Puchar Narodów Afryki ma pecha. Początkowo miał się odbyć latem 2021 r. Organizatorzy uznali jednak, że ze względu na warunki klimatyczne lepiej przenieść turniej na styczeń 2022. W 2021 r. zablokowała go jednak trzecia fala pandemii. Afrykańska Konfederacja Piłkarska (CAF) była zmuszona przesunąć zawody o rok.
Europa boi się afrykańskiego omikronu i odcina od kontynentu
Przełom stycznia i lutego 2022 r. też okazuje się jednak feralny. Pod koniec listopada świat wiedział już o nowej mutacji koronawirusa, która pojawiła się w RPA. Nowy wariant koronawirusa jest już w Europie, która i tak od pewnego czasu musi mierzyć się z czwartą falą pandemii.
W wielu krajach zamykane są stadiony czy ograniczana jest na nich frekwencja. Coraz trudniej jest normalnie rozgrywać mecze. Ze względu na COVID nie odbyło się spotkanie Tottenhamu w Lidze Europy. Anglicy mieli w sumie 13 zainfekowanych w klubie osób. Leicester ostatecznie zagrał z Napoli bez pięciu chorych graczy. W Premier League nie doszło do spotkania Manchester United i Brentford. To Wyspiarze najbardziej oponują przeciwko wysyłaniu swoich graczy do Afryki. Z ich ligi do narodowych reprezentacji może być powołanych ponad 40 piłkarzy.
Według szacunków, z powodu PNA opuściliby oni od dwóch do ośmiu meczów. To będzie zależne nie tylko od tego, jak długo na imprezie będzie grać ich kadra, ale także, jakim przepisom zostaną objęci - mogą się bowiem spodziewać kwarantanny i w Afryce, i w Anglii.
Wielu graczy z Afryki gra też na co dzień we francuskiej Ligue 1 i Ligue 2. A to właśnie Europejskie Stowarzyszenie Klubowe, kierowane przez prezesa PSG Nassera Al-Khelaifiego, wyraziło zaniepokojenie bezpieczeństwem turnieju – i napisało w tej sprawie oficjalne pismo do FIFA. Prawdopodobne jest, że informacje francuskiej stacji radiowej RMC pochodzą właśnie od Al-Khelaifiego.
Na razie Europa broni się głównie przed podróżnymi z RPA, kraju szczególnie dotkniętego przez wariant omikron. Wielka Brytania jako pierwsza nie przyjęła połączeń z tego państwa (ale też z Namibii, Zimbabwe, Lesoto, Botswany i Eswatini). W ślad za nią szybko poszła m.in. Francja, Austria i Holandia.
Afryce walka z koronawirusem idzie inaczej niż w Europie. Problemem jest tu dostępność szczepionek. W RPA na koronawirusa jest zaszczepionych tylko nieco ponad 25 proc. obywateli, co na tle Afryki jest znakomitym wynikiem. Chodzi nie tylko o małą liczbę dostępnych szczepionek, ale też ich transport i przechowywanie w odpowiednich temperaturach. Dopiero niedawno firma Johnson&Johnson ogłosiła zawarcie umowy z jedną z południowoafrykańskich firm, która będzie produkowała szczepionki w RPA i wprowadzała je na afrykański rynek. Tyle że potem trzeba będzie przekonać ludzi do jej przyjęcia, a jest z tym spory problem. Na razie RPA walczy z najwyższą dzienną liczbą nowych koronawirusowych infekcji od początku pandemii i notuje ok. 24 tys. nowych przypadków dziennie.
Kamerun nietknięty pandemią. W Polsce tyle zgonów jest w kilka dni
Czy problemy południowej Afryki przeniosą się też na środkową część i dosięgną Kamerunu? Gospodarz Pucharu Narodów Afryki jest dla monitorujących koronawirusową infekcję pewnym zaskoczeniem. W Kamerunie odnotowano bowiem jedną z najniższych liczb zachorowań. Od początku pandemii to tylko 108 tys. przypadków i 1,8 tys. zgonów. Na COVID przez półtora roku oficjalnie zmarło tam zatem tyle osób, ile w Polsce umiera pod koniec grudnia w ciągu kilku dni. Kamerun to kraj, w którym mieszka 26,5 mln ludzi. Dlaczego wskaźnik zachorowalności jest tam 50 razy niższy niż w krajach europejskich, mimo że liczba zaszczepionych - i to tylko jedną dawką - nie przekracza 2,5 procent populacji?
