Ruch apeluje do Lecha: Dajcie już spokój!

- Nie składajcie nam nowych propozycji, bo nie jesteśmy zainteresowani. Nie chcemy nikogo sprzedawać! Możemy wrócić do rozmów za rok - podkreślają działacze niebieskich

Dariusz Smagorowicz, Janusz Paterman - odpowiedzialni za organizację Ruchu - zapewniają, że idą dobre czasy dla niebieskiej spółki. Pieniądze na klubowym koncie mają zapewnić kolejne wzmocnienia, nad którymi już pracuje dyrektor Mirosław Mosór. O przyszłość jest też spokojny trener Waldemar Fornalik, który właśnie wrócił z Republiki Południowej Afryki, gdzie oglądał mecze mistrzostw świata.

O RPA

Waldemar Fornalik: Po powrocie do domu ściszam fonię, żeby nie słyszeć tych przeklętych trąbek. Na meczu Ghany z Serbią siedziałem w sektorze z kibicami z Afryki. Niektórzy dęli naraz i w trzy trąby! Tego się nie da opanować. Równie męcząca była też podróż. W ciągu tygodnia spędziłem w powietrzu i na lotniskach około 27 godzin. Na miejscu zakwaterowano nas na farmie. Z okien mogłem obserwować przechadzające się dostojnym krokiem żyrafy.

Na stadionach czy ulicach czułem się bezpiecznie. Przed wejściem na trybuny każdy kibic jest szczegółowo sprawdzany. Kontrola przypomina tę na lotnisku. Rzeczy osobiste trzeba złożyć w plastikowym pojemniku, a potem przejść przez specjalną bramkę.

Najbardziej rozczarowała mnie gra Francuzów. To skład niesamowitych piłkarzy, wielkich indywidualności, ale zespołu nie tworzą. Co mi się podobało? Gra obronna Urugwajczyków. Postawili na trzech defensorów, których w razie potrzeby wspierali skrzydłowi. Zaskoczyli mnie Duńczycy i Holendrzy, którzy przy rzutach rożnych w ogóle nie obstawiali słupków. No i te piłki jabulani. Rzeczywiście ciężko je opanować. Odbijają się i latają w sposób trudny do przewidzenia.

O propozycjach innych klubów dla Sobiecha i Sadloka

Dariusz Smagorowicz: Mamy szczególny apel do działaczy Lecha Poznań. Nie składajcie nam nowych propozycji, bo nie jesteśmy zainteresowani. Możemy wrócić do rozmów za rok. Nie chcemy nikogo sprzedawać. To samo tyczy się Krzysztofa Nykiela, Łukasza Janoszki czy Krzysztofa Pilarza. Nie wierzę, że Pilarz już podpisał umowę z Cracovią, skoro chce rozmawiać o przedłużeniu umowy z nami. Liczymy, że kontrakty przedłużą też Sobiech i Sadlok. Umówiliśmy się na rozmowy na początku przyszłego tygodnia. W przeszłości Ruch był miejscem, w którym rodziły się gwiazdy i tak może być i teraz.

Dziwią mnie słowa działaczy Lecha, którzy mówią, że zrobią z Sobiecha gwiazdę, tak jak uczynili to wcześniej z Lewandowskim. To sam Lewandowski miał w rękach klucz do sukcesu. Równie dobrze mógł wyrosnąć z niego Franek Kimono i Lech nic by na to nie poradził.

Janusz Paterman: Co chwilę dochodzą do nas sygnały - także za pośrednictwem mediów - że ktoś daje za naszego zawodnika milion, inny półtora. Ktoś inny mówi, że już się dogadał. To nie są wiarygodne informacje! Takie strategiczne dla przyszłości klubu decyzje może podjąć tylko rada nadzorcza spółki. I to rada pierwsza poinformuje o ewentualnych transferach.

O wzmocnieniach

Waldemar Formalik: W ciągu najbliższych dni zapadnie decyzja o przyszłości testowanych - Słowaka Lukasa Tesaka i Grzegorza Bronowickiego. Nie wykluczam, że postawimy na obu. Cieszę się, że udało się zakontraktować Sebastiana Olszara. Pamiętam, że gdy spotkaliśmy się w Polonii Warszawa, to wielu stawiało na nim krzyżyk, a tymczasem on był potem jednym z objawień ligi.

