Ruch walczy na boisku, działacze w sądzie

Na koncie niebieskich brakuje punktów. Jeżeli zespół z Cichej chce mieć spokojną zimę, musi ograć Jagiellonię Białystok. Bój - tyle że o miliony złotych - toczą też prawnicy chorzowskiego klubu.

Jagiellonia to rewelacja rozgrywek. Zespół Tomasza Frankowskiego i Kamila Grosickiego zgromadził już tyle punktów, że nikt nie odbierze mu tytułu mistrza jesieni. - Ta runda była dziwna. Dobre mecze przeplataliśmy słabymi. Nie wiemy, dlaczego potrafimy wygrywać z czołówką - Wisłą, Legią i Lechem, a nie radzimy sobie z drużynami teoretycznie słabszymi. Nie byliśmy w stanie ustabilizować formy. Mam nadzieję, że w meczach z Jagiellonią i Lechią Gdańsk [ostatni mecz w tym roku - przyp.red.] zdobędziemy komplet punktów, tak by bezpiecznie spędzić zimę - mówi Grzegorz Bronowicki.

Obrońca Ruchu w końcu uporał się z kontuzjami i będzie brany pod uwagę przy ustalaniu składu na niedzielny mecz. Jest też szansa, że na boisko przy ulicy Cichej znowu wybiegnie Sebastian Olszar - napastnik, który od meczu z Widzewem (25 września) leczył złamaną kość twarzy. Do pełni sił wraca też Łukasz Janoszka, który trzy tygodnie temu naderwał mięsień.

- Nasza sytuacja kadrowa jest lepsza. Przed meczem z Jagiellonią to na pewno doda drużynie otuchy. Nie możemy sobie pozwolić na stratę punktów, bo dół tabeli niebezpiecznie się zbliża - mówi dyrektor klubu Mirosław Mosór. Przypomnijmy, że wciąż pauzują Rafał Grodzicki (kartki) oraz Ariel Jakubowski (kontuzja). Początek spotkania o godzinie 17.

Już w czwartek swój mecz "rozegrali" działacze chorzowskiego klubu. W katowickim sądzie apelacyjnym odbyła się rozprawa, której wynik może zaważyć na przyszłości klubu.

Chodzi o niechciany dług wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, który powstał, gdy klubem zarządzało stowarzyszenie - to około trzech milionów złotych. Początkowo wydawało się, że ta kwota obciąży konta osób, które przed laty zarządzały Ruchem. Padały nazwiska Krystiana Rogali, Waltera Sklepowicza, Edmunda Nawrockiego, Jerzego Bębenka i Krzysztofa Grudzińskiego.

Potem jednak decyzja sądu uchroniła wymienione osoby od obowiązku spłaty długu. ZUS zwrócił się więc po swoje do Ruchu. Niebieskim groziło, że klubowe konta zajmie komornik. Do tego na szczęście nie doszło. Ta sprawa jest zawieszona. Sąd apelacyjny ponownie zajął się wczoraj byłymi członkami zarządu stowarzyszenia, którzy kwestionują, że to oni odpowiadają za zobowiązania należne ZUS-owi. Wyrok w tej sprawie ma zapaść 9 grudnia.

To nie musi być koniec problemów finansowych niebieskich. Informowaliśmy, że działacze ani myślą płacić piłkarzom, których roszczenia wykraczają poza zapisy aktu notarialnego. Dokument precyzował długi w chwili, gdy spółka przejmowała klub od stowarzyszenia. Na Cichej obawiają się, że jeżeli ulegną, zaraz wyleje się potok roszczeń kolejnych piłkarzy, których nie brakuje.

Z naszą redakcją skontaktowała się też osoba, która twierdzi, że problemem, jaki dosięgnie Ruch, będzie też podatek od sum, które spółka już przelała na konta wierzycieli. - Pamiętam, że dyskusja na ten temat już się w klubie toczyła. Każdą sprawę trzeba rozpatrywać oddzielnie i opierając się na dokumentach, ale nie sądzę, żeby to był realny problem - mówi Dariusz Smagorowicz, przewodniczący rady nadzorczej niebieskiej spółki.

Copyright © Agora SA