupy I ze stratą trzech punktów do prowadzących Anglików. Biało-czerwoni muszą jednak oglądać się także za siebie, ponieważ na trzeciej pozycji z zaledwie dwoma punktami straty do reprezentacji Polski plasują się Albańczycy.