Levy - były reprezentant Czechosłowacji, który ostatnio trenował albański klub Skenderbeu Korcza - ze Śląskiem związał się w poniedziałek. Szkoleniowcem zespołu z Wrocławia Czech ma być przynajmniej do końca rozpoczętego właśnie sezonu.
- Jestem zapatrzony w Borussię Dortmund i reprezentację Niemiec. Chcę grać ofensywnie - podkreśla 54-latek, który trenerskiego fachu uczył się właśnie w Niemczech, prawie 20 lat temu.
- Bardzo dobrze pamiętam go z boiska, bo kiedy ja grałem w Baniku Ostrawa, on występował w Bohemiansie Praga. Był świetnym, lewym, ofensywnym obrońcą. Ze swoim klubem zdobył mistrzostwo Czechosłowacji, grał też w naszej kadrze. Później trafił do Niemiec, tam zrobił dyplom trenera i przez kilka lat pracował z tamtejszymi klubami. Kiedy wrócił do Czech, ja prowadziłem polskie zespoły, dlatego trudno mi powiedzieć, jak prezentowały się FC Slovacko czy Viktoria Pilzno pod wodzą Levy'ego - mówi Liczka.
Były szkoleniowiec m.in. Polonii Warszawa i Wisły Kraków nie chce typować, co ze Śląskiem może osiągnąć jego rodak.
- Jednego możecie być pewni - Levy to bardzo pozytywny człowiek. On nie ma problemu z komunikacją, dlatego powinien dogadać się i z dziennikarzami, i - co jeszcze ważniejsze - ze swoimi nowymi zawodnikami. Ale jaki z niego fachowiec, to dopiero się dowiemy - mówi Liczka.
Prezes Śląska Piotr Waśniewski za jeden z głównych atutów Levy'ego uważa jego umiejętność pracy z młodymi zawodnikami i zdolność wyszukiwania tych najbardziej utalentowanych. Sam Levy twierdzi, że będąc skautem niemieckiego Hamburga polecił do tego klubu m.in. Vincenta Kompany'ego i Daniela van Buytena.
- Nie wiem jak to było, prawdę mówiąc nic na ten temat nie słyszałem. W ogóle trudno mi wymienić jakiegoś znanego piłkarza, którego Levy wypromował - mówi Liczka. Były trener czeskiej młodzieżówki podkreśla jednak, że w Czechach nowy szkoleniowiec Śląska nie pracował dla najlepszych, stąd trudniej było mu o sukcesy. - Teraz Viktoria Pilzno to marka czeskiego futbolu, klub mający reprezentantów kraju i znany z gry w poprzedniej edycji Ligi Mistrzów. Ale Levy prowadził Viktorię w latach 2006-2008, a wtedy ona była na zupełnie innym poziomie sportowym i finansowym - podkreśla Liczka.