Trzy gole młodego Ecika

Łukasz Janoszka nie mógł sobie wybrać lepszego dnia na pierwszy hat trick w życiu! Gole skrzydłowego Ruchu odebrały Odrze niezwykle cenne punkty. - Były nam potrzebne jak powietrze - martwił się trener Marcin Brosz.

- To jest nasz bohater - chwalił młodszego kolegę Wojciech Grzyb. - A już miałem czarne myśli, że w dniu jubileuszu będziemy musieli martwić się porażką - uśmiechał się piłkarz. - Jaki tam ze mnie bohater. Cały zespół pokazał charakter. Pewnie, że się cieszę bo jeszcze w życiu nie strzeliłem trzech goli w lidze - mówił Janoszka.

Lewoskrzydłowy sprawił, że kibice Ruchu zapomnieli, że atak ich drużyny poszedł w rozsypkę. Andrzej Niedzielan i Marcin Zając na trybunach, Artur Sobiech na ławce rezerwowych. Kto miał strzelać gole? - A kto powiedział, że bez tych piłkarzy wygrać nie można - odpowiadał Janoszka.

Jeszcze kilka godzin przed meczem działacze niebieskich żartowali, że wypuszczą na Odrę "Bakterię", ale ostatecznie Bartosz Flis - bo tak nazywają w szatni młodego napastnika - nie usiadł nawet na ławce rezerwowych.

Ruch zaczął tak jak przystało na drużynę, która walczy o miejsce na podium mistrzostw Polski. Arkadiusz Piech, który uchodzi za piłkarza, który przestaje biegać dopiero wtedy, gdy niesie nogę pod pachą, rozbijał w pojedynkę obronę Odry. Po jego zagraniu Ruchowi należał się rzut karny, ale sędzia nie zauważył, że Marcin Dymkowski zagrał piłkę ręką.

Niebiescy wyszli na prowadzenie po dobrej akcji skrzydłowych i uznali, że... na Odrę tyle wystarczy. To był olbrzymi błąd. Kontry drużyny z Wodzisławia były bardzo dobre, a obrona Ruchu myliła się częściej niż zwykle.

- Gdy wyszliśmy na prowadzenie chyba za szybko uwierzyliśmy, że punkty są już nasze. Przysnęliśmy i teraz zostajemy z niczym - martwił się Arkadiusz Onyszko, bramkarz Odry.

Ruchu nie poderwał do walki Sobiech, który z poobijanym kolanem w końcu wszedł na boisko. Działacze powtarzali, że to nie był najszczęśliwszy dzień dla młodego napastnika, któremu przed meczem skradziono samochód.

Sprawy wziął w swoje ręce Janoszka, który najpierw wykorzystał kolejne dokładne podanie Grzyba, a po chwili huknął z kilku metrów i po raz drugi wyprowadził swój zespół na prowadzenie. - Sekundy wcześniej nie trafiłem w piłkę i myślałem, że jest już po akcji. Na szczęście piłka znowu poturlała mi się pod nogi - opowiadał Janoszka. To zasługa Piotra Stawarczyka, który mocno naciskał na zawodnika Odry i zmusił go do błędu.

- Czy tam nie było faulu? - zastanawiał się Onyszko. Dziennikarze dopytywali się czy doświadczeni piłkarze Odry nie powinni porozmawiać z młodszymi zawodnikami bez pomocy, których Wodzisław ekstraklasy nie obroni. - Jeżeli ktoś się boi, to może niech szuka pracy w przedszkolu - irytował się Onyszko.

Trener Waldemar Fornalik cieszył się, że jubileusz udało się uczcić zwycięstwem. - Mecz, który zaczął się dla nas tak dobrze okazał się bardzo trudnym spotkaniem - podkreślał.

Ruch Chorzów - Odra Wodzisław 3:2 (1:1)

Bramki: 1:0 Janoszka (11. - z podania Grzyba), 1:1 Brasilia (45.), 1:2 Kwiek (67. - z podania Bueno), 2:2 Janoszka (83. - z podania Grzyba), 3:2 Janoszka (86.)

Ruch: Pilarz - Nykiel, Grodzicki, Stawarczyk, Sadlok - Grzyb (90. Jakubowski), Baran, Straka Ż, Pulkowski (72. Stefański), Janoszka - Piech (57. Sobiech)

Odra: Onyszko - Velicky Ż, Kowalczyk Ż, Dymkowski, Kłos (89. Chmiest) - Brasilia Ż (82. Woś), Cantoro, Kwiek Ż, Malinowski, Szalamberidze (61. Kolendowicz) - Bueno.

Sędziował: Piotr Siedlecki (Warszawa). Widzów: 6500.

Copyright © Agora SA