- Krótko o nim mówiąc, 14-krotny mistrz Polski - przedstawił rywali meczowy spiker. Dla otwockiego klubu spotkanie z Ruchem było najważniejszym meczem w historii. Otwockie szkoły mogły w środę zanotować rekordową liczbę wagarowiczów, bo choć mecz był rozgrywany o godz. 13., to stadion się 2,5 tysiącem kibiców w każdym wieku. - Żeby tylko nie przegrali 0:5 - można było usłyszeć z trybun.
Piłkarzy na murawę wyprowadziła osoba przebrana za żółto-niebieskiego słonia, a dookoła boiska chłopcy podający piłki mieli na głowach czapki w formie słonika z trąbą uniesioną do góry. Szczęścia jednak drużynie z Otwocka nie przynieśli, ani pod własną, ani pod przeciwną bramką.
Dużej różnicy umiejętności między wiceliderem ekstraklasy, a wiceliderem grupy wschodniej II ligi nie było widać. Trener Waldemar Fornalik kilku zawodnikom pozwolił odpocząć przed sobotnim meczem z Legią. - Chciałem sprawdzić czy w trudnych momentach mogę liczyć także na tych, którzy grają rzadziej - powiedział po meczu.
Na ławce rezerwowych usiedli m.in. Tomasz Brzyski i Krzysztof Pilarz, Wojciech Grzyb i Grzegorz Baran weszli na boisko w drugiej połowie. W 44. minucie jedyna bramka meczu padła po błędzie obrony Startu. Jackowi Morycowi piłka, którą powinien wybić Marcinowi Zającowi, zaplątała się pod nogami. Pomocnik Ruchu lekko dośrodkował w pole karne, a tam Nowacki, niższy o kilkanaście centymetrów od kryjących go obrońców wepchnął piłkę do bramki.
OKS Start Otwock - Ruch Chorzów 0:1 (0:1)
Bramka: 0:1 Nowacki (44.)
Ruch: Perdijić - Kieruzel, Grodzicki, Stawarczyk, Nykiel - Zając (75. Grzyb), Scherfchen, Pulkowski (89. Baran), Nowacki, Balaz - Sobiech (46. Janoszka).