Gmoch: To ja byłem jednym z twórców sukcesów z lat 70. Mój obraz fałszowali ubecy

PRZEGLĄD PRASY: - Mówiło się, że Gmoch jest jakimś dziwakiem, bo jadł ślimaki, a to wielcy piłkarze grali. Obraz mojej osoby był przez lata fałszowany - grzmi w wywiadzie dla ?Przeglądu Sportowego? były szkoleniowiec Panathinaikosu Ateny Jacek Gmoch.

- Bez nauczyciela uczeń jest nikim. Ile osób mówiło, że oni budowali wielką piłkę, a prawda jest taka, że to ja byłem jednym z twórców sukcesów - twierdzi Jacek Gmoch.

Gmoch twierdzi, że "obraz jego osoby był przez lata fałszowany". Pytany o to, komu na tym zależało, w mgnieniu oka wskazuje winnych. - To robota ubeków. Oni niszczyli moje dzieło - odpowiada były trener. - To ja naprawdę byłem drugim trenerem w 1974 r., bo ten formalnie drugi (Andrzej Strejlau - red.) był tam tylko fasadą - wylicza.

- Przez tych ubeków polska piłka nie ma szans na rozwój, bo cały czas wszystko blokuje grupa, która przykleiła się po sukcesach z lat 70. i 80. Mówię: dość tego! - denerwuje się Gmoch.

Były selekcjoner przyznaje, że nie myśli o powrocie na jakąkolwiek ławkę trenerską. - Że tak powiem buty zawiesiłem już na kołku - twierdzi Gmoch. - Nie ma już siły na codzienną harówę, ale można zmobilizować się na kilka dni zgrupowania. Dlatego mógłbym poprowadzić tylko reprezentacje Polski i Grecji. Oczywiście z Polski nie miałem oferty i dobrze, bo nie chciałbym, by to błoto się do mnie przykleiło - komentuje.

Jacek Gmoch odniósł się także do sprawy nowych technologii w pracy trenera. - I co z tego, że istnieją? Ze mnie śmieją się, że przekręcam nazwiska. Jakie to ma znaczenie? - pyta retorycznie. - Co z tego, że młodzi znają nazwiska, statystyki itd. Ja potrafię przeanalizować grę i wyciągnąć właściwe wnioski - wskazuje swoje atuty.

Należą mi się większe pieniądze - twierdzi Arboleda?

Więcej o: