Puchar Ligi to jedyne angielskie trofeum, którego brakuje Arsene'owi Wengerowi. Francuski trener Arsenalu od kilku lat testuje w tych rozgrywkach graczy dobijających się do pierwszego zespołu. Trzy lata temu w PL debiutował Łukasz Fabiański, dziś pierwszy bramkarz londyńczyków, teraz nadszedł czas Szczęsnego. - Bardzo zależy mi na zdobyciu trofeum, bo to mój pierwszy sezon w pierwszym zespole. Kiedyś w każdym meczu chciałem pokazać, że jestem bardzo dobrym bramkarzem. Teraz mogę nawet zagrać słabo, bylebyśmy zwyciężali. Presja? Sam ją na siebie nakładam, w klubie widzę determinację, aby wygrywać i zakończyć sześcioletnie oczekiwanie na trofeum - mówi 21-letni bramkarz.
Szansa jest wyjątkowa, bo londyńczycy o finał zmierzą się z broniącym się przed spadkiem z drugiej ligi Ipswich, które kilka dni temu zwolniło trenera Roya Keane'a, byłego boiskowego przywódcę Manchesteru United. W niedzielę Ipswich przegrało 0:7 z Chelsea w Pucharze Anglii, ale zatrudniony wczoraj szkoleniowiec Paul Jewell pracę zacznie od czwartku, mecz z Arsenalem obejrzy z trybun. W drugim półfinale spotkają się słabeusze Premier League Birmingham i West Ham. - Nawet kibice rywali zdają sobie sprawę z tego, że jesteśmy absolutnymi faworytami. Teoretycznie z Ipswich nie powinniśmy mieć problemu, ale pamiętajmy, co wydarzało się ostatnio w Pucharze Anglii, gdzie kluby Premier League odpadały z zespołami z niższych lig - mówi Szczęsny.
W opałach był też Arsenal, który dopiero w ostatniej minucie strzelił wyrównującego gola drugoligowemu Leeds. Wcześniej Szczęsny fantastycznie obronił strzał Luciano Becchio. Za tę interwencję zebrał pochwały od Wengera. - Na początku mieliśmy kilka szans na gole, ale brakowało nam szczęścia. Mam nadzieję, że wystąpię także za tydzień w powtórce. Nie zrobiłem niczego, aby trener posadził mnie na ławce - mówi Polak, który zagra dziś piąty raz w sezonie.
Kluby zadłużone - Platini ostrzega