Najprostsza odpowiedź jest taka, że nie ma dostępnych danych dotyczących liczby wykonywanych testów. Minister zdrowia Kamerunu, dr Manaouda Malachie, zapewnia dziennikarzy, że testów robi się bardzo dużo, właśnie po to, by monitorować pandemię. Opowiada o szybko wprowadzonym lockdownie, dodaje , że trzecim filarem walki z koronawirusem jest lokalna medycyna. - Na świecie wszyscy rzucili się na farmaceutyki, my mamy tradycyjne sposoby leczenia chorób - zaznacza. Leczenie medycyną naturalną jest wpisanie w krajową tradycję. Zresztą przy pandemii koronawirusa do korzystania z dóbr natury zachęcał nawet prezydent kraju Paul Biya.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Tu wchodzimy jednak w rozważania dotyczące wiary, a nie nauki - opieramy się na deklaracjach, a nie twardych danych. Na kameruńskich bazarach od roku dostępne są różne specyfiki rzekomo pomagające w walce z koronawirusem. Niektóre sprzedawane są też w supermarketach. Ministerstwo zdrowia zdecydowało się nawet na zatwierdzenie sześciu z nich opracowanych przez lekarzy i zielarzy. Nie są one sprzedawane jako lek na koronawirusa, ale preparaty wspomagające, uzupełniające inne formy leczenia.
W koronawirusa tymiankiem, kapustą i wcieraną szczepionką
Jednym z nich jest Corocur stworzony przez kardiologa Euloge Yiagnigni Mfopou. Preparat ma działania antyoksydacyjne, przeciwwirusowe. Zdaniem lekarza bardzo pomaga szczególnie przy łagodniejszych formach choroby. Jego skład? Prawdopodobnie głównie Thymus vulgaris - tymianek. - To jest coś bliskiego tymiankowi, ale w odmianie kameruńskiej - zaznacza lekarz. Cena butelki to 70 złotych.
Inny preparat, na którego pudełku widnieje napis "Elixir COVID", stworzył arcybiskup Douali Samuel Kleda. - To nie jakiś suplement, tylko prawdziwy lek - mówił w reportażu telewizji Arte. - Testowaliśmy go wiele razy. Po pięciu dniach stosowania u osób zainfekowanych testy stawały się negatywne - zapewniał.
Duchowny, który jest też zielarzem, składu preparatu nie zdradza. Informuje jedynie, że zawarł w nim 65 roślin. Na szczepienia się krzywi. Mówi, że to przedsięwzięcie, które ma dać zarobić wielkim koncernom. Sam butelki preparatu sprzedaje za 140 złotych.
arcybiskup Douali Samuel Kleda ze swym lekiem na Covid fot. Arte
"Lekarstwo" na koronawirusa stworzył też Papa Bogda Lazar, naturopata odznaczony przez krajowe władze stopniem komandora. Lazar ma własne hodowle roślin, coś, co przypomina laboratorium i księgę, gdzie zapisuje notatki. Do walki z koronawirusem używa 24 różnych roślin: w eliksirze jest m.in. tchum-tchum – kora zmniejszająca duszność w płucach, ale jest też żeń-szeń, kapusta czy cebula. Lazar "szczepi" pacjentów, wcierając w ich rękę proszek (wystarczy jedna dawka). Niektórym daje go też do picia. Wydaje się, że jak kraj długi i szeroki w każdym jego zakątku zielarze, medycy, czy kapłani wiedzą jak sobie z koronawirusem radzić.
Naturopata z Kamerunu wciera swoją 'szczepionkę' na Covid fot. Arte
Lekarze, którzy stacjonują w kameruńskich szpitalach, zwracają uwagę, że efekt placebo czasem jest dla ludzi bardzo ważny. Co do małej szkodliwości, jaką spowodowała w ich kraju pandemia, zwracają jednak uwagę na inną rzecz. Kameruńczycy prawdopodobnie mają silną odporność na wirusy typu COVID, bo te w środkowej Afryce nie są nowością.
Wracając do stanowiska europejskich klubów i ich obaw przed wysłaniem piłkarzy na turniej - zielarze, medycy i kapłani nikogo z nich nie przekonają.
Opcje przełożenia i odwołania imprezy. Stadion budowany od 12 lat
Jeśli pandemia lub strach przed nią nie zatrzymają najważniejszego w Afryce turnieju piłkarskiego, to może zrobi to... sam turniej i jego przygotowanie? Problemem na dziś jest choćby arena otwarcia i finału imprezy - 60-tysięczny stadion prezydenta Paula Biya. Obiekt budowany jest od 12 lat, a prace na nim ciągle trwają. Pierwotny termin oddania obiektu wyznaczono na lipiec, później przesunięto go na listopad i początek grudnia, ale nie zapowiada się, by w Kamerunie dotrzymali terminu.
Kontrolerzy FIFA zasygnalizowali, że może nie starczyć czasu na jego dokończenie, ale otworzyli swoje biuro w Kamerunie i kontrolują postępy. Jak donosi portal Jeune Afrique, CAF rozważa też stadiony w Duali jako rozwiązanie awaryjne turnieju. Urzędnicy już zarezerwowali hotele w drugim mieście Kamerunu.
FIFA rozważa przesunięcie turnieju w czasie lub organizacja poza Afryką. W grę może wchodzić Katar.