Mirosław Mosór: Nie wykluczamy, że ruchów transferowych będzie więcej. Rozmawiamy jeszcze z Jagiellonią w sprawie Pawła Zawistowskiego. W kadrze na pewno znajdzie się miejsce dla kolejnych graczy, bo też kilku zawodników chcemy wypożyczyć. Także tych, którzy już teraz grają w innych klubach - chociażby Daniela Ferugę czy Bartka Babiarza. Może Ruch Radzionków będzie szukał piłkarzy akurat na te pozycje?

Niepewna przyszłość trenera Bakero w Polonii

O kondycji finansowej

Janusz Paterman: Już dawno nie było tak komfortowo. Powtarzam - nie musimy sprzedawać zawodników, żeby bilansować budżet. Dlatego tak bardzo dotknęła nas akcja piłkarzy, którzy ostatni mecz sezonu wykorzystali, by zamanifestować swoje niezadowolenie z organizacji klubu. To było bardzo nieodpowiedzialne.

Klub ma zobowiązania wobec piłkarzy, ale ich też obowiązuje regulamin. Mogą się spodziewać konsekwencji.

Dariusz Smagorowicz: Za sukcesem sportowym poszedł też marketingowy i finansowy. W ostatnich miesiącach wartość klubu wzrosła o tysiąc procent! Nigdy w historii spółki nie mieliśmy takich wpływów z Ekstraklasy SA. Właśnie na konto Ruchu wpłynęło pół miliona złotych, a w ubiegłym tygodniu 1,5 miliona. Naturalnie dobiliśmy do ligowej czołówki - także medialnie. Oczywiście nasz budżet nie jest największy i wynikają z tego powodu różne ograniczenia. Czasami musimy wziąć pożyczkę [ostatnio klub dofinansował Paterman, co pomogło uzyskać licencję na grę w ekstraklasie - przyp. red]. Innym razem rozwiązać kontrakt z piłkarzem, który jest dla nas zbyt dużym obciążeniem. Wszystko robimy jednak przy otwartej kurtynie. Nie zamiatamy problemów pod dywan. Wiele klubów mówi, że pójdzie drogą Ruchu. Wejdzie na giełdę. Dlaczego tego nie robicie? Macie coś do ukrycia? Już się cieszymy na początek rozgrywek. W pierwszych kolejkach trafią nam się atrakcyjni rywale [m.in. Wisła i Górnik - przyp. red.], więc transmisje telewizyjne, a co za tym idzie - dodatkowe wpływy są pewne.

O doktorze Jerzym Wielkoszyńskim

Waldemar Fornalik: O śmierci doktora dowiedziałem się już w drodze do RPA. Ostatni raz rozmawiałem z nim dwa tygodnie wcześniej. Będzie nam go bardzo brakowało. Musimy kontynuować jego pracę. Teraz inni muszą pokazać, na co ich stać. Chociażby Leszek Dyja, który jest uczniem doktora i współpracuje z Ruchem.

O przygotowaniach do sezonu

Waldemar Fornalik: Przed pierwszym meczem w eliminacjach Ligi Europejskiej zagramy dwa sparingi - z Polonią Bytom i Piastem Gliwice. Nie da się w ciągu kilku tygodni przygotować formy na całą jesień. Dlatego nie wykluczam, że w trakcie sezonu będziemy musieli popracować mocniej kosztem płynnej gry w jednym czy drugim spotkaniu. Sezon na pewno będzie trudniejszy od minionego. Oczekiwania wzrosną, a o powtórzenie sukcesu łatwo nie będzie.

Dariusz Smagorowicz: Przed poniedziałkowym losowaniem Ligi Europejskiej na Cichej najwięcej zwolenników ma chyba rywal z San Marino. Blisko, łatwy i dobry dojazd. Jesteśmy jednak przygotowani na każde wyzwanie i nawet najdalszą podróż. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, wynajmiemy czarter.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.