Dlaczego Ruch unika transferów piłkarzy?

Niebiescy odpuścili zimowe okno transferowe. Teraz też bardziej skupiają się na utrzymaniu składu, niż wzmocnieniu drużyny nowymi graczami. - W Chorzowie nie ma przemyślanej polityki transferowej - krytykuje Mariusz Śrutwa, były gracz Ruchu.

Rok temu do składu niebieskich dołączyli Maciej Scherfchen oraz Marcin Zając i były to ostatnie znaczące transfery. Potem okazało się co prawda, że Ruchu na Scherfchena nie stać [z nieoficjalnych informacji wynika, że jest szansa na powrót piłkarza! - przyp. red.], a Zająca nękają kontuzje, ale kibice powtarzają, że i tak lepsze to niż castingi anonimowych graczy.

Duszan Radolsky, były trener niebieskich, podkreśla, że stagnacja transferowa to nic dobrego. - Ruch stanął, a kto w piłce stoi, ten tak naprawdę się cofa - mówi Słowak. - Proszę spojrzeć na największe europejskie kluby - Manchester United, Real Madryt czy Barcelonę. To są drużyny kompletne, ale roszady w ich składach wciąż trwają. Warto kogoś oddać, wymienić - to taki ferment, który służy zarówno piłkarzom, jak i drużynom - dodaje. A co o tym sądzą piłkarscy eksperci?

Mirosław Mosór

dyrektor klubu odpowiedzialny m.in. za transfery

Przecież zdarzały się okresy przygotowawcze, gdy wymienialiśmy dziesięciu i więcej graczy. Taką politykę realizuje jednak klub, który szuka, który buduje zespół. My mamy ten etap za sobą. Teraz uzupełniamy skład. Transfery tego lata wciąż są realne. Może jeden, może dwa [ Szansę na podpisanie umowy z Ruchem ma 25-letni obrońca Piotr Stawarczyk, ostatnio Widzew Łódź - przyp. red.]? Będą jednak uzależnione od tego, czy ktoś opuści zespół. Nie jestem przekonany, że mieszanie dla samego mieszania w kadrze przynosi coś dobrego.

Mariusz Śrutwa

były napastnik niebieskich

Czasami dobrze rozumiejący się, zgrany skład jest więcej wart niż dziesiątki transferów. Mam jednak wrażenie, a ostatnia runda jeszcze je potęguje, że to nie dotyczy Ruchu. W Chorzowie brakuje mi przemyślanej polityki transferowej. Co pół roku nowa koncepcja. A to stawiamy na obcokrajowców, a to na młodzież, a to na Ślązaków. Od dawna nie było znaczących transferów. Ostatnie to jakiś żart. Castingi to również żadne rozwiązanie. Można je organizować pod warunkiem, że ma się wyselekcjonowanych pięciu, sześciu graczy, których nie musi się już sprawdzać czy testować. Ruch ma najlepszy zespół Młodej Ekstraklasy, ale czy to się w przeszłości przełoży na wyniki pierwszej drużyny to już takie pewne nie jest.

Grzegorz Mielcarski

ekspert piłkarski Canal +

Nie ma pieniędzy, nie ma transferów. Oczywiście, że są kluby i trenerzy, które nawet w biedzie mają ciśnienie, żeby zamieszać w składzie. W Chorzowie pewnie uznano, że w tej drużynie wciąż jest potencjał. Czy tak jest naprawdę? Gdy ktoś mnie pyta o Ruch, to zawsze przychodzi mi na myśl kapryśne polskie lato - jednego dnia upał, drugiego dziesięć stopni i leje. Jak każdy śląski zespół mają charakter i serce do walki, ale to niestety za mało, żeby bić się o czołowe miejsca w lidze. Wiem, że Mirek Mosór i Darek Gęsior [też odpowiada za transfery - przyp. red.] pracują w trudnych warunkach. Na głowie setki spraw - licencja, organizowanie zgrupowań, piłka młodzieżowa - czasami brakuje czasu na transfery. A na tym nie można oszczędzać! Warto zainwestować kilkadziesiąt tysięcy rocznie w człowieka, który zjeździ cały kraj, a czasem i Europę, i wyłowi piłkarzy, którzy nie tylko wzmocnią zespół, a jeszcze dadzą szansę, by na nich zarobić. Ruchowi to się na razie nie udaje.

Jerzy Wyrobek

trener, który doprowadził Ruch do ostatniego mistrzostwa Polski w 1989 roku

Pamiętam, jak potęgę Ruchu budował przed wielu laty trener Michal Vican. Ciągle zmieniał kręgosłup drużyny, mieszał w składzie, i to też nie było dobre. Zespół zaczął odnosić sukcesy gdy nastały czasy stabilizacji. Na boisku czy na treningu tworzyły się dwójki, trójki czy czwórki piłkarzy, którzy rozumieli się bez słów. Tego samego życzę i dzisiejszej drużynie. Nie chcę się wtrącać w sprawy Ruchu. Wiele się tam zmieniło na lepsze. Ale może jednak ktoś się przeliczył z możliwościami? W pojedynkę tego nie pociągnie. Szkoda, że nie stać ich na wielkie transfery. Recepta na taki stan rzeczy jest prosta - wychowankowie.

Copyright © Agora SA