Ekstraklasa. Pięć lat robi różnicę. Nie ten sam Sobiech

Napastnik Ruchu to dziś gorący towar - "odkrycie sezonu" piłkarskiej ekstraklasy. Kto zna go lepiej niż starszy brat? Dariusz Sobiech zapewnia, że Artur poradziłby sobie nawet na prawej obronie.

Został 'Odkryciem Sezonu Ekstraklasy'. Zostanie w Ruchu czy odejdzie do Lecha? Do napastnika niebieskich ustawiła się kolejka chętnych. W Polsce liczy się tylko Lech. Ale są i kluby z zagranicy. Panathinaikos Ateny, Lens, Salzburg. Kto da więcej? Plotkuje się, że wartość odstępnego sięga już 1,8 miliona euro! Doświadczeni menedżerowie kwitują takie rewelacje krótko - "bzdura". Inni wątpią, że piłkarz jest wart takich pieniędzy. - Da sobie radę w każdym klubie! Jeżeli już miałby wyjeżdżać za granicę, to moim zdaniem najbardziej pasowałaby mu liga niemiecka - uważa starszy brat.

Wojciech Todur: Pewnie jest Pan dumny z brata?

Dariusz Sobiech: I to jak! Przynajmniej jednemu w rodzinie udało się coś osiągnąć na boisku ( śmiech ). Bo ja to tylko trzecia liga. Od bajtla przeczuwałem, że Artur się wybije. Nieraz powtarzałem mu, że zagra w ekstraklasie. A teraz jest "odkryciem sezonu". Supersprawa!

Na Waszym osiedlu też był najlepszy?

- Zawsze grał ze starszymi od siebie. Może dlatego tak szybko dostosował się do wymogów seniorskiej piłki? W klubie rywalizował z chłopakami o dwa, trzy lata starszymi. Gdy graliśmy plac na plac, to też zawsze chcieliśmy go mieć w drużynie. Miał smykałkę do strzelania bramek. Myślę, że dużo dała mu też gra na hali. Dzięki niej na pewno poprawił technikę.

Graliście razem w jednej drużynie?

- W Grunwaldzie Ruda Śląska nie zdążyliśmy. Gdy ja byłem zawodnikiem pierwszej drużyny, to on akurat odchodził do Ruchu. Graliśmy za to w futsalowej Gwieździe Ruda Śląską. Zrobiliśmy nawet razem awans do ekstraklasy. Gdy Artur grał jeszcze w Młodej Ekstraklasie Ruchu, to czasami zdarzało nam się pokopać razem piłkę. Teraz nie ma już na to czasu. Trenuje przecież niemal codziennie.

Gdy Artur był młodszy, to podpatrywał starszego brata?

- Pewnie. Chodził na moje mecze. Jednak tak naprawdę najważniejszy był dla niego Alan Shearer. Miał nawet jego koszulkę z czasów gry w Newcastle. Koledzy mówili, że stylem gry przypomina swojego idola.

Czy Artur powinien już teraz zmienić klub?

- Decyzja należy oczywiście do niego, ale chciałbym, żeby jeszcze trochę pograł w Polsce. Da sobie radę w każdym klubie! Jeżeli już miałby wyjeżdżać za granicę, to moim zdaniem najbardziej pasowałaby mu liga niemiecka. Mocno stoi na nogach, jest silny i przebojowy - poradziłby sobie.

Zawsze był napastnikiem?

- Pewnie zaskoczę kibiców, ale pamiętam jego mecze w kadrze Śląska, gdy trener wystawiał go na prawej obronie. Zdarzało mu się też kierować grą kolegów ze środka pomocy. Najczęściej grał jednak w ataku. I to jest jego miejsce.

Artur mocno przeżywa udane czy słabsze mecze?

- Zdarza się, że po spotkaniu siadamy przy stole i rozmawiamy o tym, co było dobre i złe. Odtwarzamy jego zagrania, przebieg meczu. Potem jednak kończy się dzień i nikt nie wraca do tego, co było. Artur szybko koncentruje się na najbliższym przeciwniku.

Często wytyka mu Pan błędy? Co musi poprawić w swojej grze?

- Przede wszystkim to staram się go wspierać, ale jak coś zawali, to też się nasłucha ( śmiech ). Trener Smuda powiedział kiedyś, że musi poprawić koordynację. No nie wiem... Moim zdaniem nie jest z tym źle. Po prostu jest wysoki i niektórym może się wydawać, że nie rusza się zbyt płynnie. Końcówka sezonu pokazała, że czasami brakuje mu zimnej krwi.

Czasami młodszy brat otwiera furtkę do kariery starszemu. Czy to może zdarzyć się w rodzinie Sobiechów?

- Już się nie zdarzy. Jeszcze dwa lata temu coś tam grałem, m.in. w Gwarku Ornontowice. Był też ten futsal. Przyszły jednak studia, praca i zostało mi tylko amatorskie granie w hali. Nie wszystkim starszym braciom się udaje. W Grunwaldzie grałem z Wojtkiem Sadlokiem, starszym bratem Maćka, który przecież razem z Arturem kopie piłkę na Cichej. Jak widać, obaj urodziliśmy się o pięć lat za wcześnie, bo właśnie taka różnica wieku dzieli nas od naszych bardziej utalentowanych młodszych braci ( śmiech ).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.